"Pół Polski sprawdziło, gdzie to jest". Tak Arłamów i okolice korzystają na wizytach kadry
– Gdy jakiś czas temu ogłoszono, że kadra będzie spała w Arłamowie, to pewnie pół Polski sprawdziło, gdzie to jest. Ale dobrze niech przyjeżdżają, niech odwiedzają Przemyśl i niech dają zarobić – mówi nam pracownik hotelu z Przemyśla, który jest oddalony o 35 kilometrów od Arłamowa, gdzie po raz drugi odbywa się zgrupowanie reprezentacji Polski w piłce nożnej. Wraz z piłkarzami zjechali kibice i turyści. – Nie da się ukryć, że te wizyty siatkarzy i piłkarzy w Arłamowie powodują jakieś zainteresowanie Ustrzykami i dają nam coś niecoś zarobić – dodaje Wiesław, właściciel restauracji i hotelu w Ustrzykach Dolnych.
Małe miasteczko
Tak wielki obiekt potrzebuje wielu rąk do pracy. – Samo funkcjonowanie ośrodka w Arłamowie to korzyść dla lokalnej społeczności. Nie tylko dla osób prowadzących działalność gospodarczą, czyli bazy kwaterunkowe itp., ale i dla mieszkańców gminy. Sporo osób znalazło zatrudnienie i pracuje w Arłamowie – podkreśla Wojciech Szott. – Jesteśmy największym pracodawcą w tym regionie, zatrudniamy 380 osób – precyzuje Joanna Dobrzańska.
Turyści i inne korzyści
Otwarte treningi reprezentacji Polski w piłce nożnej do Arłamowa przyciągają też licznych turystów. Nie wszyscy zatrzymują się w samym Arłamowie, ale zajmują także hotele, prywatne kwatery w Przemyślu, Ustrzykach Dolnych, Sanoku czy Lesku. Odwiedzają restauracje, bary. – Bardzo dobrze, że mamy ten Arłamów. Daje nam reklamę, z czego też jesteśmy zadowoleni. Coraz więcej ludzi ciągnie w te Bieszczady – mówi nam Helena z Ustrzyk Dolnych. Wspomina, że goście, którzy odwiedzają jej pensjonat, zawsze jadą do Arłamowa. A nuż spotkają kogoś znanego z telewizji.
Trzeci dzień zgrupowania reprezentacji Polski w piłce nożnej w Arlamowie.•Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta
– Ogólnie w Bieszczadach jest więcej turystów – podkreśla inny przedsiębiorca.
Wiesław ma teraz pełen hotel ludzi: – Widać wzmożony ruch, chociażby dlatego, że mamy długi weekend. Ale ten ośrodek w Arłamowie jest oblegany. Myślę, że tam przewinie się nawet więcej niż 5 tys. osób. Ale nie mają szans obejrzenia treningu, jest on tylko dla wybranych 800 osób – zastrzega. I przyznaje, że Arłamów stał się formą promocji dla całego regionu. – Sam w sobie staje się atrakcją turystyczną, bo nawet jeśli tam się nie śpi, to jedzie się zobaczyć, jak to wygląda. To jednorazowa atrakcja w Bieszczadach. A każde kolejne zgrupowanie, to niewątpliwie ważne wydarzenie dla tego regionu – przyznaje Wiesław.
Ma też małe "ale". – Podczas zgrupowania dwa lata temu, to wszystko było bardziej otwarte dla ludzi. Teraz jest to owiane wielką tajemnicą. I to budzi niesmak. Tak ludzie tutaj mówią. Te helikoptery, no jakby byli to władcy świata, a przecież to piłkarze. Dobrzy, ale piłkarze – zaznacza Wiesław.