Dwa "wybuchowe" pytania z referendum Dudy. Za granicą już dostrzegli, co mogą oznaczać

Katarzyna Zuchowicz
15 pytań, które zaproponował prezydent Andrzej Duda, tak mocno zostało już skrytykowane w Polsce, że trudno znaleźć dla nich jakichkolwiek zwolenników. Okazuje się, że za granicą też już zostały zauważone i to w niepochlebnym dla Polski tonie. Brytyjski tabloid napisał, że z powodu referendum konstytucyjnego Polska wręcz grozi chaosem UE. "Polexit - taki przekaz idzie w Europę" – komentuje Bartosz Węglarczyk. Chodzi o dwa konkretne pytania.
Prezydent Andrzej Duda proponuje w referendum konstytucyjnym dwa pytania dotyczące relacji z UE. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Na to, że prezydent chce pytać Polaków o relacje z UE, bardzo szybko zwrócił uwagę "Financial Times". Ale brytyjski tabloid "Express" pisze wprost, że z powodu polskiego referendum, które ma się odbyć jesienią, UE stoi przed świeżym kryzysem. A to wszystko z powodu, że prezydent Andrzej Duda – zacytujmy – przedstawił plany, by "bezpośrednio zapytać obywateli o relacje ich kraju z Brukselą".


Słowacka politolog, która na bieżąco śledzi wydarzenia w Polsce, nawet nie potrzebuje, by zacytować jej te pytania. Doskonale je zna. – Przeraziłam się, gdy je zobaczyłam. To przygotowanie do wyjścia Polski z UE. Jarosław Kaczyński coś sobie wymyśli i to będzie ponad europejskim prawem? Nawet, gdy będzie wobec niego sprzeczne? No przepraszam! – komentuje w rozmowie z naTemat Magdalena Vasaryova.


Jest wzburzona. Przypomina, że gdy Polska i inne kraje regionu przystępowały do UE, przyjęły na siebie pewne zobowiązania. – Wchodząc do UE jasno deklarowaliśmy, że unijne prawo będzie ponad naszym. Te gry z suwerennością oznaczają izolacjonizm i pierwsze kroki do rozwalenia UE albo wyjścia Polski z UE. Żadne państwo członkowskie UE nie może do tego dopuścić – komentuje.


Gdy rozmawiamy, Magdalena Vasaryova akurat jest w Dreźnie. – Właśnie omówiliśmy taką kwestię, że wszystkie szalone pomysły idą z Europy Środkowej na Zachód, przez wschodnie Niemcy. To jest zaraza. Musimy pamiętać, że wszystkie idee są jak wirusy. Gdy mają lepszą przestrzeń, to mogą nas wszystkich zarazić. Te propozycje pytań do referendum w Polsce to też jest zaraza. Możemy się dziś pośmiać, że co to za punkty. Ale one zapuszczą korzenie i będą kwitnąć. I mogą je podchwycić środowiska antysystemowe w innych krajach – mówi. Uważa te punkty za problematyczne dla UE.

O "kłopotliwym pytaniu pisze w "Rzeczpospolitej" Michał Szułdrzyński.
Michał Szułdrzyński
"Rzeczpospolita"

"Tym bardziej że jedno z potencjalnych pytań może być poważnym kłopotem. Łatwo sobie wyobrazić, że dla przeciwników członkostwa Polski w UE (prezydent proponuje zapytać o to, czy obecność w UE powinna zostać zapisana w konstytucji) referendum może stać się pretekstem do rozpętania antyunijnej kampanii. W efekcie Duda niechcący mógłby wzmocnić nacjonalistyczny i antyeuropejski żywioł i zmienić referendum w plebiscyt dotyczący naszego członkostwa w UE". Czytaj więcej

Również prawicowy portal wPolityce uważa, iż "nie ma wątpliwości, że to konkretne pytanie mogłoby zamienić referendum konstytucyjne w swego rodzaju referendum zastępcze na temat "Polexitu”".

Europoseł PiS, prof. Karol Karski, uważa jednak, że w przypadku UE żadnych kłopotliwych pytań nie ma. – Ona ma w nosie, co sądzą narody państw członkowskich. Odpowiedzi na te pytania są ważne dla nas samych, chodzi o to, co my mamy robić. Unii to nie interesuje – mówi naTemat. Podaje przykłady: – W referendum dotyczącym Traktatu z Lizbony, Irlandczycy powiedzieli "nie", i jeszcze raz je powtarzali. Francuzi i Holendrzy też powiedzieli "nie" w przypadku wcześniejszego traktatu. W efekcie traktat zmieniono symbolicznie i i tak go przyjęto.

"Tak było z Cameronem"
Europoseł Pis odbiera, zwłaszcza to drugie pytanie, jako pytanie, czy opowiadamy się za federalizacją/imperializacją Europy, czy za zachowaniem Europy jako organizacji międzynarodowej złożonej z niepodległych państw. Podkreśla, że PiS jest za członkostwem w UE: – Prawo i Sprawiedliwość popiera członkostwo w UE. Jesteśmy za członkostwem Polski w UE. Głos PiS był decydujący w czasie referendum akcesyjnego.

Magdalena Vasaryova przypomina w tym momencie casus byłego premiera Wielkiej Brytanii:. – To jest jak z Cameronem. Chciał być przewodniczącym partii to powiedział, że zrobi referendum o wyjściu kraju z UE. Tylko nigdy nie pomyślał, że Wielka Brytania z UE wyjdzie. T to była zaraza i dziś nikt nie wie, co z tym zrobić. Takie działania, które mają być tylko na chwilę, mogą mieć straszne konsekwencje. Jakiekolwiek gry wokół konstytucji są bardzo niebezpieczne.

"Co z tym Polexitem?"


Nie dziwi się, że tak pytania te są odbierane za granicą: – Pan prezydent jest niechętny UE. Nie dziwię się, że te pytania odbierane są przez naszych partnerów za granicą jako pytanie zadane ze złą wiarą. One są kolejnym elementem pytań o intencje obozu władzy w Polsce. Szczególnie, gdy toczy się dyskusja między rządem PiS a KE na temat praworządności. W tym kontekście te pytania budzą kolejne wątpliwości i znaki zapytania. I raczej potwierdzają tezę, że PiS chce nas maksymalnie oddalić od UE.