Wałęsa do protestujących: "poproście górników...". A oni na to: "nie wsiądziemy w autokary"

Jarosław Karpiński
Podczas swojej wizyty u protestujących w Sejmie Lech Wałęsa poradził niepełnosprawnym i ich rodzicom, by poprosili o wsparcie inną grupę np. górników albo pocztowców. – Gdybym ja bym był na waszym miejscu, to poprosiłbym górników: widzicie naszą krzywdę, wiec bądźcie solidarni i pomóżcie nam załatwić problemy – instruował. Były prezydent usłyszał, że były już podejmowane takie próby. Czy protest w Sejmie może więc liczyć na wsparcie związkowców, także tych ze Śląska?
2009 rok. Antyrządowy protest Sierpnia 80 oraz innych związków, górników i stoczniowców FOT. SLAWOMIR KAMINSKI / AGENCJA GAZETA
Każda władza stosuje starą zasadę: dziel i rządź. Także rząd PiS celowo skłóca różne grupy zawodowe i wykorzystuje brak solidarności między nimi. Niedawny strajk lekarzy rezydentów skończył się sukcesem, ale rząd też grał z medykami na zwłokę i nie chciał spełnić ich postulatów.

Dziel i rządź
A co z niepełnosprawnymi i ich opiekunami? Na razie nie ma widoków na to, że rząd zrealizuje ich postulaty. Według Wałęsy, który - jak deklaruje - sam rozważa przyłączenie się do akcji strajkowej w Sejmie, w sukurs protestującym mogliby przyjść pocztowcy, albo górnicy. Presja tak wielkich grup społecznych mogłaby zmusić rząd do osiągnięcia porozumienia z niepełnosprawnymi i ich rodzinami.


– Zwracaliśmy się do górników, ale oni już swoje wywalczyli i nie pokazali solidarności. Może by pan napisał do górników? Może kiedy pan to powie, pochylą się nad naszym problemem i będzie ta solidarność? – pytały matki Wałęsę. 

– Górnicy powiedziałem jako siła… liczebna. Ale pomyślcie, może jest inna grupa, która jest jeszcze bardziej skuteczna… - odparł Wałęsa. Wspominał o pocztowcach, chociaż szybko przyznał że sam czuje się nieraz bezbronny: - Poderwali mi autorytet. Straciłem stocznię, straciłem "Solidarność”. Zrobili mnie celowo agentem, aby nie mógł działać.

A co o pomyśle Wałęsy sądzą przedstawiciele wymienionych przez niego grup zawodowych? – Jeśli te kobiety zwrócą się do nas i będzie taka interwencja, to się zastanowimy. Samo zjawisko, czyli protest, obserwuję, ale nie było żadnej próby kontaktu z nami, więc na ten moment trudno mi się wypowiadać – mówi naTemat Dariusz Potyrała, przewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce.

Górnicy nie ruszą pod Sejm
Także Wacław Czerkawski ze ZZG w Polsce nie słyszał, by do związku trafiła jakaś bezpośrednia prośba o pomoc od protestujących w Sejmie.

– W świadomości społecznej górnicy funkcjonują jako ta grupa, która zabiera kilofy, opony i jedzie do Warszawy walczyć o swoje. Trzeba przyznać, że było to skuteczne choć ostatni protest odbył się wiele lat temu, prawie go nie pamiętam. Taka jest brutalna prawda.Większość spraw załatwiamy obecnie przy stole negocjacyjnym. Nie wyobrażam sobie by teraz wsiąść w autokary i ruszyć do stolicy pod Sejm by wspomóc protestujących – tłumaczy Czerkawski.

Deklaruje jednak, że Związek Zawodowy Górników solidaryzuje się z protestem w Sejmie. – Możemy przesłać nasze poparcie, tylko że to na pewno nie zadowoli niepełnosprawnych i ich rodziców. Nie rozwiąże ich problemów. Ale jeżeli protestujący liczą na pomoc górników to jestem za tym żeby jej udzielić choć nie wyobrażam sobie akcji bezpośredniej. Należałoby się zastanowić nad jakąś inną formą – tłumaczy.

Według Czerkawskiego sytuacja w branży górniczej wcale nie jest spokojna. – Cały czas są kontrowersje i napięcia między nami i władzą, ale próbujemy je rozwiązywać w drodze negocjacji. 5 czerwca będę brał udział w spotkaniu w sprawie programu dla górnictwa do 2030 roku. Kłopotów mamy mnóstwo. Od Pakietu Klimatycznego po naciski Brukseli. Ten rząd nie zamyka kopalni, ale - jak mówią jego przedstawiciele - wygasza, usypia, łączy, przenosi produkcję. I ten rok może być dla naszej branży kluczowy. Jesień może być wbrew pozorom bardzo burzliwa – podkreśla.

Chcieliśmy też porozmawiać z Dominikiem Kolorzem, przewodniczącym zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ "Solidarności”, uczestnikiem wielu strajków górniczych, ale nie znalazł dla nas czasu. To wspierająca rząd PiS "Solidarność” ma największy mandat i zapewne moc sprawczą by wesprzeć protestujących w Sejmie, ale nie słychać na razie by kwapiła się do pomocy.

Z kolei Sławomir Redmer, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Poczty deklaruje że solidaryzuje się z protestującymi w Sejmie, ale nie wyobraża sobie jak pracownicy poczty mogliby wspomóc niepełnosprawnych.

Pocztowcy wspierają dobrym słowem
– Śledzę pilnie protest w Sejmie. Mam bardzo krytyczny stosunek do władzy, która nie chce spełnić postulatów protestujących. To trwa już tak długo, że powinno być załatwione – mówi naTemat.

– Nie wyobrażam sobie jak moglibyśmy wspomóc niepełnosprawnych bo do twierdzy Sejm trudno się dostać. Od lat chodziłem na komisje sejmowe, a teraz sam nie mógłbym wejść. Pozostaje nam wyrażać solidarność. Mam wrażenie,że władza idzie na przeczekanie – ocenia.

Redmer narzeka też na sytuację swojej grupy zawodowej. – W spółce Poczta Polska pracuje armia ludzi, którzy bardzo mało zarabiają. Tak naprawdę uciekamy przed najniższą pensją krajową. Są olbrzymie problemy z naborem kandydatów na listonoszy, na asystentów przy okienkach. A to rodzi frustracje tych którzy pracują za te niewielkie pieniądze – wskazuje.