Botoks, lifting i laminowanie... rzęs?! To hitowe zabiegi tego lata. Sprawdziłam osobiście

Katarzyna Michalik
Jeszcze do niedawna absolutnym hitem numer jeden w stylizacji rzęs było doczepianie i zagęszczanie. Robiła to niemal każda gwiazda i aspirująca celebrytka, a salony, w których zabieg można było wykonać pękały w szwach. Teraz przyszedł czas botoks, lifting i laminowanie. Brzmi tajemniczo, ale naprawdę działa. Na czym to polega?
Botoks, lifting i laminowanie rzęs to zabiegi, które poprawiają wygląd oka i są wygodne, zwłaszcza latem Fot. Instagram/ lightlashes, emilyelizabethmay
Te zabiegi odżywiają rzęsy
Botoks i lifting rzęs brzmią co najmniej dziwnie, ponieważ te nazwy przywodzą na myśl raczej zabiegi medycyny estetycznej niż usługi, które możemy wykonać u kosmetyczki. Laminowanie już niekoniecznie, ale tutaj również pierwszym skojarzeniem, przynajmniej u większości osób, raczej nie są rzęsy. O co więc chodzi?


Botoks na rzęsy to zabieg, który może być wykonywany sam albo jako uzupełnienie liftingu rzęs. To odżywka pełna witamin, dzięki którym rzęsy zyskują sprężystość, blask i natychmiastowe odżywienie. Jeżeli botoks na rzęsy nakładany jest po uprzednim zabiegu nadania im koloru, ma on również działanie utrwalające – pozwala zatrzymać pigment w środku włosa, dzięki czemu nie traci on na intensywności przez dłuższy czas.



Kiedy sama około miesiąca temu pierwszy raz spróbowałam laminowania, stylistka z jednego z warszawskich salonów zapewniała mnie, że z początku efekt nie jest może spektakularny (rzeczywiście nie był), jednak po serii trzech zabiegów laminowania mogę oczekiwać wzrostu objętości rzęs o kilkadziesiąt procent. Tego jeszcze potwierdzić nie mogę, ale rzeczywiście zgodzę się ze stwierdzeniem, że jeżeli na co dzień malujemy się delikatnie, ten zabieg pozwala całkowicie zrezygnować z mascary, co samo w sobie jest bardzo wygodne, a w połączeniu z naturalną opalenizną wygląda naprawdę dobrze. Nie miałam też żadnej reakcji alergicznej, mimo że często mam problem z kosmetykami, które podrażniają mi oczy. Minusy? Wysoka cena i długi czas wykonywania usługi, który – przynajmniej w moim przypadku – trwał ponad półtorej godziny, które bez możliwości otworzenia oczu ciągnęło się w nieskończoność.