Nigel Farage został oskarżony o defraudację unijnych pieniędzy
Nigel Farage został oskarżony o defraudację unijnych pieniędzy © European Union 2012 EP
Reklama.
Farage znany jest między innymi z tego, że "podziwia Putina", a prezydenta UE Hermana Van Rompuya porównał do "mokrej ścierki". Przez wiele osób traktowany był niezbyt poważnie - niemal jak Janusz Korwin-Mikke w Polsce - ale nie da się ukryć, że równie wiele osób popiera jego poglądy.
Bycie eurosceptykiem nie przeszkadza jednak Brytyjczykowi od 1999 roku być europosłem. Teraz jednak jego kariera może stanąć pod znakiem zapytania. Były członek UKIP - partii Farage'a - zdradził bowiem w "The Times", że jego były szef dostawał na prowadzenie biura w West Sussex 15,5 tysiąca funtów rocznie z Brukseli, ale wydawał tylko 3 tysiące - tyle bowiem wynosiły rachunki i inne koszty. Za sam wynajem Farage nie płaci, bo budynku użyczyli partii jej poplecznicy.
Nigel Farage od razu zaczął bronić się przed tymi atakami, tłumacząc, że są "umotywowane politycznie". Podkreślił też, że wydaje pieniądze na "inne rzeczy poza biurem", które jednak mają związek z jego pracą, czyli na przykład podróże, komórki i hotele. Europoseł przyznał jednak, że nie musi płacić czynszu za biuro w West Sussex, ale jednocześnie przypomniał, że rozliczać się fakturami z unijnych pieniędzy też nie musi. Wyraził jednak gotowość do poddania się "niezależnemu audytowi". Czy doszło do defraudacji pieniędzy, ma teraz rozstrzygnąć urząd ds. nadużyć finansowych.

Źródło: BBC