"Propaganda+". Ulotki z Morawieckim dosłownie zalały szkoły w całej Polsce, nauczyciele są zniesmaczeni
W ostatnich dniach roku szkolnego do szkół trafiła propaganda, jakiej dawno tam nie było. Ulotki o programie 300+ ze zdjęciem premiera w asyście dzieci wywołały ogromny odzew. Placówki dosłownie zalano politycznymi materiałami. – Czy starczyło dla wszystkich uczniów? Proszę pani, przyszło ich 3 razy więcej – mówi jeden z dyrektorów.
Koperta formatu A5 przyszła pocztą. Gdy ją otworzył, zdębiał. – Otworzyłem kopertę, a tam radosne zdjęcie pana premiera. Popatrzyłem i pomyślałam, że Polska lubi wracać do korzeni, bo to zdjęcie coś mi przypomina. Takie było moje pierwsze skojarzenie – mówi nam dyrektor jednej z placówek w środkowej Polsce. Ulotek było bardzo dużo. W dołączonym liście napisano, że trzeba je przekazać uczniom bądź ich rodzicom. – I tak zrobiliśmy. Nauczyciele rozdali je dzieciom w czasie lekcji – dodaje.
Starczyło dla wszystkich? – Ależ proszę pani! Przyszło ich trzy razy więcej! Jeszcze sporo nam tego zostało.
"Jak propaganda ZSRR"
Poza ostatnią reformą, dawno nic w edukacji nie wywołało takiego poruszenia jak właśnie te ulotki. Zdjęcie premiera w otoczeniu gromadki dzieci stało się hitem i natychmiast obudziło wspomnienia z czasów, które wydawały się zamierzchłe. Postawiło też pytania o polityczną agitację w szkołach, które zgodnie z prawem – to trzeba podkreślać do znudzenia – powinny być od niej wolne.
A tu głos premiera niesie się na piśmie: "Powakacyjny powrót do szkoły wielu rodzicom spędza sen z powiek. (...) Wyprawka szkolna to spory wydatek, dlatego chcemy pomóc w tym niełatwym dla wielu z Państwa momencie". Tak promuje w szkołach rządowy program "Dobry Start".
"To agitacja przedwyborcza"
Broszury wzburzyły wielu rodziców, polityków, nauczycieli. Ktoś pisze, że w niektórych szkołach nauczyciele nie ograniczyli się tylko do rozdania ulotek, przy okazji robili np. 8-latkom pogadankę o 300+. "Propaganda+" – tak bywa już określana ta akcja.
– Dla mnie to jest agitacja, nawet już agitacja przedwyborcza. Przekaz w takim materiale powinien być czysto informatywny, a tu ktoś firmuje to swoją twarzą. Nie zdajemy sobie sprawy, że PiS i jego otoczenie, będzie robiło z premiera Morawieckiego super star, żeby przejął schedę po Kaczyńskim – mówi nam Marcin Oziewicz, przewodniczący Rady Rodziców ze szkoły w Dąbrówce, w województwie mazowieckim. Ulotki na razie widział tylko w internecie.
W niektórych szkołach ulotki były rozdawane w klasach przez wychowawców, w innych położono je w jakimś miejscu. – U nas leżą w szatni. Każdy rodzic, jeśli ma ochotę, może skorzystać – słyszę w jednej z krakowskich podstawówek.
Wszędzie mówią jednak, że dostali ich duże ilości. Szkoła podstawowa na Podkarpaciu: – Była tego masa. Rozdaliśmy wszystkim uczniom, żeby przekazali rodzicom. Dla wszystkich starczyło.
Ale są też głosy obrońców. "I bardzo dobrze, że informują. Dopatrywanie się agitacji pozostawię bez komentarza" – piszą w sieci. Jeden z naszych rozmówców twierdzi, że w zdjęciu premiera nie ma nic złego. Mówi o tym, choć, jak zaznacza, zdjęcia nie widział. – Nie popadajmy w szaleństwo. Państwo jest odpowiedzialne za oświatę, ma prawo i obowiązek działać aktywnie – uważa Wojciech Starzyński ze stowarzyszenia Rodzice Szkole.
Ile kosztowały ulotkiOświata jest jednym z najważniejszych wyzwań politycznych każdego rządu, również tego. Od tego jak będzie funkcjonowała oświata, jaka będzie rola państwa, rodziców i innych środowisk, zależy przyszłość kraju. W związku z tym nie dostrzegam nic złego w tym, że promując jakiś program, pojawia się otoczka graficzna, w której pojawia się postać premiera, który o tym decyduje. Nie wydaje mi się, żeby było w tym coś złego.
Do chwili publikacji tego artykuły nie uzyskaliśmy informacji z MRPiPS.