Co to był za mecz. Real wygrywa Champions League. Bramkarz Liverpoolu zaliczył najgorszy wieczór w swoim życiu

Adam Nowiński
Cóż to był za mecz! Po dynamicznej pierwszej i piorunującej drugiej połowie meczu Real Madryt po raz kolejny został zwycięzcą Ligi Mistrzów UEFA. Królewscy rozgromili w Kijowie angielski Liverpool 3:1. Tego spotkania na pewno nie zapomni pomocnik Realu Gareth Bale, zdobywca dwóch goli oraz... bramkarz Liverpoolu Loris Karius, który swoimi kuriozalnymi błędami przyczynił się do przegranej swojej drużyny.
Zdecydowanym antybohaterem dla Liverpoolu w meczu finałowym Ligi Mistrzów z Realem Madryt był bramkarz angielskiej drużyny Loris Karius. Fot. Instagram.com / @lorisk21
Pierwsza połowa spotkania była bardzo dynamiczna. Nie brakowało sytuacji podbramkowych i obie drużyny zdawały się łatwo nie odpuszczać w walce o zwycięstwo. Jedyne czego zabrakło w ciągu pierwszych 45. minut spotkania to bramek. I dwóch zawodników. Po starciu z Ramosem z boiska musiał zejść gwiazdor Liverpoolu Salah, a chwilę potem to samo spotkało jednego z obrońców Realu, Carvajal.

Gole pojawiły się w 51 minucie. Jako pierwszy na liście strzelców zapisał się Karim Benzema. Gol padł po błędzie bramkarza Liverpoolu. Loris Karius łatwo złapał piłkę po poprzedniej akcji, ale gdy próbował wprowadzić ją do gry, rzucił prosto w nogę Benzemy. Futbolówka wturlała się do bramki.
Ale Liverpool zdołał szybko wyrównać. W 55. minucie piłkę do siatki Realu posłał Sadio Maine. Milner dograł z kornera do Lovrena, a ten strącił piłkę głową. Ale to Senegalczyk tuż przed bramkarzem zmienił kierunek lotu futbolówki.


Dudek by to obronił
Niekwestionowanym bohaterem sobotniego finału Ligi Mistrzów był zawodnik Realu Madryt Gareth Bale, który zaledwie trzy minuty po wejściu na boisko w 61. minucie strzelił gola dla Królewskich na 2:1. Chwilę później, bo w 83. minucie podwyższył prowadzenie Realu na 3:1. A wszystko za sprawą petardy, którą posłał w stronę bramki, a tam (nie)zawodny bramkarz... przepuścił ją w amatorski sposób przez ręce.