Z napędem na cztery koła jest trochę jak ze zdrowiem – nie odczuwamy przecież, jak jest cenne, dopóki nie mamy z nim kłopotów. Tak samo wielu z nas o tym, że napęd na cztery koła jest przydatny, dowiadujemy się dopiero w momencie, kiedy auto z napędem na jedną oś odmawia posłuszeństwa.
Sam też miałem przed laty taki "moment prawdy". To było moje pierwsze auto, na dzisiejsze standardy wręcz archaiczne. Napęd na przód, brak kontroli trakcji, opony też nie najdoskonalsze. Żeby wyjechać z mojej osiedlowej ulicy na główną drogę, musiałem ruszyć pod delikatną górkę. Pech chciał, że tej nocy napadało dużo śniegu, z którym jeszcze nikt się nie uporał.
Podjechałem do skrzyżowania, zatrzymałem się przed światłami. Zielone światło, sprzęgło, gaz i… jadę. Tylko że nie przed siebie, a w bok. Spoglądam w tylną szybę – za mną sznur samochodów, więc stoczenie się i wzięcie tej "góry" z rozpędu nie wchodziło w grę. Ostatecznie po kilkunastu sekundach walki z przeniesieniem napędu wytoczyłem się. Pozostały mi wstyd, smród sprzęgła i nieudany dzień.
Ta historyjka oczywiście brzmi jak zupełnie zmyślona, przygotowana pod potrzeby tego tekstu. Ale naprawdę się wydarzyła. Być może bym o niej nie wspominał – skoro sam uważam, że może być niewiarygodna i przesadnie dramatyczna – gdyby nie to, że zrobiłem na ten temat sondę. Wyszedłem na ulice Warszawy i zapytałem mieszkańców tego miasta, w jakich sytuacjach w swoim życiu czuli, że zabrakło im napędu na cztery koła. Z tym, co usłyszałem, możecie zapoznać się tutaj:
Okazuje się, że moje problemy są całkiem pospolite. Zima, śnieg, deszcz, wzniesienie – w polskiej rzeczywistości są dziesiątki powodów, dla których warto mieć napęd na cztery koła.
Na szczęście coraz więcej osób się na niego decyduje. Jak wynika z danych Skody, tylko w zeszłym roku do klientów dostarczono 5453 samochodów wyposażonych w to podnoszące poziom bezpieczeństwa i komfortu rozwiązanie. To najlepszy wynik w Polsce – czeski producent sprzedaje w naszym kraju najwięcej aut z napędem 4x4 wśród najpopularniejszych marek.
Skąd taka popularność? Zapewne z powodu bogatej oferty – napęd 4x4 klienci mogą zamówić nie tylko w SUV-ach takich jak Kodiaq czy Karoq, ale także w Octavii (w tym uterenowionej Octavii Scout) oraz w modelu Superb.
Napęd 4x4 Skody jest też tak popularny, ponieważ praktycznie nie ma wpływu na spalanie. Kto jeździł samochodem z możliwością włączenia stałego napędu na obie osie ten wie, że takie rozwiązanie powoduje praktycznie momentalny wzrost spalania o litr na sto kilometrów. Tyle mniej więcej "kosztuje" stały napęd na obie osie.
Tymczasem w Skodzie jest on – jak twierdzi sam producent – "inteligentny" Znaczy to tyle, że charakteryzuje się odpowiednim rozdziałem momentu obrotowego w zależności od przyczepności kół.
W normalnej sytuacji napęd jest przenoszony głównie na przednią oś – dzięki czemu spalanie jest niższe. Tylna oś jest "dołączana" tylko w razie potrzeby – na przykład w trakcie przyspieszania czy w warunkach pogorszonej przyczepności. Dodajmy, że włączenie napędu na tylną oś odbywa się bardzo szybko i niezauważalnie, zapewniając bardzo wysoki poziom bezpieczeństwa.
I to naprawdę jest "niezauważalnie" – elektroniczny sterownik współpracujący z układem stabilizacji toru jazdy kontroluje warunki na drodze w sposób ciągły. Napęd jest dołączany szybciej niż jakikolwiek człowiek jest w stanie zareagować. Te ułamki sekund na drodze często decydują o życiu i zdrowiu.
W redakcji sami się przekonaliśmy, że nie są to czcze słowa. Napęd 4x4 sprawdziliśmy i to nie w Polsce, gdzie zima bywa "łaskawa", a w mroźnej Finlandii. Aż trudno czasami uwierzyć, co potrafią nowoczesne auta.