Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy i polityki społecznej, w trakcie debaty o korzyściach i zagrożeniach migracji dla państw Europy Środkowo-Wschodniej
Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy i polityki społecznej, w trakcie debaty o korzyściach i zagrożeniach migracji dla państw Europy Środkowo-Wschodniej Fot. materiały prasowe

Fala emigracji po akcesji Polski do UE była większa, niż się spodziewaliśmy. Jednak korzyści przewyższają straty, a my powinniśmy pracować nad sprowadzeniem imigrantów z powrotem do kraju – tak w skrócie wyglądają wnioski z raportu „Migracje w XXI wieku z perspektywy krajów Europy Środkowo-Wschodniej - szansa czy zagrożenie?", opracowanego przez CEED Institute. O osiągnięciach i perspektywach państw Europy Środkowo-Wschodniej w kontekście migracji debatowali w Pałacu Sobańskich członkowie i goście specjalni Polskiej Rady Biznesu.

REKLAMA
Ponad 1,8 mln Polaków wyemigrowało z kraju na przestrzeni ostatnich lat. – Kiedy prognozowaliśmy jak duża będzie ta fala po akcesji Polski do UE, byliśmy krytykowani. Okazało się, że rzeczywistość przerosła oczekiwania – mówił prof. Maciej Duszczyk z Instytutu Polityki Społecznej UW, współtwórca raportu.
Wbrew pozorom, nie jest to katastrofa. – Gdyby zrobić analizę SWAT, to okaże że korzyści z emigracji mimo wszystko są większe, niż jej negatywne strony – dodał prof. Duszczyk. Wymierne, finansowe skutki zjawiska wskazała Katarzyna Zajdel-Kurowska, członek zarządu NBP: – Na przestrzeni ostatniej dekady wpłynęło do nas 41 mld euro od osób pracujących za granicą, z krajów UE było to 36 mld euro. Te pieniądze, przesyłane do kraju przez emigrantów, przełożyły się na gospodarkę bo większość z nich finansuje bieżące wydatki i napędza konsumpcję – wyliczała. Do 2007 roku transfery pieniężne z imigracji były nawet większe, niż fundusze strukturalne którymi dotowała nas UE. To poprawiło sytuację wielu rodzin i zmniejszyło obszary ubóstwa.
Polacy nie są wcale na pierwszym miejscu w statystykach. Prześcignęła nas Rumunia, z której wyemigrowało 2,4 mln obywateli. Z 10-milionowej Portugalii wyjechał prawie milion osób, a w całej UE jest 4,8 mln legalnych imigrantów. Ale wystarczy rzut oka na sąsiednie Czechy żeby stwierdzić, że u nas skala emigracji była znacznie większa. – Co takiego mają Czesi a brakuje Polakom? Dlaczego my wyjechaliśmy, a oni nie? Myślę, że mają większe bezpieczeństwo na rynku pracy i standard polityki społecznej, przez co czują się trochę bezpieczniej niż my – mówił prof. Maciej Duszczyk.

Od kilku lat sytuacja jest wyrównana: z Polski wyjeżdża „za pracą” ok. 100 tys. osób, ale mniej więcej tyle samo wraca do kraju. – Mówi się, że czeka nas kolejny wielki exodus. Otóż nie czeka nas. Nie mamy już tylu obywateli młodych, wykształconych i skłonnych wyjechać z kraju – powiedział prof. Maciej Duszczyk – Spodziewaliśmy się za to więcej powrotów. Mało jest tzw. powrotów sukcesu, raczej decyduje czynnik rodzinny. To decyzja w rodzaju: w Polsce mi i mojej rodzinie będzie lepiej i będziemy razem.
Dr Jan Kulczyk do uczestników debaty

Prawie dwa miliony Polaków, zdeterminowanych, przedsiębiorczych, chcących i potrafiących ciężko pracować, to armia, która może być siłą napędową każdej europejskiej gospodarki. Polska, która aspiruje do roli lidera regionu, nie może marnować takiego potencjału.

Nasza gospodarka, żeby się rozwijać musi stawać się coraz bardziej konkurencyjna, również na rynku pracy dla własnych obywateli. Dopiero wtedy, gdy będziemy potrafili wykorzystać i rozwijać własną przedsiębiorczość, kreatywność i know-how, będziemy mogli myśleć o skutecznym konkurowaniu na rynkach UE.


Paneliści zastanawiali się, jak skłonić Polaków na emigracji do powrotu i zatrzymać w kraju młodych. Główny problem to wciąż niskie zarobki i nieciekawa sytuacja na rynku pracy. – Potrzeba mechanizmów, dzięki którym młodzi ludzie będą mogli wybrać pracodawcę w Polsce albo otworzyć swoją działalność gospodarczą – stwierdził Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy i polityki społecznej. Zapowiedział wsparcie dla studentów, które ułatwi im zawodowy start. Moderator dyskusji, redaktor naczelny naTemat.pl Tomasz Machała pytał, czy wzrost gospodarczy i większe płace to jedyna recepta na powstrzymanie fali emigracji? – Wciąż najważniejszym czynnikiem jest pensja i ilość pieniędzy, które co miesiąc wpływają na konto – potwierdzał Władysław Kosiniak-Kamysz.
Tą opinię podważa Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu: – Najważniejsza jest stabilność rozwiązań prawnych. Co z tego, że wprowadzicie pożyczki dla studentów, skoro przyjdzie kolejny rząd i wyrzuci je do kosza? – zapytał. Poparł go prof. Maciej Duszczyk: – Sprawność państwa, zaufanie do instytucji rządowych, urzędów, służby zdrowia to czynniki, które mają wpływ na skalę emigracji. Dajmy przykład: moje dziecko ma astmę i bezpieczniej będzie je leczyć za granicą — mówił. – Tu się nie zgodzę. Polacy w Wielkiej Brytanii nie mają lepszej opieki zdrowotnej, mimo wszystkich zarzutów do naszej służby zdrowia. Pierwsze, co robią po przyjeździe do kraju to wizyta u lekarza i dentysty – ripostował Władysław Kosiniak-Kamysz.
Michał Boni, były minister pracy i polityki socjalnej a także administracji i cyfryzacji, wskazał jeszcze inny aspekt: – W Polsce jest więcej zawiści między ludźmi niż w Czechach czy na Węgrzech. Może to powoduje, że ten młody człowiek myśli: „skoro nie tu to może pojadę i spróbuję tam?” – pytał.

Jest i druga strona medalu: coraz większy napływ imigrantów do Polski, głównie zza wschodniej granicy. – Dziś to Ukraińcy są jedną z największych sił roboczych w Polsce. Dobrze byłoby zmienić nasze procedury, żeby zatrzymać ich na stałe. Przyjechaliście? Ok, wpisaliście się w rynek pracy, to już tutaj zostańcie – mówił prof. Maciej Duszczyk. Przy pogarszającej się demografii napływ imigrantów może rozwiązać wiele problemów.
Zwłaszcza, jeśli spojrzeć na Wielką Brytanię, której gospodarka zyskała w ostatnich latach 25 mld funtów netto, właśnie dzięki imigrantom. Na Wyspach
toczy się właśnie zawzięta dyskusja o przybyszach z Europy Środkowo-Wschodniej. – Zauważamy, że po serii wypowiedzi premiera Camerona o imigrantach, rośnie liczba Polaków którzy zrzekają się obywatelstwa i i występują o obywatelstwo brytyjskie. Ci którzy je wzięli, zainwestowali w życie, edukację, pracę na Wyspach to imigranci, których straciliśmy bezpowrotnie – stwierdził prof. Maciej Duszczyk.