Część dzieci nie dostanie 300+? Opozycja już grzmi – sprawdziliśmy i prawda jest inna
Najpierw było 500+, teraz jest 300+ i mamy powtórkę z rozrywki. Część rodziców cieszy się z dodatkowego grosza, inni wytykają rozdawnictwo, jeszcze inni krzyczą o niesprawiedliwości, bo się nie załapali. W tym całym tumulcie wielu ludzi alarmuje, że po raz kolejny rządowym programem nie objęto dzieci z domów dziecka, jakby PiS w ogóle o nich zapomniał. Jak jest naprawdę? Bo domy dziecka już szykują się do składania wniosków. A w PiS zapewniają nas, że tym razem żadnego podziału nie będzie.
Sprawą już w kwietniu zajmował się Rzecznik Praw Obywatelskich, pisano o jego interwencji u minister Rafalskiej. "To dyskryminacja. Nie znajdujemy racjonalnego uzasadnienia dla takiego różnicowania w dostępie do tej formy pomocy" – mówiła wówczas Agnieszka Jarzębska z jego biura. Pojawiły się również doniesienia z sejmowych komisji, na których miały paść słowa, że PiS nie przyzna wyprawki dzieciom z domu dziecka, gdyż one i tak wspierane są z budżetu państwa.
Posłanka Joanna Augustynowska z PO doskonale pamięta takie słowa z posiedzenia sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. – Pojawiło się oskarżenie, że "znowu podzielicie dzieciaki". Wtedy PiS się oburzył i ze strony rządowej padł komentarz, że przecież dzieci z domów dziecka są na utrzymaniu państwa i wszystko mają – mówi naTemat.
Czyli dostaną w końcu 300+, czy nie? – Z przekazów rządu i komentarzy ministerstwa wynika jasno, że będzie to program dokładnie tak samo realizowany jak program 500+, czyli dzieci z domów dziecka zostaną wykluczone z 300+ – uważa posłanka Joanna Augustynowska.
"1 lipca wysyłam elektronicznie 46 wniosków"
Telefon do pierwszego domu dziecka i zaskoczenie po obu stronach słuchawki. – Ale nasze dzieci są objęte programem 300+. Składamy wnioski, dzieci dostaną pieniądze od września! – reaguje zdumiona pytaniem pracownica domu dziecka w Białowieży.
Próbujemy dalej. Joanna Zieniewicz, dyrektorka Domu Dziecka im. Janusza Korczaka w Krasnem na Podlasiu: – Nasze dzieci są objęte programem. W rozporządzeniu jest wyraźnie napisane, że dotyczy ono również placówek opiekuńczo-wychowawczych. Czyli chodzi o wszystkie domy dziecka. To jest dobra wiadomość, bo 500 plus nas nie dotyczyło i było to krzywdzące. A teraz okazuje się, że możemy skorzystać z 300+ – mówi pewnym głosem.
Dyrektorka zapowiada, że po 1 lipca wysyła elektronicznie 46 wniosków, bo tylu ma uczniów w swojej placówce. Ma już wizję, co zrobi z taką wyprawką. Jest pełna entuzjazmu, jakby nie mogła się już doczekać. Kredek i zeszytów raczej nie potrzebuje. Otrzymują ich sporo od dobrych ludzi. Ale plecaki, buty... – Moje dzieci razem pojadą na zakupy. Puszczę te starsze do galerii, niech same wybierają, np. plecak, jaki chcą. Niech poczują się jak inne dzieci. Niech poszaleją, niech się uczą, na co wystarczy 300 zł. Zawiozę je, powiem, że mają dwie godziny, ja czekam, gdy wybiorą, proszę o sygnał. Wtedy obejrzę, co wybrały i możemy podyskutować o ich wyborze – opowiada.
"Według mnie to jest nieprawda"
Co myśli o komentarzach w internecie, że dzieci z domów dziecka jednak 300+ nie otrzymają? – Według mnie to jest nieprawda. Z tego co czytam w rozporządzeniu, wszystkich poradnikach oraz przepisach, to jak najbardziej dotyczy to wszystkich dzieci. To ewidentne – zauważa.
Treść rozporządzenia z dnia 30 maja 2018 "w sprawie szczegółowych warunków realizacji rządowego programu Dobry start "można znaleźć tutaj.
Fragment rozporządzenia.•Fot. Screen/Dziennik Ustaw
Ilona Puckowska-Pociask, dyrektor Regionalnej Placówki Opiekuńczo-Terapeutycznej w Gdańsku złoży około 20 takich wniosków. Dokładnie czytała rozporządzenie i jest przekonana, dzieci z jej placówki zostaną objęte programem 300+.
– Jest w nim mowa o rodzinach zastępczych i placówkach opiekuńczo-wychowawczych takich jak nasza. Oznacza to, że dzieci z domów dziecka zostały uwzględnione w programie 300+. Również dzieci z naszej placówki – mówi naTemat. Uważa to za bardzo dobrą decyzję. - Dlaczego nasze dzieci mają czuć się gorzej niż dzieci wychowujące się w rodzinach? One też potrzebują wsparcia, mają takie same potrzeby, również chodzą do szkół. Tornister, obuwie, kapcie na zmianę, ubrania. To są duże wydatki. W tym momencie środki, które do tej pory przeznaczaliśmy na wyprawkę do szkoły, będziemy mogli przeznaczyć na inne cele, np. na wycieczki, czy terapie – przewiduje.
W każdym razie placówki się cieszą, ale póki co, niektóre z pewną dozą ostrożności. – Na razie jest rozporządzenie, premier mówi, że świadczenie przysługuje każdemu dziecka. Ale czy potem się nie wycofają? Tego nie wiem. Trzymajmy kciuki – dzieli się obawami Joanna Zieniewicz.