Co pokazaliśmy w Unii będąc w niej przez 10 lat?
Co pokazaliśmy w Unii będąc w niej przez 10 lat? fot. Marzena Hmielewicz/ Agencja Gazeta

Agresywny kapitał z Polski wykupuje konkurenta z Wielkiej Brytanii i wywala pracowników na bruk. Unijny urzędnik w Polsce staje się... eurosceptykiem. Dzięki unijnym dotacjom „w największym kryzysie Polacy mają pełne kieszenie” i budują sobie japońskie spa.

REKLAMA
Dzieci grające w piłkę, autostrady, trochę widoków i archiwalne zdjęcia pokazujące Polskę obciachową z lat 90-tych. Tak wygląda spot reklamujący "10 lat w Unii". Przypomina, co udało nam się zrobić, dzięki byciu członkiem UE. Ale pokazuje słabo. Film wywołał dreszcze tylko u minister Elżbiety Bieńkowskiej. Zamiast tego proponujemy prawdziwą historię o emocjach i wielkich pieniądzach.

Przyjdzie zagraniczny kapitał, wykupi nas i zwolni na bruk – to był chyba koronny argument przeciwników integracji z Unią Europejską. Ale tuż po naszej akcesji stało się akurat na odwrót. Wrocławska firma Koelner, potentat branży budowlanej, była jedną z pierwszych, które skorzystały z wolności przepływu kapitału. W 2005 roku bracia Przemysław i Radosław Koelnerowie ogłosili, że za 15 mln funtów przejmą Rawlplug, producenta kołków rozporowych z Glasgow.
Agresywny polski kapitał
Polacy zapowiedzieli zwolnienia i przeniesienie produkcji do Wrocławia, czym wywołali gniew, szok i niedowierzanie. Rawlplug zna każdy poddany brytyjskiej królowej, bo to firma z prawie stuletnią tradycją. Jako pierwsza na świecie wymyśliła kołek rozporowy i młotowiertarkę. Koelnerowie załagodzili konflikt wysyłając na negocjacje ze związkowcami swoją matkę. Polka ujęła Szkotów, tym, że zaproponowała profesjonalny program odejść z pracy, ale także zorganizowała przyjęcie z wódką, grzybkami marynowanymi i innymi specjałami polskiego stołu.
Dwa lata później Koelnerowie wykupili znanego w Niemczech producenta kotew chemicznych Stahl. Teraz zagraniczne i polskie spółki działają w ramach jednego międzynarodowego holdingu produkującego zamocowania budowlane, piły i inne narzędzia. W ubiegłym roku firma Koelnerów miała 619 mln zł przychodów ze sprzedaży, a cała rodzina od lat znajduje się w rankingach najbogatszych Polaków.
Kraj milionerów
Nie oni jedni wykorzystali swoją szansę. Raport banku Credit Suisse pokazuje, że spośród krajów Europy Środkowo-Wschodniej, które weszły do UE, to właśnie w Polsce przybywa najwięcej milionerów. Szwajcarscy bankierzy twierdzą, że w zeszłym roku w Polsce było około 45 tys. osób, które zgromadziły majątek warty milion dolarów. Do tego leją miód na nasze serca. W ciągu najbliższych pięciu lat w Polsce przybędzie u nas drugie tyle bogaczy, czyli w sumie 85 tysięcy. To jeden z najwyższych przewidywanych wzrostów na świecie.
Stodoła za ponad milion
Zamożni Polacy mają szeroki gest i głowę do interesów z Brukselą. Pokazał to właściciel warszawskiej firmy przewozowej Tirsped. Skorzystał z unijnych programów dofinansowania dla firm chcących poszerzyć swoją działalność o nowe branże. Co więcej mógłby robić Tirsped? Przewozy samolotowe, morskie... nie. Właścicielowi zamarzyło się japońskie spa. Gdyby nie 1,49 mln zł dotacji pewnie by nie zrealizował projektu z takim rozmachem. A tak...
logo
Warte pokazania wśród naszych najlepszych dokonań. Przedsiębiorca namówił eurourzędników do sfinansowała budowy spa w stodole za 1,49 mln zł. fot. materiały Sento Spa

Kupił od rolnika starą stodołę. Renomowani budowlańcy i architekci rozłożyli budynek na pojedyncze deski i dachówki, a potem przewieźli do należącego do biznesmena siedliska w Klekotkach (warmińsko-mazurskie). Tam złożyli stodołę ponownie, ale inspirując się przy tym „nurtem dekonstruktywizmu”. Tak powstało unikalne, luksusowe i japońskie spa, gdzie można wziąć suchą kąpiel w gorącym sianie albo obłożyć się świeżo rąbanymi wiórami cedrowymi.
Mistrzowie wyciskania brukselki
Cwaniactwo czy przedsiębiorczość? Brukseli wszystko pasuje, bo projekt dowodzi, tu cytat: „iż firma otrzymała wsparcie na rozszerzenie zakresu działalności gospodarczej przedsiębiorstwa poprzez uruchomienie centrum odnowy biologicznej Spa w Klekotkach gmina Godkowo. „Warmia i Mazury regionem zjednoczonej Europy”.
logo
Niemcy byli zadziwieni jak potrafimy doić Brukselę. "Pełne kieszenie w kryzysie" - komentują dziennikarze tygodnika Der Spiegel Der Spiegel

– W Europie kryzys, a Polacy mają pełne kieszenie – komentował niemiecki tygodnik "Der Spiegel", opisując serię nieudanych inwestycji za eurodotacje. Wśród najbardziej wyśmiewanych znalazła się budowa Term Warmińskich w Lidzbarku Warmińskim. Za bagatela 769 mln zł miały tam powstać baseny i jacuzzi z ciepłą wodą. Kiedy budowlańcy dowiercili się do podziemnych źródeł, okazało się, że woda w nich nie jest nawet letnia. Trzeba ją podgrzewać, a to skazuje przedsięwzięcie na straty finansowe. Mimo to termy powstaną. Pierwsza kąpiel we wrześniu 2014 roku.
Polska zmienia ludzi
W obliczu takich absurdów nawet najwięksi uniokraci zaczynają wątpić w sens zabierania bogatym, aby pomagać biedniejszym. Ponad 10 lat temu do biednej Polski wydelegowano Karla Bedermana. Ten porządny niemiecki urzędnik z Ministerstwa Rolnictwa ujawnił w polskich mediach kosztowne bankiety oraz wysokie honoraria unijnych urzędników pracujących w Polsce. Pokazał konsekwencje unijnej polityki rolnej – zamiany polskiego rolnictwa z małych ekologicznych gospodarstw na wielkie, przemysłowe kombinaty.
Po kilku wywiadach w polskich mediach Bederman został zwolniony z pracy. Ale nie wyjechał z Polski. Został ekspertem do spraw unijnych w Radiu Maryja. Wygłosił setki prelekcji w parafiach, napisał książkę „Brońcie Polski” o niebezpieczeństwach polityki Brukseli.
– Małe i średnie gospodarstwa to dla UE główne przeszkody w czerpaniu zysku. 70 mld euro dla Polski to śmiesznie mało i odpowiada budżetowi zaledwie jednego landu niemieckiego Północnej Nadrenii-Westwalii. Oni was wykorzystują. Pomimo uchwalenia karty socjalnej mówiącej, że wszędzie mają być równe warunki, w Polsce nie wzrosną ani płace, ani emerytury – to wypowiedzi Bedermana dziś zagorzałego krytyka poczynań urzędników UE.
Skoro nawet unijny urzędnik po pobycie w Polsce stał się eurosceptykiem, to coś musi być na rzeczy. Czy ktokolwiek ma jeszcze wątpliwości, że będąc w Unii Europejskiej otwieramy oczy niedowiarkom?