
SLD, PSL i Twój Ruch mają zdecydowanie mniej pieniędzy, niż PO i PiS. Dlatego też są zmuszone rozsądniej nimi dysponować. Niektóre z tych partii rezygnują z przyjemności i zaczynają oszczędzać - między innymi na kampanie wyborcze.
REKLAMA
Małe partie w Sejmie dostają "tylko" po kilka milionów złotych subwencji - znacznie mniej niż PO i PiS. Po tym, jak "Gazeta Wyborcza" opisała partyjne wydatki m.in. na alkohol i knajpy, chociażby Sojusz Lewicy Demokratycznej postanowił oszczędzać.
Jak przyznaje teraz w rozmowie z "GW" sekretarz tej partii Krzysztof Gawkowski, SLD oszczędza na wybory do europarlamentu - kampania to koszt około 5 milionów złotych. Do tego wszelkie faktury Sojuszu są dostępne do wglądu dla dziennikarzy czy instytucji obywatelskich - zapewnia sekretarz.
SLD sporo płaci za rozmaite usługi medialne i marketingowe, ale jak podkreśla "GW", znacznie mniej wydaje na restauracje i hotele.
Oszczędności nie wprowadził Twój Ruch, który wszystko przeznacza na marketing polityczny i utrzymanie siedziby. TR płaci też m.in. Piotrowi Ikonowiczowi (7 tys. i 14 tys. złotych) czy Kamilowi Sipowiczowi (4,2 tys. zł) za doradzanie. Ten pierwszy zajmuje się "sprawami społecznymi", drugi kwestiami legalizacji marihuany. Sporo pieniędzy od TR dostał też Instytut Studiów Podatkowych Witolda Modzelewskiego, który za pisanie usług dostał 77 tysięcy złotych. Dla porównania: PiS również korzystał z usług Instytutu, ale wydał na nie aż 370 tysięcy.
Finansowe problemy ma z kolei PSL, które wciąż płaci za swoje niedopatrzenia w sprawozdaniach finansowych z 2001 roku. Oprócz tego, PSL wydaje pieniądze chociażby na swoją gazetę "Zielony Sztandar" czy na Fundację Rozwoju, powiązaną z partią. Wina, cygara i drogie restauracje, najwyraźniej, to już głównie domena dwóch największych partii w Sejmie.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
