Włoski rząd ostro ruszył do boju. Działa od kilku dni, ale już pokazał, czego się spodziewać. "Zmiany będą radykalne"

Katarzyna Zuchowicz
Włochy nie miały rządu przez 88 dni. Gdy wreszcie powstał, wzbudził kontrowersje w całej Europie. Od paru dni newsy z Włoch nie schodzą ze stron europejskich mediów, wszystkie oczy zwrócone są na Rzym – na nowe populistyczne władze, które w zawrotnym tempie pokazują, czego można się po nich spodziewać. Jest mowa i o Rosji, o imigrantach, a także o polityce socjalnej, o aborcji, a nawet – co może wywołać pewne skojarzenie – o tym, że słuchają ludzi. Zmiany, które czekają Włochy, mają być radykalne.
Matteo Salvini, wicepremier Włoch i szef MSW, wybija się na pierwszy plan w rządzie Giuseppe Conte. Fot. Facebook/Matteo Salvini
Czy będą zagrożeniem dla UE, dla strefy euro? – to były największe obawy. Ten rząd przedstawiany jest jako pierwszy populistyczny w zachodniej Europie, zresztą emocje wokół jego formowania mocno odwróciły uwagę unijnych oficjeli od Polski. Tak postrzegało to wielu Polaków. Tak czy inaczej włoski rząd ma już poparcie Senatu, w środę czeka na wotum zaufania drugiej izby parlamentu, jednak wydaje się to być tylko formalnością.

Dlatego spójrzmy na pierwsze konkrety, bo te w ciągu zaledwie pięciu dni od zaprzysiężenia mocno zaczynają się krystalizować. Szybko widać, że politycy nowej władzy ostro ruszyli do boju. I chyba nie chcą marnować czasu. Choć póki co, jedynie w zapowiedziach.


Pierwsze zapowiedzi
Giuseppe Conte otrzymał misję utworzenia rządu w piątek. W polityce jest nowicjuszem, oficjalnie nie jest związany z żadną partią. Rząd tworzą antysystemowy Ruch Pięciu Gwiazd oraz prawicowa Liga Północna i niektórzy komentatorzy już zastanawiają się, jak nad taką mieszanką Conte, który nie ma politycznego doświadczenia, zdoła zapanować.





"Imigranci muszą się pakować"
Na pierwszy plan wybija się jednak nie premier, ale jego zastępca – lider Ligii Północnej, wicepremier i szef MSW w jednej osobie, Matteo Salvini. To on już chwilę po zaprzysiężeniu udał się w pierwszą podróż służbową na Sycylię i uderzył w imigrantów. Jakby tylko czekał na ten moment, by powiedzieć, że muszą pakować walizki, bo jego kraj nie może sobie pozwolić na utrzymywanie setek tysięcy ludzi. – Włochy nie są europejskim obozem dla uchodźców – grzmiał.



Co z Rosją?



Wracając do włoskiego podwórka. Ileż podobnych obietnic tu się pojawia do tego, co słyszymy od niemal trzech lat w Polsce. Minister rodziny, konserwatywny katolik, wzbudził kontrowersje już w ciągu pierwszych 24 godzin swojego urzędowania – tak twierdzi portal thelocal.it. Lorenzo Fontana zapowiedział, że chce spróbować ograniczyć liczbę dokonywanych aborcji, stwierdził też, że rodzice tej samej płci nie istnieją, a on uznaje tylko rodzinę tradycyjną.


Wreszcie sam premier. Conte uzyskał we wtorek wotum zaufania Senatu. Mówi, że trzeba zmienić politykę społeczną i to ma być jego priorytet, zwłaszcza chodzi o wprowadzenie dochodu gwarantowanego. Wcześniej mówiono, że miałby wynosić 780 euro miesięcznie dla najuboższych i bezrobotnych.

Najważniejsza, jak przekonywał, jest obrona interesu obywateli. A także ich bezpieczeństwo. Premier zapowiedział bowiem zmiany w systemie sprawiedliwości, a także wzmocnienie środków bezpieczeństwa w każdym mieście.