Sukces piłkarzy spowoduje wzrost poparcia dla PiS? Tak w sieci mieszają politykę z kibicowaniem
Sądząc po emocjach politycznych, jakie wywołują u nas mistrzostwa świata w Rosji i pierwsze mecze, które zostały na nich rozegrane, trwający mundial ma szanse stać się jednym z najbardziej upolitycznionych w historii. W mediach społecznościowych trwa zaciekłe "okładanie się bejsbolami” między zwolennikami PiS i opozycji. Argumenty z arsenału zagorzałych kibiców i fanów futbolu ustępują często miejsca politycznym przytykom o "chodzeniu na pasku Putina", sprzyjaniu niemieckim interesom", czy uderzają wręcz w tony nacjonalistyczne. W sieci pojawiły się nawet głosy, że ewentualny sukces drużyny Adama Nawałki spowoduje wzrost poparcia dla PiS. Nie dajmy się zwariować.
Po pierwsze bojkot
Europosłowie wzywali kraje UE do pójścia śladami Wielkiej Brytanii i Islandii. Na niewiele się to zdało, ale na pewno miało swój wydźwięk propagandowy. Rzecznik prezydenta Andrzeja Dudy Krzysztof Łapiński ogłosił np., że w ramach bojkotu politycznego szef państwa nie pojedzie na mecz otwarcia Mistrzostw Świata w Rosji. Jednocześnie zastrzegł, że Andrzej Duda będzie kibicował biało-czerwonym, choć - jak już wiadomo - nie na miejscu.
– Stąd się bierze tak częste wykorzystywanie w kampaniach wyborczych kultury masowej: piosenkarzy, artystów, także sportowców, bo skoro miliony ludzi ogląda jakąś dyscyplinę, to znaczy, że jest to przejaw normalności. Politycy też chcą więc być kibicami. Chcą w naturalny sposób wykorzystywać schematy i stereotypy przypisywane światu sportu do promocji siebie i dyskredytacji przeciwników. Choć jest to często bardzo płytkie i naiwne – zauważa.
"Terroryzm kontra rusofobia"
Argument "ad Putinum"
Wojna polityczno-futbolowa rozlała się też w sieci. Publicysta "Sieci” Krzysztof Feusette, który razem z Magdaleną Ogórek prowadzi program "W tyle wizji" TVP Info wywołał ogromne kontrowersje felietonem dla portalu braci Karnowskich. "Jeszcze nie piszą do władz Senegalu listów z wyrazami poparcia i solidarności, ale pewnie za chwilę zaczną. Jeszcze nie błagają Komisji Europejskiej, by wsparła futbol w Kolumbii, jeszcze nie chodzą przebrani za samurajów przed meczem z Japonią, ale myślą zapewne i o tym" – napisał m.in w tekście "Totalni śnią o triumfie Senegalu.
"Totalni śnią o triumfie Senegalu"
Na szczęście nie brakuje prób łączenia polityczno-futbolowych kibiców. Przykład? Ksiądz ze wsi Modzurów w województwie śląskim zmienił godziny mszy świętych z powodu transmisji telewizyjnych meczów i zorganizował specjalną strefę kibica. Ale co z niewierzącymi?
Prof. Chwedoruk zwraca uwagę, że sport masowy od wielu lat jest ściśle spleciony z polityką, choć dzisiaj jest mocno skomercjalizowany, a przypisywanie mu dawnych schematów i znaczeń odbywa się na wyrost.
Nie dajcie się sprowokować
– Kiedyś Jean Maria le Pen, lider Frontu Narodowego powiedział, że nie kibicuje reprezentacji Francji w piłce nożnej ponieważ grają tam Algierczycy, Baskowie, piłkarze obcego pochodzenia. Dziś obawy, że piłka zwiększy postawy nacjonalistyczne, są całkowicie nieuzasadnione. Reprezentacje państw są w jakimś stopniu ponadnarodowe. Także te polityczne emocje są często sztucznie rozniecane, a wielu polityków po obu stronach naiwnie uważa, że kibicując jednym przeciwko drugim kradnie zaufanie kibiców – podkreśla politolog.
– Nikt nie wygrał ani nie przegrał wyborów przez to ze się sfotografował z Adamem Małyszem, czy uczestniczył w fecie mistrzowskiej któregoś z klubów ekstraklasy itd – uspokaja politolog. Ale jak zauważa Chwedoruk, są takie kraje kraje i kultury gdzie polityk wręcz musi utożsamiać się ze sportem, szczególnie z piłką nożną. Doskonałym tego przykładam są Włochy, czy Wlk. Brytania. Odwrotnym przypadkiem są Niemcy gdzie bardzo wielu zawodowych piłkarzy występowało popierając jakieś partie polityczne – tłumaczy prof. Chwedoruk.
Co więc robić? Najważniejsze, to zachować spokój, kibicować reprezentacji Polski i nie dać się sprowokować. Szczególnie kibicom na wskroś politycznym.