Spot niszowego festiwalu podbija sieć. Jeśli wkurzają cię największe imprezy muzyczne, musisz to zobaczyć

Katarzyna Michalik
Jeżeli od jakiegoś czasu nie jeździcie na festiwale, bo przerażają was tłumy młodych, dla których oldschoolowymi zespołami z dzieciństwa są Tokio Hotel i One Direction, a ważniejsze niż sama muzyka w wyjeździe na festiwal stylizacje i makijaże, to nie martwcie się, nie jesteście sami. Właśnie powstał klip, który w świetny sposób punktuje wszystkie minusy najbardziej obleganych polskich imprez muzycznych.
"Barierka" to spot niszowego festiwalu muzycznego, który w zabawny sposób punktuje wszystkie minusy najbardziej znanych imprez muzycznych Screenshot YT
Sam początek klipu wskazujący na nastoletnich festiwalowiczów, którzy "całe życie" jeżdżą na festiwale, jest już bardzo celny. A potem jest tylko lepiej - szykowanie stylizacji, ekscytacja podróżą i noclegiem, które w rzeczywistości są mordęgą i wreszcie koncert, podczas którego zamiast ukochanego artysty, widzisz las rąk, których przedłużeniem są świecące ekrany smartphone'ów. Każdy, kto choć raz trafił na któryś z większych wydarzeń muzycznych w kraju (poza nim zresztą też) doskonale wie, że tak wygląda rzeczywistość i że na każdym koncercie są rzeczy i ludzie, którzy po prostu wkurzają.


Twórcy spotu trafiają w sedno
To wszystko nieodłączne cechy festiwali, które są znakiem nowych czasów i nowych technologii, co nie oznacza, że wszystkim muszą się podobać. Zauważyło to dwoje młodych reżyserów, którzy na potrzeby promocji niszowego białostockiego festiwalu stworzył spot, który podbija sieć. Kuba Bujas i Krzysztof Kosz to reżyserski duet, stojący za filmem promocyjnym o wiele mówiącym tytule "Barierka". Jak mówi nam Kuba Bujas wiele osób może nie wiedzieć o istnieniu festiwalu Halfway, który od innych diametralnie różni się atmosferą i faktem, że tytułowych barierek nie ma tam wcale, a odpowiedzialna za wydarzenie ochrona jest bardzo dyskretna.
Muzyczny świat nie jest twórcom obcy, bo dotychczas tworzyli m.in. świetne teledyski hip hopowego zespołu PRO8L3M czy alternatywnego artysty Baascha. Ich najnowsza produkcja rozśmiesza i trafia w sedno, pokazując, że można zrobić fajną promocję, która trafia do ludzi i jest zrobiona inteligentnie i z pomysłem. Choć białostocki festiwal to impreza mocno niszowa, promująca przede wszystkim muzykę alternatywną i folkową, ten film może przekonać do niej wszystkich tych, którzy na festiwale jeżdżą dla muzyki, a nie tylko po to, aby "się pokazać".

Najmłodsi "bywalcy" mogą poczuć się urażeni
Czy autorzy nie obawiają się krytyki najmłodszego pokolenia festiwalowiczów, których film poniekąd dotyczy? Kuba Bujas uważa, że spot nie powinien być przez nikogo odbierany jako atak na inne wydarzenia, a jedynie jako próba pokazania czegoś nowego, zauważenie różnic między profilami imprez i danie odbiorcom możliwości wyboru.
Tłumy przebranych ludzi, barierki i nieprzyjemni ochroniarze - każdy, kto był na dużym festiwalu wie, o co chodziScreenshot YT
– Umówmy się, co lepiej się nadaje jako narzędzie, niż ogólnie znane fakty? Fakty, które często, są traktowane jako uroki danego wydarzenia. Kto nie wyjmuje z szafy kaloszy jedynie na początku lipca, niech pierwszy rzuci kamieniem – mówi naTemat Kuba Bujas. –Osobiście lubię mosh (rodzaj tańca pojawiający się podczas koncertów "ciężkiej" muzyki - przyp.red.) i nie widzę problemu w czyimś łokciu w moich żebrach. Słuchanie muzyki w pozycji wertykalnej na trawie, może wcale nie leżeć w zakresie potrzeb wszystkich jeżdżących na festiwale. Na pewno będzie natomiast leżeć każdemu, kto poleżeć chce, a nie wiedział do tej pory, że może.