Sprawdziłem, co potrafią usportowione modele Skody. To szkolenie to odpowiedź na potrzeby Polaków
Pisk opon w zakrętach, ruszanie przy wykorzystaniu procedury startu, dynamiczne pokonywanie slalomu. Z czym wam się to kojarzy? Coraz częściej także ze Skodą, ponieważ usportowione modele czeskiego producenta są coraz popularniejsze w Polsce. Na poznańskim autodromie właśnie odbyła się pierwsza edycja Akademii RS organizowanej w ramach Skoda Auto Szkoła. To miejsce dla każdego, kto chce poprawić swoje umiejętności i nauczyć się dynamicznej jazdy.
Fot. naTemat
Ale zanim kursanci zaczną sprawdzać swoje umiejętności na tym obiekcie, trzeba swoje "odsiedzieć". Dzień bowiem zaczyna się od… teorii. Najpierw wszyscy muszą się poznać – zarówno kursanci jak i instruktorzy – a później trzeba zapoznać się z planem dnia. I nawet po tym czasie nie zaczyna się nerwowy bieg do szybkich samochodów – na wszystkich czekają przecież skody octavie RS oraz superby w wersji Sportline. Zamiast tego trzeba najpierw nauczyć się odpowiedniej pozycji za kierownicą. Nie każdy wie, ale jazda po torze wymaga zupełnie innego ustawienia fotela niż typowa, codzienna, "półleżąca" poza.
Co wiesz o bezpiecznej jeździe? •
W trakcie szkolenia panuje bardzo swobodna, wręcz przyjacielska atmosfera. Aż do momentu, kiedy zbliża się pierwszy moduł – dotyczący awaryjnego hamowania. Instruktor zabiera wszystkich do zamkniętego pomieszczenia tuż obok płyty i żarty się momentalnie kończą.
Już jego pierwsze pytanie pokazuje, jak wielkie zaległości mamy jako naród w kwestii bezpiecznej jazdy, nie mówiąc już o jeździe dynamicznej. – Jak hamujemy awaryjnie, z pedałem sprzęgła czy bez? – pada pytanie. Odpowiedzi są rozbieżne. Część osób twierdzi, że sprzęgła nie wolno dotykać aż do ostatniego etapu hamowania. Ale są i tacy, którzy energicznie w nie kopią od razu – tak jak w pedał hamulca. – To dopiero początek, a już pojawia się polemika – mówi z uśmieszkiem instruktor.
Fot. naTemat
Ale tyle wstępu – i w końcu wsiadamy do aut, aby sprawdzić się przy hamowaniu awaryjnym. Co z tego zapamiętałem? Na pewno to, co się dzieje z autem, w trakcie nagłej zmiany rodzaju nawierzchni. Zatrzymać sprawne technicznie auto na suchym asfalcie to żadna sztuka. Ale już zupełnie inaczej było, kiedy trzeba było awaryjnie zatrzymać się na płycie poślizgowej. A jeszcze większe wrażenie robi hamowanie, w trakcie którego wpada się z nawierzchni mokrej na suchą. Jakby ktoś nagle podczepił z tyłu pod hak kilkutonowy głaz.
Fot. naTemat
Hamowanie to tylko początek
Powiedzmy jednak, że kopnąć mocno w pedał hamulca potrafi każdy. Ale po chwili na tej samej płycie poślizgowej wszyscy musimy poradzić sobie ze slalomem. A to już zdecydowanie wyższa szkoła jazdy. To próba, która wymaga delikatnego operowania nie tylko gazem, ale i kierownicą. Nerwowe "dokręcanie" kół w kierunku, gdzie chcemy skręcić, gdy auto jedzie prosto, tylko pogarsza sprawę – opony mają jeszcze mniejszy kontakt z nawierzchnią.
Fot. naTemat
Kursanci tymczasem mają coraz większe problemy. Pojawiają się pierwsze poślizgi i pierwsze staranowane pachołki. Bo choć superby są wyposażone w napęd 4x4, a octavie RS mają elektroniczną blokadę mechanizmu różnicowego, najważniejszy jest człowiek. Zwłaszcza że prędkości na torze są duże – nawet pod 100 kilometrów na godzinę w niektórych próbach.– Ale właśnie o to w tym wszystkim chodzi – to prędkość najbardziej odróżnia Akademię RS od "zwyczajnych" szkoleń realizowanych przez Skodę na Autodromie.
Fot. naTemat
Każda kolejna próba jest trudniejsza. Niedługo po slalomie trafiamy na zalany wodą okrąg, gdzie trzeba jeździć... w kółko. Ale bynajmniej nie z prędkością 5 kilometrów na godzinę. Zaczynają się poślizgi. Jedne bardziej kontrolowane, drugie... No każdemu zdarza się obrócić auto.
Ostateczny test na koniec dniaKażdy moduł Akademii RS odbywa się na wyższych prędkościach, a do tego mamy moduły zorientowane na sport: pokaz procedury startu czy próbę sportową po naszym torze.
Potem przychodzi czas na kolejne "atrakcje". W trakcie pokazu dynamicznego każdy może zobaczyć, jak wydłuża się droga hamowania wraz ze wzrostem prędkości. Próba opanowania auta na płycie poślizgowej po spotkaniu pierwszego stopnia to kolejny moment, kiedy auta obracają się jedno po drugim.
Ale z minuty na minutę jest coraz lepiej. – Na początku szkolenia wyglądało to różnie. Teraz po kilku modułach widać już duży progres u naszych kursantów, jeśli chodzi o doskonalenie techniki jazdy – mówi z satysfakcją instruktor Daniel.
Fot. naTemat
I nagle zbliża się godzina osiemnasta. Całodzienne szkolenie powoli dobiega końca. Wszyscy są zmęczeni, ale i szczęśliwi. – Rocznie pokonuję około 60 tysięcy kilometrów. To niby są podstawy, ale dobrze od czasu do czasu sobie przypomnieć, jak zachowywać się na drodze. W skrajnych sytuacjach ta wiedza się przydaje – mówi mi jeden z uczestników kursu.
Fot. naTemat
A dla kogo jest to miejsce? – Nie tylko dla tych, którzy mają usportowioną skodę. Także dla tych, którzy się z takim zakupem dopiero noszą – podsumowuje Niedzielski.
Fot. naTemat
Artykuł powstał we współpracy ze Skodą.