Kaczyński powinien przeciąć plotki na temat stanu zdrowia. Ich erupcja w sieci jest i "chora", i groźna
Prezes PiS Jarosław Kaczyński trafił do szpitala miesiąc temu z - jak poinformowano - bólem kolana. To wersja oficjalna i jedyna jaką można usłyszeć w mediach z ust polityków PiS. Ale suma wszystkich plotek i najrozmaitszych spiskowych teorii, jakie wokół choroby prezesa narosły od tego czasu w sieci, przekroczyła już chyba masę krytyczną. Coś z tym należałoby zrobić, tym bardziej, że wyborcy mają prawo do informacji o stanie zdrowia formalnie tylko posła, ale faktycznie najważniejszego polityka w Polsce.
Plotek przybywa w postępie geometrycznym
A te spekulacje szkodzą nie tylko jemu i jego partii oraz "odhumanizowują" część komentujących, którzy zabierając głos w tej sprawie, wręcz blokują proces decyzyjny w strukturach władzy i mogą doprowadzić za chwilę do jakiegoś paraliżu funkcjonowania państwa. Ktoś te wszystkie plotki bowiem kolportuje, także (a może przede wszystkim) na użytek polityczny.
Stan zdrowia każdego pacjenta, także prezesa rządzącej partii, jest sprawą prywatną. Reguluje to tajemnica lekarska. Ale w wielu krajach regularnie prezentowane są raporty o stanie zdrowia najważniejszych polityków, bo takie informacje mogą mieć wpływ na wszystkich obywateli.
Chora jest przede wszystkim sytuacja, w której stan zdrowia faktycznie najważniejszej osoby w państwie jest przedmiotem dyskusji rodem z magla. Choć z drugiej strony nie ma się co dziwić, że ludzie są nieufni i nie wierzą politykom na słowo skoro - jak wiadomo z historii - znanych jest wiele przykładów gdy rządzący trzymali w tajemnicy stan zdrowia różnych przywódców. Zarówno dyktatorów, jak i tych wybranych w demokratycznych wyborach.
Polacy chcą znać stan zdrowia prezesa PiS
Z niedawnego sondażu SW Research dla serwisu rp.pl wynika, że prawie połowa badanych (45 proc.) uważa, że stan zdrowia lidera partii rządzącej powinien być znany publicznie. 28 proc. ankietowanych było przeciwnego zdania, a częściej niż co czwarty nie miał opinii w tej sprawie.
Jednak od miesiąca mamy do czynienia z zalewem plotek podkręcanych w mediach społecznościowych i na różnych forach dyskusyjnych. Zaczęło się od fotografii prezesa PiS o kulach. Prezes nie trafił jednak w Wojskowym Instytucie Medycznym przy ulicy Szaserów na oddział ortopedyczny.
Z bólem kolana i w oczekiwaniu na zabieg trafił za to do salki VIP Kliniki Gastroenterologii, Endokrynologii i Chorób Wewnętrznych, co wywołało pierwsze plotki. Niestety mało poważnie wyglądało tłumaczenie, że ten oddział to oczko w głowie dyrektora szpitala, a prywatnie bliskiego znajomego prezesa i właściwie lekarza rodzinnego Kaczyńskich (zajmował się też jego matką Jadwigą) gen. Grzegorza Gieleraka.
Był zabieg na kolano, czy go nie było?
Z ostatnich nieoficjalnych informacji wynika, że planowana operacja kolana do dziś się nie odbyła, bo "wdało się zakażenie”. A bez wyleczenia infekcji zabieg nie jest możliwy.
Rzeczniczka PiS Beata Mazurek przekonywała jednak wcześniej, że prezes przeszedł już zabieg (czyli - jak wszyscy domniemywali - wszczepienie endoprotezy), a Adam Bielan w ubiegłym tygodniu zapewniał, że za kilkanaście dni prezes wyjdzie ze szpitala.
Gęstej atmosfery wokół zdrowia prezesa nie uspokoiło, a wręcz ją podgrzało wystąpienie Joachima Brudzińskiego, pierwszego zastępcy prezesa PiS w TVN24.
Brudziński w mocnych słowach zganił wprawdzie tych, "którzy albo życzą premierowi Kaczyńskiemu szybkiej politycznej emerytury, albo, co już jest wyjątkowo obrzydliwe i takim swoistego rodzaju moralnym barbarzyństwem, rozpuszczają różnego rodzaju informacje poprzez taką szeptankę, przez wrzucanie wyjątkowo paskudnych, załganych informacji nt. stanu zdrowia Jarosława Kaczyńskiego", ale szef MSWiA zaraz ostrzegł "delfiny", czyli potencjalnych następców Kaczyńskiego w PiS, więc jego słowa zostały odczytane jako skierowane przede wszystkim do wnętrza partii.
– Już w wakacje ubiegłego roku byłem pytany o to, czy to prawda, że Jarosław Kaczyński jest w klinice onkologicznej w Bydgoszczy. Ostatnio dowiedziałem się, właśnie z takiej paskudnej szeptanki, że rzekomo jest w klinice onkologicznej w Gliwicach. Mogę powiedzieć tylko tyle: Jarosław Kaczyński rzeczywiście ma problem z kolanem. To kolano go boli, pracują nad tym kolanem wybitni ortopedzi, ale na polityczną emeryturę się nie wybiera – zapewniał Brudziński.
Dlaczego prezes tak długo jest w szpitalu?
Pojawia się zasadnicze pytanie, dlaczego w takim razie hospitalizacja prezesa PiS trwa tak długo? Przecież - jak przekonują eksperci - jeżeli Kaczyński miał przejść zabieg artroskopii, to powinien wyjść po dwóch dniach. Jeżeli miałoby to być wstawienie protezy, to powinien go opuścić po trzech dniach, góra czterech. Teraz słyszymy o jakieś infekcji, wcześniej tabloidy pisały o groźnej bakterii. To co ma sobie myśleć zwykły wyborca?
Doktor Leszek A. Kokoszka, który specjalizuje się w chirurgii oraz w chirurgii urazowo-ortopedycznej, pytany niedawno w naTemat o zwyrodnienie stawu kolanowego tłumaczył, że to bardzo uciążliwa choroba.
Ile trwa rehabilitacja po wszczepieniu endoprotezy? – W zależności od wieku pacjenta, jego mobilności i determinacji rehabilitacyjnej okres usprawniania może trwać od 3 tygodni do 6 miesięcy i dłużej – tłumaczył.
Wyjaśniał, że od drugiego dnia po operacji pacjent może już całkowicie odciążać kolano i chodzić o kulach. Po czterech dniach może uczyć się pokonywać schody, a po pięciu może być wypisany do domu. Okres rehabilitacji trwa dwa, trzy tygodnie, ale często trwa do sześciu miesięcy. To zależy od osoby – oceniał Kokoszka.
Ale nadal - nie brakuje głosów, które przekonują, że to wcale nie kolano jest powodem hospitalizacji prezesa PiS, ale coś poważniejszego.
"W polityce jak ktoś jest chory, to ci, którzy się go bali, przestają się go bać, wycofują się i zaczynają szukać innych możliwości. Ta degradacja jako przywódcy może postępować bardzo szybko. Jesteś chory, znaczy słaby, czyli już nic mi nie załatwisz, nie obronisz mnie. Warto tu spojrzeć na politykę jak na biznes. Partia to doskonały interes, tysiące ludzi zarabiają mnóstwo pieniędzy, przy okazji robiąc jeszcze jakieś mniejsze lub większe biznesy" – tłumaczył Hartman.
Plotki wzmagają się bo pobyt Kaczyńskiego w szpitalu wyraźnie się przeciąga. Od dłuższego czasu prezes nie wypowiada się publicznie (nie zabrał głosu nawet w sprawie protestu niepełnosprawnych i ich opiekunów) i nie ma żadnych jego zdjęć, a władze szpitala wprowadziły pełną blokadę informacji. Zamiast pokazać się publicznie, prezes PiS napisał za to list do wyborców w sprawie programu... Mieszkanie plus.
Czy prezes PiS zabierze głos?
Wiedzę na temat stanu zdrowia prezesa ma tylko wąskie grono zaufanych ludzi. Nawet ważni posłowie PiS nic nie wiedzą. Przekonują jednak, że w poniedziałek w szpitalu Kaczyński osobiście podpisał wniosek dyscyplinarny w sprawie zawieszenia Stanisława Pięty w prawach członka klubu i partii PiS.
Skoro prezes PiS przyjmuje gości, telefonuje, podejmuje ważne decyzje i podpisuje urzędowe dokumenty, to może kolejnym krokiem powinno być publiczne wystąpienie i "zamknięcie" poświęconego jego chorobie "magla" w sieci.