Złotówka złotówce nierówna. Zastanawiałeś się, dlaczego czasem na myjni "za piątaka" nie zdążysz nawet zmoczyć auta?
Na jedną podjedziesz z dychą w kieszeni, umyjesz całe auto i… zostanie jeszcze piwo. Ale z jeszcze innej wyjedziesz ze źle wypłukanym autem, które po dojeździe do domu będzie jeszcze brudniejsze niż przed "myciem". Okazuje się, że jak Polska długa i szeroka, tak "minuta mycia" ma różną długość. Wbrew oczekiwaniom wielu polskich kierowców nigdzie nie jest tak, że minutowe korzystanie ze sprzętu kosztuje dokładnie złotówkę.
Chyba każdy spotkał się kiedyś z tym problemem. Niby mycie jak każde inne na popularnych "bezdotykówkach", a tu nagle z pistoletu przestaje lecieć woda. Pół biedy, jeśli mamy coś w zapasie. Gorzej, jeśli auto jeszcze tonie w pianie, a w portfelu pustka. – Kiedyś tak wracałam z myjni. Auto się tylko oblepiło brudem, musiałam je myć od nowa – wspomina anonimowo moja znajoma.
Drogie sekundy
Dlaczego tak się dzieje? Zwyczajnie na różnych myjniach "minuta mycia" nie trwa tyle samo. Fachowo nazywa się ją jednostką czasu. Ta jednostka kosztuje złotówkę i w zależności od myjni trwa różny przedział czasu.
Fot. Karol Piętek / AG
A co w sytuacji, kiedy właściciel myjni ewidentnie robi klientów w balona i za złotówkę oferuje np. tylko dwadzieścia sekund mycia? Nikt do niej nie wróci, a chociaż myjnie są prywatne, widać kto dostarcza do nich sprzęt. Łatwo zniechęcić się np. do jednej myjni zaopatrzonej w sprzęt Ehrle i przez to nie pojechać do drugiej, niezależnej.
– Właściciel myjni powinien poinformować klientów, za jaką jednostkę czasu płaci złotówkę. Na większości myjni według mnie taka informacja jest. A takie sytuacje ekstremalne, żeby mycie trwało 30 sekund, właściwie się nie zdarzają. Właściciel myjni sam decyduje, ile czasu sprzedaje za złotówkę. Najczęściej to jest 40-50 sekund. To zresztą typowy przedział, nie tylko na naszych myjniach – wyjaśnia Sylwia Szamocka.
To, czy jednak regulaminy rzeczywiście są w łatwo dostępnych miejscach w polskich myjniach, to zupełnie inna dyskusja.W najnowszych myjniach Ehrle jest wyświetlacz czasu rzeczywistego. Klient po wrzuceniu złotówki nie widzi "1", tylko ile ma jeszcze sekund. Dzięki temu klient doskonale wie, za co płaci. Staramy się nakierowywać właścicieli myjni w kwestii jednostek czasu, ale finalnie to jest ich myjnia, zatem decyzja o tym, ile czasu mycia sprzedają za 1 zł, zależy od nich.
– Regulaminy nigdy nie są wywieszone. Nie ma ich nigdzie, tak jak nigdzie nie ma informacji, jak długo rzeczywiście można myć za minutę – twierdzi Rafał. I pewnie zgodzi się z nim większość polskich kierowców.
Internet na pomoc
To jak wybrać dobrą myjnię, jeśli nawet na sprzęcie od jednego dostawcy mogą być znaczące różnice czasowe?
Pierwsza opcja to jeździć od myjni do myjni i twardo szukać regulaminu lub kogoś z obsługi, żeby uzyskać niezbędne informacje. Druga opcja to po prostu... włączyć internet, chociaż ta możliwość będzie skuteczna głównie w większych miastach.
W Mapach Google'a myjnie bardzo często są oznaczone, a wtedy każdy użytkownik może im wystawić swoją opinię. Tak łatwo dowiedzieć się, ile w danej myjni "trwa minuta". Choćby na przykładzie redakcji naTemat – w pobliżu naszego miejsca pracy znajdują się dwie myjnie bezdotykowe. Pierwsza z nich to myjnia bezdotykowa Hydroma przy ulicy Powązkowskiej 92, a druga myjnia Warsus przy ulicy generała K. S. Rudnickiego 3.
Szybki przegląd komentarzy – i już wiem, że w tej pierwszej myjni za złotówkę będę mył auto przez 45 sekund:
Fot. google.pl/maps/
Fot. google.pl/maps/
Fot. google.pl/maps/
Paradoksalnie jednak ta pierwsza myjnia, choć za złotówkę myje się na niej krócej, ma lepsze oceny w sieci. Dlaczego? Bo czas to nie wszystko, a na dobre umycie auta równie duży wpływ mają ciśnienie wody i jakość zastosowanej chemii. – Sam mam swoją ulubioną myjnię, gdzie po prostu najlepiej mi się myje auto, głównie dlatego, że myjnia jest nowoczesna i jest tryb z aktywną pianą. Bliżej są dwie inne, ale wolę jeździć tam – mówi mi Paweł, który mieszka w jednym z miast na Lubelszczyźnie.