"Przecież nie zostawię jej w nocy na dworcu". Pięta tłumaczy się jak 7-latek ws. sejmowego romansu

Tomasz Ławnicki
Ten temat zapewne jeszcze długo nie zejdzie z czołówek prasy, nie tylko kolorowej. Polityczny romans ma bowiem nie tylko obyczajowe tło. Niewykluczone bowiem, że konserwatywny parlamentarzysta PiS mógł być szantażowany ujawnieniem niewygodnych informacji. W najnowszym wydaniu "Faktu" poseł Stanisław Pięta tłumaczy się z romansu z kochanką, którą ostatecznie po pół roku porzucił. Przyznaje, że mógł nocować z tą kobietą w poselskim hotelu. Potwierdza też, że rozmawiał z nią o zatrudnieniu jej w jednej ze spółek Skarbu Państwa.
Fakt: Stanisław Pięta tłumaczy się w wywiadzie z romansu z kochanką niczym 7-latek. Fot. Dawid Chalimoniuk / Agencja Gazeta
"Tłumaczy się niczym 7-latek, który stoi umorusany czekoladą i zapewnia, że jej nie zjadł" – tak postawę Stanisława Pięty opisuje "Fakt". Poseł Prawa i Sprawiedliwości udzielił tabloidowi wywiadu, ale w poniedziałek rano. Wówczas jeszcze nie wiedział, że we wtorek sprawa jego romansu nabierze aż takiego rozgłosu. Dlatego wywiad, który ukazał się w środowym wydaniu gazety momentami brzmi groteskowo.

"Prosiła mnie o pomoc, bym pozwolił jej zaczekać do rana"

Początkowo w wywiadzie Pięta potwierdza, że znał kobietę, o której dziś mówi cała Polska, lecz podkreśla, że były to relacje wyłącznie "służbowo-organizacyjno-polityczne".

Czy kiedykolwiek nocował pan z nią w Nowym Domu Poselskim?

(długa cisza) Mogła być kiedyś zaproszona przeze mnie, ale na pewno nie można było tego ująć w ten sposób.

Zaproszona w jakim charakterze? Współpracowniczki?

No tak. Mieliśmy do omówienia pewne rzeczy. To było chyba przy okazji jakiejś manifestacji.

25 maja o godzinie 3.30 w nocy?

Nie potrafię powiedzieć dokładnie. Być może było tak, że jej autobus przyjechał późno na dworzec. Dokładnie nie pamiętam.

Stanisław Pięta w rozmowie z Mikołajem Wójcikiem z dziennika "Fakt"
Gdy dziennikarz naciska i podaje przykłady, że poseł Pięta tę kobietę w Domu Poselskim nocował nieraz, parlamentarzysta w końcu odpowiada: "Jak człowiek prosi drugiego człowieka o pomoc, to przecież nie zostawię jej w nocy na dworcu. (...) Nie widzę w tym nic szczególnego".

"Nie wykraczało to poza normalną procedurę"




Ostatnie pytanie z wywiadu z posłem Piętą dotyczy tego, czy nie ma sobie nic do zarzucenia. "Być może przesadziłem z troską i dobrocią" – odparł parlamentarzysta PiS.

źródło: fakt.pl