
Święta to czas, gdy wielu emigrantów przyjeżdża do Polski. Ale mało kto wraca na stałe – dane pokazują, że z roku na rok powrotów jest coraz mniej, a państwowe “programy powrotowe” poniosły porażkę. – Zapomnijmy o programach, potrzeba reform – komentuje demograf, prof. Krystyna Iglicka-Okólska.
Nad tym, aby ściągnąć emigrantów z powrotem do kraju, głowi się nie tylko polski rząd: wobec podobnych wyzwań stoi wiele innych państw Europy Środkowej – od Estonii po Słowenię. Pomysłów było wiele. Niektóre adresowano do wybranych grup, np. naukowców (węgierski program Momentum i polski Homing Plus – skierowane do utalentowanych badaczy, których zachęcano do rozwijania talentu w ojczyźnie).
[Programy powrotowe – przyp red.] (...) wyeliminowały prawne regulacje, które silnie zniechęcały emigrantów do powrotu (np. przez umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania) i ułatwiły im rozwiązywanie biurokratycznych problemów, ale jednocześnie nie wpłynęły na skalę powrotów do ojczyzny.
“Okazało się, że zestaw rozwiązań, które były możliwe do zastosowania przez rządy konkretnych krajów nie wystarczył, by wpłynąć na podjęcie decyzji o powrotach” – konkludują eksperci CEED. Takie wnioski nie zaskakują prof. Krystyny Iglickiej-Okólskiej.
Żadne programy nie pomogą. Są drogie i nieefektywne, a jedyny “pożytek”, jaki przynoszą, to stworzenie kilku etatów w administracji. Aby Polacy zaczęli wracać do kraju potrzebne są nam reformy. Inaczej nic się nie zmieni.
Demograf twierdzi, że potrzeba zmian na rynku pracy, wzrostu płac, ułatwienia życia przedsiębiorcom – tylko wtedy Polacy będą mieli do czego wracać. Jak na razie jednak skala powrotów spada.
W zeszłym roku portal Moja Wyspa zapytał swoich użytkowników o to, kiedy zamierzają wracać do Polski. W ankiecie wzięło udział ok. 600 osób: ponad połowa zaznaczyła odpowiedź "nie myślę o powrocie lub nie zamierzam wracać", a jedna trzecia wybrała odpowiedź "Nie wiem kiedy".

