Tego z pewnością nie zobaczymy w "Bohemian Rhapsody". Freddie Mercury był królem ekstremalnego imprezowania
Freddiego Mercury'ego kojarzymy z żywiołowych, spektakularnych występów dla wielotysięcznej widowni na Wembley czy koncercie Live Aid oraz teledysków, w których na przemian pokazywał swą zwariowaną i artystyczną duszę. Lider Queen miał niesamowity głos i osobowość, słynął też z dzikich imprez, na których wyprawiały się niesłychane cuda, a sypiąca się kokaina wcale nie była ich najbardziej szokującym elementem. Tych rzeczy z pewnością nie zobaczymy w nadchodzącym filmie.
Fot. mat. pras.
Mercury żył pełnią życia i jeśli ktoś myśli, że kilkudniowa domówka jest epickim wyczynem, to znaczy, że nie bawił się z Freddiem. "Projekt X" to też przy tym pikuś. Nawet znany z hulaszczego, napędzanego kokainą trybu życia Elton John przyznał w 2001 roku, że tylko Freddie był w stanie przebić go z imprezowaniem.
Najdobitniejszy przykład pochodzi z 1978 roku, któremu potem nadano tytuł "Sobotnia noc w Sodomie". Queen zorganizował wycenione na 200 tys. funtów "przyjęcie" z okazji wydania albumu "Jazz". Gości obsługiwały nagie kelnerki i kelnerzy, gołe były też tancerki, które wywijały w bambusowych klatkach zawieszonych pod sufitem. Byli też połykacze ognia, szamani Zulu, armia drag queens. Na scenie występował też mężczyzna, który odgryzał głowy żywym kurczakom, a pomiędzy imprezowiczami krążyły słynne karły z tackami pełnymi kokainy wprost z Boliwii, a specjalnie wyszkolone artystki paliły cygara waginami. Nigdy nie zdementowano tych legend, a opisywał je po latach kalifornijski dziennikarz Bob Gibson, który był na tym wiekopomnym wydarzeniu.
Screen z lamonomagazine.com
Autorzy filmu "Freddies Millions" twierdzą, że w ciągu swojego życia wokalista wydał na organizację imprez blisko 5 mln funtów, a na narkotyki pół miliona funtów. I nie trudno w to uwierzyć, gdy weźmiemy pod uwagę jego 39. urodziny. Wyprawił je w najdroższym klubie w Monachium - Old Mrs. Henderson za 50 tys. funtów. Jedzenie, trunki, używki - wszystko było na koszt muzyka. Fragmenty tej tematycznej, czarno-białej imprezy zostały przedstawione w teledysku "Living On My Own". Trudno uwierzyć, że 6 lat później wokalista Queen zmarł na AIDS, jednak biorąc pod uwagę sposób w jaki żył - nie jest to też tak zaskakujące.
"Bohemian Rhapsody" czyli utwór o Freddiem Mercury Freddie Mercury - "Living On My Own" • YouTube
Balangi to rzecz jasna nie najważniejszy wątek w życiu Freddiego Mercury'ego, który był niejednoznaczną, wielowarstwową postacią, a przede wszystkim genialnym muzykiem i showmanem. Sam przyznawał, że był skryty i nieśmiały, a na scenie przemieniał się w wulkan energii. Przez życie mknął na pełnych obrotach, nie przejmując się konwenansami, pieniędzmi, a nawet chorobą. Pomysłów na ukazanie historii tej niezwykłej osoby jest z wiele, ale sądząc po trailerze dostaniemy typowy hollywoodzki schemat pnącego się na sam szczyt zespołu, pomimo przeciwności losu i licznych wrogów: w tym "złej wytwórni". A szkoda, bo przykład "Amadeusza" Miloša Formana pokazuje, że nawet mocne przerysowanie postaci, nie pozbawia jej statusu legendy, a wręcz przeciwnie. Dodatkowo, dostarcza nam doskonały, uniwersalny film.