Mazurek ujawnia, co przekazał jej Kaczyński. Po rozmowie z prezesem prasowe rewelacje nazywa fake newsem

Piotr Burakowski
Jarosław Kaczyński podczas pobytu w szpitalu podjął decyzję, by wziąć się za media prywatne – w taki sposób, według informacji "Dziennika Gazety Prawnej", miał powrócić pomysł dekoncentracji mediów. Powodem stanowczego kroku miałoby być nagłośnienie sprawy romansu posła Stanisława Pięty przez należący do niemieckiego-szwajcarskiego wydawnictwa dziennik "Fakt". Jednak teraz głos w sprawie zabrała Beata Mazurek, która dementuje doniesienia "DGP".
Beata Mazurek wypowiedziała się na temat rzekomej dekoncentracji mediów, którą miałby planować rząd. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
To jest fake news. Nie ma żadnego zielonego światła Jarosława Kaczyńskiego w tym temacie, czyli repolonizacji mediów. Ani zielonego, ani czerwonego, ani jakiegokolwiek innego. O tej sprawie nie rozmawiamy – powiedziała Beata Mazurek w rozmowie z wPolityce.pl. – Zapytałam prezesa i odpowiedział, że nikt absolutnie z nim na ten temat nie rozmawiał, że to jest jakiś fake news i nie zajmujemy się tym – dodawała rzeczniczka PiS.

Lecz o dekoncentracji mediów zdążył już się wypowiedzieć Ryszard Czarnecki, który najwyraźniej uwierzył w doniesienia "Dziennika Gazety Prawnej". W wywiadzie dla "Do Rzeczy" na pytanie, dlaczego rząd chce zmian w mediach, odpowiedział: "Wolę mówić o westernizacji polskich mediów, czyli zbliżeniu ich do standardów zachodnich". – W żadnym dużym kraju Europy zachodniej nie ma sytuacji, że zdecydowana większość mediów jest w rękach obcego, zewnętrznego kapitału, jak ma to miejsce w Polsce. Jest to przykład pewnej abdykacji państwa. Dlatego też państwo musi reagować. I zasadnicze pytanie polega nie na tym czy, ta westernizacja nastąpi, ale kiedy to się stanie. Myślę, że reforma objąć powinna zarówno media lokalne, jak i centralne – dodawał Ryszard Czarnecki.


Przypomnijmy, że według wcześniejszych założeń dekoncentracja mediów uderzyłaby w duże koncerny zagraniczne, które posiadają znaczne udziały na rynku mediów w Polsce. W ubiegłym roku mówiono o górnej granicy 15 albo 20 proc. udziałów zagranicznych. Przykładem może być tu radio RMF FM, którego głównym udziałowcem jest niemiecka spółka Bauer. To jednak nie przeszkadza Krzysztofowi Ziemcowi, który co tydzień w tej stacji ma swój program.

źródło: wPolityce.pl, Do Rzeczy