Kim Dzong Un jest znany ze swoich brutalnych rządów. Po objęciu władzy przeprowadził serię czystek

Kamil Dachnij
Gdy pod koniec 2011 roku Kim Dzong Un przejął władzę po śmierci swojego ojca, bardzo szybko dał się poznać światu jako bezwzględny dyktator. Nie zawahał się m.in. przeprowadzić egzekucji na własnym wuju. Jego ofiarą padł też przyrodni brat.
Kim Dzong Un bezwzględnie rozprawił się nie tylko ze swoim wujem, ale miał także przeprowadzić czystkę wśród jego rodziny. Fot. YouTube.com
12 czerwca 2018 roku zostanie zapamiętany jako historyczny dzień spotkania prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa oraz przywódcy Korei Północnej Kim Dzong Una. Jednak w ostatnich latach świat obiegały informacje o zgoła odmiennej naturze, jeśli chodzi o młodego Kima i jego reżim. Od 2011 roku umacniał swą odziedziczoną w spadku władzę za sprawą m.in. egzekucji, które stosował także jego ojciec, Kim Dzong Il. Zaczęło się od wuja Dzang Song Teka, który został oskarżony przez reżim o zdradę i korupcję. Według rządu Korei Południowej, to właśnie on w ostatnich 2-3 latach życia Kim Dzong Ila miał zastępować go w roli przywódcy kraju. Stąd działania obecnego lidera Korei Północnej miały na celu umniejszenia jego pozycji.


Początkowo Kim wykorzystywał wuja jako swojego doradcę, ale już w grudniu 2013 roku wyrzucił go z partii, zdegradował w armii, zwolnił ze wszelkich stanowisk i aresztował. Wuj został nawet wyretuszowany ze wszystkich filmów i fotografii, na których się pojawił.


Szybko pojawiły się też doniesienia, że Kim Dzong Un rozkazał wymordować całą rodzinę straconego wuja, nawet kobiety i dzieci. Czystka sięgnęła trzeciego pokolenia. Wśród ofiar znaleźli się Dżon Yong Dżin, który był koreańskim ambasadorem na Kubie i mężem siostry wuja, a także jego siostrzeniec Dżang Yong Czol, pełniący funkcję ambasadora w Malezji. O Sang Hon, współpracownik Dzang Song Teka, został zabity z powodu podobnych zarzutów, co jego przełożony. Zastępca ministra w resorcie bezpieczeństwa publicznego miał zginąć w brutalny sposób. Według południowokoreańskich mediów, został spalony żywcem przy pomocy miotaczy ognia.

W 2015 roku świat obiegły informacje o dwóch kolejnych egzekucjach na najwyższym szczeblu. Minister obrony Hyon Yong Chol miał być stracony z powodu drzemki podczas uroczystości wojskowych, choć rzekomo już wcześniej narażał się Kim Dzong Unowi przez kwestionowanie jego opinii. Minister miał być zabity z kolei za pomocą broni przeciwlotniczej na oczach setki ludzi. Jego los podzielił także Choe Yong gon, który był jednym z siedmiu wicepremierów i odpowiadał w rządzie za stosunki z Koreą Południową. Powodem miała być krytyka kampanii młodego Kima odnośnie zalesiania kraju.

Dwa lata temu media informowały o nowych egzekucjach urzędników Kim Dzong Una. Ofiarami reżimu padli minister gospodarki wiejskiej Hwang Min i minister edukacji Li Yong Jin. Ten pierwszy prowadził politykę niezgodną z zaleceniami dyktatora, zaś przewinieniem ministra edukacji było to, że został przyłapany na drzemce w czasie posiedzenia rządu, na którym był obecny Kim Dzong Un.

Zabójstwo brata
Najgłośniejszym zabójstwem związanym z reżimem Kima była sprawa z jego przyrodnim bratem, Kim Dzong Namem. Doszło do niego 13 lutego 2017 roku na lotnisku w Kuala Lumpur w Malezji. Dwie kobiety - jedna była Indonezyjką, a druga Wietnamką - spryskały go bardzo trującym, bezzapachowym, działającym na układ nerwowy gazem VX.

Na początku marca tego roku, Departament Stanu USA podał informacje, że brat przywódcy Korei Północnej został zamordowany na polecenie rządu. Kim Dzong Nam przebywał na uchodźstwie w należącym do Chin Makau. Był on zdecydowanym przeciwnikiem reżimu północnokoreańskiego i swojego brata. Choć nie zgłaszał żadnych roszczeń do władzy, to Kim Dzong Un widział go jako potencjalne zagrożenie dla swojego stanowiska. Jedną z teorii, jakie można spotkać w internecie, jest opinia, że to siostra przywódcy Korei Północnej, czyli Kim Jo Dzong, stała za zaaranżowaniem zabójstwa własnego brata.