Na jednym baku w tym aucie przejechałem 1200 km. To auto stworzone do długich podróży
Ładna, ekonomiczna, wyjątkowo duża, a do tego atrakcyjna cenowo na tle konkurencji. Taka jest najnowsza Skoda Superb, która jest najlepszym sposobem na to, by przekonać sceptyków do Skody. Takim sceptykiem kiedyś byłem i ja, ale im dłużej obcuję z autami czeskiego producenta, tym bardziej rozumiem, jak to możliwe, że od lat szturmują polski rynek. Ewolucja, którą przeszli na przestrzeni ostatnich lat jest godna podziwu, bo markę udało się tutaj odczarować. Problem mogą mieć jedynie z klientami, dla których logo na masce wciąż jest kluczowe.
Poprzedni Superb to nie była moja bajka. Prosta limuzyna dla prezesów niższego i średniego szczebla (poza najważniejszym prezesem w Polsce), duża i wygodna, ale po prostu nudna. W nowej odsłonie to jednak zupełnie inna bajka. To gigantyczny jakościowy skok w dobrą stronę. To już na pewno nie auto, na które zdecydować się można jedynie ze względów pragmatycznych i ekonomicznych. To nowoczesny samochód z atrakcyjną stylistyką.
Na taką perełkę trafiliśmy na jednej czeskich stacji benzynowych. Zachowana w świetnym stanie stara Skoda kontra nowiutki, jeszcze pachnący fabryką, Superb.