Polak, który filmami erotycznymi zawstydził nawet Francuzów. Fascynujący dokument HBO o zapomnianym artyście
Kim jest Walerian Borowczyk? Walerian Borowczyk - "Zabawy aniołów" (1964 r.) • YouTube
"Walerian Borowczyk uważany jest za największego na świecie twórcę artystycznego kina erotycznego, a także współtwórcę polskiej szkoły plakatu, polskiej szkoły animacji oraz pioniera surrealistycznego kina absurdu" – tako rzecze Wikipedia. W końcówce lat 50. XX wieku wyemigrował do Francji, by tam rozwinąć swoje artystyczne skrzydła. W komunistycznej Polsce nie miałby takiej możliwości, ale nawet za granicą wprowadzał ludzi w osłupienie, ale przede wszystkim wywoływał ogromny podziw.
Początki jego twórczości to krótkie animacje wykorzystujące przeróżne techniki. W 1968 roku nakręcił swój pierwszy pełnometrażowy film aktorski "Goto, wyspa miłości", którym rozpoczął kolejny okres w swojej karierze. Surrealistyczny obraz był zakazany w Polsce, równocześnie krytycy okrzyknęli Borowczyka mianem geniusza. Był reżyserem absolutnym, który sprawował pieczę nad prawie każdym elementem produkcji - przygotowywał scenografię, plakaty i zwiastuny.
Wszyscy przyznają, że każdy jego film ma spory ładunek erotyczny, ale dopiero "Opowieści niemoralne" z 1974 roku nadały mu status mistrza tego typu kina. Za swoje dzieło otrzymał w Belgii prestiżową nagrodę Le Prix de l'Age d'Or. Film był przebojem kasowym we Francji, a cenzorzy wyrywali sobie przy nim włosy z głowy. "Opowieści niemoralne" są zbiorem nowel, w których erotyka ukazana jest w poetycki i nieszablonowy sposób (np. naga kobieta kąpiąca się w bali z krwią).
Do Borowczyka przylgnęła łatka fetyszysty i pornografa, która niestety stała się dla niego więzieniem - producenci chcieli, by kręcił tylko i wyłącznie filmy erotyczne. W latach 70. i 80. miał status skandalisty, a jego dzieła są obecnie hołubione przez kinomanów i pokazują, jaki postęp nastąpił w kinematografii - właśnie za sprawą przełamywania tabu. "Erotyka, seks to przecież jedna z najbardziej moralnych stron życia. Erotyka nie zabija, nie unicestwia, nie nakłania do zła, nie prowadzi do przestępstwa. Wręcz przeciwnie: łagodzi obyczaje, przynosi radość, daje spełnienie, sprawia bezinteresowną przyjemność" – mówił w jednym z wywiadów. Walerian Borowczyk zmarł w 2006 roku w wieku 83 lat w Paryżu na chorobę serca. Przegląd filmów Waleriana Borowczyka • YouTube
– Borowczyk to artysta z niesłychaną wyobraźnią, artysta-wynalazca, który w sztuce nie uznawał żadnych granic. Granic między technikami czy gatunkami, ale też - granic tego, o czym sztuka może mówić, co może pokazywać. Dzisiaj nazwalibyśmy go "artystą multimedialnym" - był malarzem, grafikiem, rzeźbiarzem, scenografem, rekwizytorem, operatorem, reżyserem, pisarzem – mówi naTemat reżyser dokumentu Kuba Mikurda. Zwiastun dokumentu "Love Express: Przypadek Waleriana Borowczyka" • YouTube
Podobnie jak dzisiaj David Lynch, który również przeszedł drogę od malarstwa, przez animację, do filmów aktorskich, Borowczyk potrafił łączyć artystyczny eksperyment z filmowymi atrakcjami. Dawał widzowi coś znajomego, a jednocześnie wywracał wszystko do góry nogami. To w ogóle postać pełna paradoksów - ktoś kto był wszechstronnym, szalenie różnorodnym twórcą, a trafił do wąskiej szuflady z podpisem "erotyka"; ktoś, kto obsesyjnie szukał wolności, ale na planie był dyktatorem, chciał kontrolować wszystko i wszystkich; ktoś, kto kręcił "filmy dla dorosłych", ale do końca zachował wrażliwość i ciekawość dziecka."
Nawet w świecie współczesnych filmowców, postać Borowczyka nie jest tak znana. Kuba Mikurda przyznaje, że kręcąc dokument, rozwiązywał zagadkę. – Walerian Borowczyk to jedna z najbardziej tajemniczych postaci polskiego kina. Długo kojarzył mi się wyłącznie z animacjami z lat 50. i "Dziejami grzechu". W 2008 roku, dwa lata po śmierci Borowczyka, zobaczyłem w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie wystawę jego prac, był też przegląd filmów. I nagle otworzył się dla mnie jakiś zupełnie osobny świat. Zdałem sobie sprawę, że to, co wiemy o Borowczyku, to, co znamy, to tylko wierzchołek góry lodowej – opowiada reżyser.
Wysiłki przyniosły owoce. Film o zapomnianym artyście już zdołał zdobyć nagrodę "Nos Chopina" na niedawnym 15. festiwalu Millennium Docs Against Gravity. Reżyserowi udało się zaprosić do współpracy wybitne postacie kultury. Prócz wspomnianego Terry'ego Gilliama, w dokumencie Borowczykiem zachwycają się m. in. reżyser "Wywiadu z wampirem" Neil Jordan czy nieżyjący już Andrzej Wajda a o rewolucji seksualnej i rozluźnieniu cenzury w latach 70. mówi słoweński socjolog oraz znawca i komentator kinematografii Slavoj Žižek. Dokument zawiera również cytaty z ówczesnych gazet i fragmenty filmów Borowczyka w niezwykle wysokiej jakości obrazu. Całość ogląda się z wielkim podziwem i dumą, że nasz rodak miał tak ogromny wpływ na współczesną kulturę, ale też z żalem z powodu powszechnej nieświadomości o jego istnieniu."Tropem Borowczyka zjeździłem pół Europy. Po jakimś czasie zacząłem rozumieć, że mam do czynienia nie tylko z fascynującym artystą, ale też - fascynującą historią, historią twórcy, który trafił na pierwszą linię rewolucji obyczajowej w Europie lat 70. i na własnej skórze doświadczył jej paradoksów."
Premiera dokumentu "Love Express. Przypadek Waleriana Borowczyka" będzie na HBO w niedzielę, 10 czerwca o godz. 22.00. Film trafi też na platformę HBO GO."Z drugiej strony, Borowczyk skupia w sobie wszystko to, z czym polskie kino zwykle miało problem - opowiada o seksualności, cielesności, transgresji. Dużo bliżej mu do fantastyki Mélièsa czy surrealizmu Buñuela niż do realizmu Szkoły Polskiej czy kina moralnego niepokoju."