To już pewne. W najbliższym czasie powtórki z Euro 2012 u nas nie będzie. Taką decyzję podjął prezes PZPN Zbigniew Boniek. Stwierdził, że "szanse na otrzymanie tej imprezy byłyby niewielkie". Męska decyzja zarządu PZPN nie budzi kontrowersji, zwłaszcza w kontekście zamieszania i skandali jakie narastają wokół starań Krakowa o organizację zimowych igrzysk olimpijskich.
W 2020 roku mistrzostwa kontynentu odbędą się w trzynastu państwach europejskich. Nowa formuła turnieju podyktowana jest 60-leciem Europejskiej Federacji Piłkarskiej. Swój wstępny udział w Euro 2020 zgłaszała Warszawa i Chorzów. Z walki o organizację imprezy wycofały się już Finlandia, Czechy i Portugalia.
- Wchodzilibyśmy w okres taki, że musielibyśmy robić bardzo dużo różnego rodzaju gwarancji. Musielibyśmy podjąć organiczną pracę, natomiast skutek byłby prawdopodobnie taki, jak wiemy już dzisiaj: że tej imprezy byśmy nie dostali - przekonywał Boniek.
Jak argumentował szef PZPN nie było szans, aby Polska po ośmiu latach po Euro 2012 dostała znowu zielone światło ze strony UEFA. Boniek dodał jednak, że Polska będzie ubiegała się o organizowanie innej, prestiżowej imprezy. Zapewne trochę mniejszego kalibru.
Co jedyne zaskakuje w tej decyzji, to racjonalne podejście do tematu. Nie mamy szans, więc się nie pchamy na siłę. Nie tracimy czasu, pieniędzy i naszego potencjału. Co nie znaczy, że w dalszej przyszłości Polska nie postara się o samodzielną organizację takiej imprezy - jeśli UEFA powróci do starej formuły turnieju.
Może władze Krakowa i Komitetu Konkursowego Kraków 2022 powinny wziąć przykład z PZPN? A trzeba przyznać, że okazja, by brać za wzór tę właśnie organizację, nie zdarza się często.