Anna Fotyga przekonuje, że gdyby rządził PiS i Lech Kaczyński nie doszłoby do aneksji Krymu.
Anna Fotyga przekonuje, że gdyby rządził PiS i Lech Kaczyński nie doszłoby do aneksji Krymu. Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Gazeta

Bardzo szybko skończyła się ponadpartyjna zgoda w sprawie polityki zagranicznej. Anna Fotyga, była minister spraw zagranicznych i kandydatka PiS do Parlamentu Europejskiego przekonuje, że gdyby nadal rządził PiS Ukraina w ogóle nie znalazłaby się w stanie zagrożenia. Przekonuje, że potrzebny jest nam nowy rząd, „mniej uwikłany”.

REKLAMA
Anna Fotyga była mocno krytykowana, kiedy przejęła Ministerstwo Spraw Zagranicznych po Stefanie Mellerze. Po latach sama stawia się w roli recenzenta i ostro atakuje Radosława Sikorskiego i rząd. Kandydatka PiS w wyborach do Parlamentu Europejskiego zapewnia w wywiadzie dla „Do Rzeczy”, że gdyby prezydentem nadal był Lecha Kaczyński, Rosja nie ośmieliłaby się naruszać integralności terytorialnej Ukrainy.
Anna Fotyga
była minister spraw zagranicznych

Nie mam wątpliwości, że polityka zagraniczna śp. Lecha Kaczyńskiego była czynnikiem stabilizującym Europę, szczególnie Europę Środkowo-Wschodnią. To były stosunki, które pozwalały gromadzić mniejsze państwa wokół jednej idei. Byliśmy wtedy realną siłą w rozmowach z dużymi demokracjami i powodowaliśmy realną korektę polityki unijnej CZYTAJ WIĘCEJ

Źródło: "Do Rzeczy"

Zdaniem Fotygi obecny rząd popełnia błąd „stając całkowicie po stronie Zachodu i tak jak on, a właściwie w chórze z nim, łajać wschodnioeuropejskich sojuszników”. Ocenia też, że Tusk i Sikorski nie są w stanie efektywnie prowadzić polityki zagranicznej, bo są uwikłani w kwestię katastrofy smoleńskiej, a ich błędy skrzętnie wykorzystuje Władimir Putin.

Źródło: "Do Rzeczy"