"Wiadomości" versus "Dziennik Telewizyjny". Leski tworzył na Twitterze "kronikę propagandy TVP"
Przy okazji rocznicy wyborów z 4 czerwca 1989 roku oraz upadku rządu Jana Olszewskiego w 1992 roku "Wiadomości", czyli flagowy program informacyjny TVP przeszły same siebie. Na tzw. pasku zajawiającym materiał napisano: "4 czerwca - symbol zdrady i zmowy elit". Szczególnie mocno krytykowany był przy okazji prowadzący program Krzysztof Ziemiec, który zapowiedział rocznicowy felieton. – To skandal tak niebywały i tak niebywale wielowątkowy, że naprawdę nie chce się w to wierzyć – komentuje w rozmowie z naTemat Krzysztof Leski, wieloletni dziennikarz m.in. TVP.
Jak poinformowano 7 stycznia 2020 roku, Krzysztof Leski został zamordowany. W sprawie morderstwa zatrzymano podejrzanego 24-latka. Poniższa rozmowa została przeprowadzona w czerwcu 2018 roku. Czytaj więcej
Tworzy pan na Twitterze swego rodzaju "kronikę propagandy TVP”. Ogląda pan regularnie "Wiadomości", a potem nawet spisuje niektóre materiały i udostępnia je w sieci. To chyba wymaga dużego poświęcenia? Niektórzy wręcz żartują, że jest pan dziennikarskim masochistą.
Na pewno ma pan więc jakieś porównanie obecnych "Wiadomości" do "Dziennika Telewizyjnego".
– Paradoksalnie obecne "Wiadomości" są znacznie bardziej agresywne wobec opozycji niż był "Dziennik Telewizyjny” wobec podziemnej "Solidarności”. Nie wynika to z tego, że komuniści byli z natury łagodni. Wynika bardziej z tego, że dzisiaj w sposób oczywisty - ze względu na ogólną sytuację medialną - nie da się zamilczeć istnienia opozycji. W PRL natomiast główny nurt propagandy opierał się na przemilczaniu wszelkich protestów, a dopiero gdy już się nie dawało - opozycję hejtowano, tak jak to robią dzisiaj "Wiadomości". Materiały poświęcone opozycji były dość rzadkie, agresywne, ale także w znacznym stopniu kpiące. Odnoszę jednak wrażenie, że "Dziennik Telewizyjny" był wobec podziemia solidarnościowego mniej pogardliwy niż obecne "Wiadomości" wobec opozycji.
Może ta obecna propaganda jest po prostu bardziej toporna niż tamta?
Ostatnio ogromne kontrowersje wywołał materiał "Wiadomości" poświęcony rocznicy wyborów z czerwca 1989 oraz upadku rządu Jana Olszewskiego w 1992. Szczególnie mocno krytykowany był Krzysztof Ziemiec, który zapowiadał ten materiał.
Ale wróćmy do "Wiadomości".
Widzieliśmy nieprawdopodobnie skandaliczny pasek. Powiedzieć, że 4 czerwca - niezależnie w jakim stopniu myśleli o 89, a w jakim o 92 roku - że to symbol zdrady, to naprawdę trzeba mieć, za przeproszeniem, nasrane w głowie.
A tłumaczenie Ziemca?
On twierdzi, że za pasek to on nie odpowiada, za materiał nie odpowiada, że on robi zapowiedź. Ta zapowiedź nie była oczywiście tak ostra jak pasek, czy materiał, niemniej gdyby ją porównać do zapowiedzi samego Ziemca sprzed zaledwie 5 lat, którą też sobie przecież napisał, to widać że w ciągu 5 lat on przeszedł z jednego bieguna na drugi. Od "wielkiego święta wolności” do "dnia zdrady”. Najbardziej skandaliczny był jednak sam materiał.
Dlaczego?
To już nie jest dziennikarstwo?
To są płatni funkcjonariusze PiS, którzy powiedzą wszystko czego się od nich wymaga. W moim prywatnym rankingu absolutnie na czele są teraz Jan Korab, Marcin Szypszak, Dominik Cierpioł i Konrad Wąż. To są panowie, którzy zeszmacili się tak, że już chyba bardziej w tym zawodzie nie można.
Jeszcze niedawno pewnym symbolem PiS w "Wiadomościach” była Ewa Bugała.
Bugała robiła bardziej to co ja nazywam "łubudubu plus” . Robiła dobrze rządzącym w sensie ich chwalenia, natomiast, mam wrażenie, że hejt Bugały był skromniejszy i czasowo i w wymiarze językowym.
Zostawmy już te "Wiadomości". Opozycja parlamentarna bojkotuje program "Woronicza 17”. Czy to dobry kierunek, długo wytrzymają?
Nie mam zdania. Sytuacja jest taka, że na dobrą sprawę każde wyjście jest złe. Aczkolwiek zaczynam się powoli skłaniać ku temu,że opozycja powinna zacząć bojkotować nie tylko program Rachonia, ale wszystkie programy publicystyczne telewizji - przepraszam za słowo - publicznej. Zwłaszcza, że TVP sprytnie wykorzystuje i rozgrywa opozycję. Szczęśliwie nie jestem politykiem i nie muszę decydować.