Politycy PiS stanęli przed trudnym zadaniem skrytykowania postawy premiera ws. uchwały z okazji kanonizacji Jana Pawła II, bo Donald Tusk stanowczo ją poparł. – Jednego dnia będzie się opowiadał za homo-małżeństwami i popierał ideologię gender, a drugiego będzie wychwalał taką inicjatywę – mówi w "Bez autoryzacji" Stanisław Pięta.
Czuje się pan zbudowany stanowiskiem Donalda Tuska, który poparł uchwałę kanonizacyjną i skrytykował polityków lewicy?
Miło słyszeć, że pan premier popiera tę ważną uchwałę. Ale nie mam wątpliwości, że to człowiek koniunkturalny i jednego dnia będzie się opowiadał za homomałżeństwami i popierał ideologię gender, a drugiego będzie wychwalał taką inicjatywę.
Dobrze, że to popiera i mam nadzieję, że to nie chwyt marketingowy i jego podwładni, posłowie Platformy, zrealizują tę deklarację. Próby opóźnienia prac nad tą uchwałą w komisji kultury mogą oznaczać, że premier prowadzi politykę „Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek”.
To ma związek z wyborami do Parlamentu Europejskiego?
To trafna ocena. Premier Tusk doszedł do wniosku, że polityka odchylenia liberalno-lewicowego przyniosła Platformie zbyt duże straty. Od partii odeszli politycy centrowi i prawicowi, tacy jak pan Żalek czy pan Godson.
Ale przyszedł Michał Kamiński.
No tak, przyszedł Michał Kamiński, tak…
Ciężko pan wzdycha na wzmiankę o Kamińskim.
Wyborcy PO ocenią wiarygodność takiej postawy. To zupełny koniunkturalizm. Wczoraj dowiedziałem się, że Liga Polskich Rodzin wezwała do głosowania na Platformę Obywatelską. Za takimi decyzjami nie stoi żaden przepływ elektoratu, to próba ratowania upadającej kariery politycznej.
Mówi pan o Kamińskim czy o Lidze?
Mówię o Kamińskim. Wygląda na to, że premier Tusk sprzedał mu Niderlandy, tam nie będzie mandatu dla Platformy i Michał Kamiński skończy podobnie jak Marian Krzaklewski. Premier wyciśnie go i wyrzuci do kosza, jak zużytą szmatę. Ale taki jest los zdrajców.
Spotyka pan w kaplicy sejmowej polityków Twojego Ruchu albo SLD?
Nie, nigdy nie widziałem. Nie jestem tam codziennie, ale nie widziałem. Są politycy z PSL, Platformy, ale nie od Palikota i z SLD.
Może politycy lewicy mają rację i wystarczą delegacje z udziałem prezydenta i marszałek Kopacz, a uchwała to byłoby już nadto?
Nie podzielam tej opinii. Obecność delegacji państwowej to coś oczywistego. Chodzi o podkreślenie roli Jana Pawła II jako duchowego przywódcy, człowieka, który przyczynił się do wielkiej narodowej, religijnej przemiany Polaków. Uważam, że uchwała okolicznościowa jest potrzebna.
Może więc tę polityczną i społeczną rolę papieża należy więc uczcić w rocznicę jego urodzin albo słynnego przemówienia na placu Piłsudskiego, a nie stricte religijnego wydarzenia?
Nie, uważam, że to próba uchylenia się Sejmu od odpowiedzialności. Kanonizacja bł. Jana Pawła II jest właściwym momentem dla podkreślenia jego religijnego, społecznego i narodowego znaczenia dla Polaków. Jesteśmy narodem chrześcijańskim, istniejemy dlatego, że przyjęliśmy chrzest i taka uchwała powinna zostać przez Sejm przyjęta.
Na protest ludzi z Twojego Ruchu można tylko wzruszyć ramionami. Ich obecność w Sejmie to wybryk demokracji. To, że jacyś agenci, ex-księża, ex-przestępcy mają wypowiadać się w imieniu Polaków, pan wybaczy, ale to sytuacja, którą toleruję z daleko posuniętym niesmakiem.
Ich obecność w Sejmie to wynik fałszerstw wyborczych, którym PiS chce teraz zapobiec organizując własny system liczenia głosów?
Nie sądzę. To raczej wynik działalności propagandowej mediów kontrolowanych przez ludzi z byłych komunistycznych służb specjalnych. Po prostu propagandowe napompowanie formacji antykościelnej, prorosyjskiej, która ma destrukcyjnie wpływać na polską politykę i jest czymś, czego musimy się jako Polacy wstydzić.
Kabaret Limo, który posłowie PiS ostro krytykowali za skecze o papieżu, kończy działalność. To zasłużona kara boska?
Trudno to ocenić, bo nie znam przyczyn tej decyzji. Żarty z papieża były naprawdę niskiego lotu. A szkoda, bo kilka kawałków było bardzo ciekawych. Ale że pozwolili sobie na coś takiego, to było głębokie rozczarowanie.