"80 proc. mediów w rękach przeciwników". Morawiecki znowu zdaje się sugerować, że nadchodzi czas ataku na dziennikarzy

Jakub Noch
Gdy w ubiegłym roku Krystyna Pawłowicz wykrzykiwała do dziennikarzy na sejmowym korytarzu, że po zakończeniu ataku na niezależność sądów PiS weźmie się za media, niewielu traktowało ją poważnie. Jednak po najnowszym wystąpieniu premiera Mateusza Morawieckiego można odnieść wrażenie, że "dobra zmiana" właśnie zaczyna się szykować do urzeczywistnienia zapowiedzi kontrowersyjnej posłanki.
Mateusz Morawiecki znowu ostro zaatakował polskich dziennikarzy. Czy to sygnał, że po sądach przyszedł czas na walkę PiS z mediami? Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
W sobotę szef rządu odwiedził Wrocław. Na spotkaniu z wyborcami Prawa i Sprawiedliwości w swoim rodzinnym mieście Mateusz Morawiecki sporo uwagi poświęcił mediom znad Wisły. A dokładnie oskarżeniu większości dziennikarzy o to, że pracują dla obcych i przeciwników politycznych "dobrej zmiany".

– My już walczymy o możliwość realizacji reformy wymiaru sprawiedliwości, o repolonizację polskich banków, co zresztą z sukcesem przeprowadziliśmy. Repolonizację części sektora energetycznego (...) Ale z mediami jest sytuacja szczególna – mówił premier w odpowiedzi na jedno z pytań. Po czym zaczął utyskiwać, na "kłamliwą propagandę strony przeciwnej, która ma ogromną siłę rażenia".


80 proc. mediów wszystkich – radiowych, telewizyjnych, gazet, czasopism i mediów internetowych jest w rękach naszych przeciwników politycznych, którzy we wściekły sposób nas atakują. Właśnie dlatego, że zdali sobie sprawę, że my możemy być nie tylko krótkim epizodem, jak lata 2005-2007, ale możemy na trwałe przebudować cały system społeczno-gospodarczy, na trwałe zaproponować nowy kontakt społeczny Polakom i że Polakom się to spodoba, ale im się to nie spodoba i dlatego nas tak wściekle atakują – kontynuował Mateusz Morawiecki.

Nowa mantra Morawieckiego
Przypomnijmy, iż to nie pierwszy taki sygnał ze strony szefa koalicyjnego rządu PiS, Solidarnej Polski i Porozumienia. O tym, że "media strony przeciwnej to mniej więcej 80 proc. siły rażenia" Mateusz Morawiecki opowiadał już pod koniec maja podczas wiecu w Bystrzycy Kłodzkiej. – Wszystkie większe portale internetowe, większe stacje radiowe, większe gazety, niektóre są bardziej neutralne, ale niektóre to pożal się Boże z ich neutralnością – mówił sympatykom PiS.

– No i oczywiście telewizje również. Czyli ogromna większość, powiedzmy 80 proc. bardzo się starają, żeby było tak jak było, żeby było tak jak wcześniej było, kiedy Polską rządziły w dużym stopniu różne grupy interesu, kiedy Polska była jak w "Potopie" Sienkiewicza rozrywana jak kawałki czerwonego sukna – dodał.

Wszystko to mocno przypomina początki kampanii przeciwko niezależności sądownictwa, gdy odpowiednie zmiany ustawowe poprzedzono zakrojoną na szeroką skalę nagonką na środowisko prawnicze. Nowa mantra premiera Morawieckiego zdaje się sugerować, że do swego sztandarowego hasła "Wolne sądy" opozycja wkrótce będzie musiała dodać także postulat "Wolne media"...