Polska ugięła się pod naciskami Izraela i USA. Jednak Morawiecki tłumaczył się z tego... atakując opozycję

Paweł Kalisz
Można by powiedzieć, że lepiej późno niż wcale. Rząd Polski wycofał się z nowelizacji ustawy o IPN oraz podpisał ważną wspólną deklarację z rządem Izraela o odpowiedzialności Niemców za Holokaust. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby premier ograniczył się do odczytania tekstu deklaracji. Niestety, Mateusz Morawiecki wygłosił jeszcze własne przemówienie, w którym za całe zamieszanie oskarżył... opozycję.
Mateusz Morawiecki tłumaczył na konferencji, po co było całe zamieszanie wokół nowelizacji ustawy o IPN. I oskarżył opozycję. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Dziś miało miejsce historyczne wydarzenie. Premierzy Izraela i Polski wygłosili wspólne oświadczenie w sprawie Holokaustu i nowelizacji ustawy o IPN. Równoległe konferencje w Warszawie i Tel Awiwie miały rozpocząć się o godz. 18:00, jednak z niewiadomych przyczyn Mateusz Morawiecki zaczął swoje wystąpienie w chwili, gdy premier Izraela Binjamin Netanjahu praktycznie już kończył.

Deklaracja, pod którą podpisali się premierzy obu krajów, w kilku punktach określa odpowiedzialność za głoszenie prawdy historycznej, jaka spoczywa na Polakach i Żydach. Obie strony uzgodniły, że głównym sprawcą zagłady Żydów w czasie II wojny światowej byli Niemcy i niemieccy kolaboranci, a mówienie o "polskich obozach śmierci" to błąd niemający żadnego usprawiedliwienia.


Wina opozycji
Mateusz Morawiecki po odczytaniu tekstu deklaracji, która z uwagi na międzynarodowy charakter sporu deklaracja została wydana w języku angielskim podziękował opozycji, że tak licznie poparła nowelizację ustawy o IPN. Właściwie nowelizację do nowelizacji, która pięć miesięcy temu tak bardzo zaogniła nasze stosunki nie tylko z Izraelem, ale też z USA i właściwie całym światem. Środowiska żydowskie podnosiły wówczas alarm, że Polska chce od nowa pisać historię i zakłamywać fakty zapominając o tym, że wśród Polaków byli nie tylko "Sprawiedliwi wśród narodów świata", ale też szmalcownicy.

Słuchają premiera trudno było odczuć, żeby to swoiste dyplomatyczne samobójstwo, jakim była poprzednia nowelizacja ustawy było czymś złym. – Podnieśliśmy świadomość o sprawie polskiej na inny poziom. Ustawa sama przez się osłabia atak na Polskę i pokazuje zupełnie inny wymiar sprawy polskiej widzianej przez pryzmat naszych dokonań – tłumaczył. Co więcej, zdaniem premiera, ustawa była potrzebna. Bo jak twierdzi Morawiecki, rządy III RP albo same "fałszowały historię", albo pozwalały na to innym. – Nie da się nadrobić tego czasu, ale da się naprawiać przyszłość. Dzięki tej deklaracji, która mówi o odważnych polakach. Dzięki tej deklaracji, która mówi prawdę. My dzięki tej ustawie zrywamy ze słabą III RP. Pokazujemy, czym była bohaterska polska w okresie II RP – mówił Mateusz Morawiecki.

Trudna historia
Premier podczas konferencji zapowiedział, że po ogłoszeniu wspólnej deklaracji Polska Fundacja Narodowa – ta sama, która przygotowała kampanię sprawiedliwe sądy i organizuje rejs dookoła świata regatowym jachtem – rozpocznie teraz kampanię pokazującą prawdziwą historię. – Nas nie stać było na takie produkcje jakie zrobili Niemcy – mówił Morawiecki przekonując, że dzięki PFN można będzie mówić prawdę historyczną taniej.

Sam premier wykazał się pewnymi brakami w swoimi wykształceniu historycznym, gdy mówił o tym, kto dokonał zamachu na Adolfa Hitlera. Morawiecki powiedział, że był to niejaki "Stoltenberg". W rzeczywistości zamachu dokonał Claus Schenk von Stauffenberg...