Denis Rodman popłakał się na antenie, gdy mówił o Korei. Trzeba było go uspokajać

Mateusz Marchwicki
Były amerykański koszykarz Denis Rodman, który, jak twierdzi, "przyjaźni się" z przywódcą Korei Północnej, nie powstrzymał wzruszenia i łez na antenie telewizji CNN, gdzie komentował historyczny szczyt USA-Korea Północna. Kontrowersyjny gwiazdor wyraził uznanie dla Donalda Trumpa w zakresie rozmów z Kim Dzong Unem.
Denis Rodman, który mianuje się przyjacielem Kim Dzong Una, popłakał się w czasie wejścia na żywo. Fot. screen z youtube.com/CNN
Rodman, podobnie jak prezydent USA i przywódca Korei Północnej przebywa obecnie w Singapurze, gdzie obserwuje amerykańsko-koreański szczyt. Były sportowiec w rozmowie z CNN komentował to wydarzenie i nie krył emocji. – On myśli w kategoriach XXI wieku, stara się dokonać postępu w swoim kraju. Donald Trump wykonuje świetną robotę demonstrując, że Ameryka ma otwarte ramiona – tak o przywódcy USA mówił były gwiazdor NBA.
Dalej było wręcz wzruszająco.

To niezwykłe, to niezwykłe. Gdy wróciłem do domu grożono mi śmiercią, a ja wierzyłem w Koreę Północną. Nie mogłem wrócić do domu, musiałem się ukrywać 30 dni! Ale trzymałem głowę wysoko, wiedziałem, że to się zmieni.

Prowadzący program na żywo musiał uspokajać wzruszonego koszykarza, wskazując, że wie, że "jest emocjonalny". Gdy prowadzący rozmowę zwrócił uwagę, że mówi o dyktatorze, który odpowiada za śmierć, tortury, głodzenie i cierpienia tysięcy ludzi, Dennis Rodman odpowiedział, że nie zajmuje się polityką i że koncentrował się na zbudowaniu przyjaznych relacji między USA a Koreą Północną. – Reszta jest w rękach prezydenta Trumpa i Białego Domu – stwierdził.


Przypomnijmy, Rodman poznał Kim Dzong Una w 2013 roku, gdy udał się do Korei Północnej na pokaz koszykówki, w którym brał udział północnokoreański przywódca. W Korei Północnej był kilkakrotnie. Rodman nazywa przywódcę Korei Północnej "przyjacielem" i wielokrotnie apelował, by USA rozpoczęły rozmowy z Pjongjangiem.