
To prawdziwa machina, o której parę lat temu było głośno z powodu mało chwalebnego zachowania izraelskich nastolatków. Sezon na nią właśnie powoli się zaczyna. – Ruszy pod koniec lutego i potrwa do końcu roku – mówi nam pracownik jednego z biur podróży, które współpracuje z Izraelczykami. Nie ma ich zbyt wiele w Polsce. Mają pełne ręce roboty.
Ale po kolei. Wycieczka zazwyczaj jest siedmiodniowa, obejmuje sześć noclegów. Najczęściej obejmuje trasę Warszawa-Lublin-Kraków. Nie ma stałego programu. Jest z nią polski pilot, bo zgodnie z prawem musi być. Ale nie on opowiada młodzieży o historii.
Dlatego tym bardziej trzeba liczyć się z tym, że teraz – po burzy, jak rozpętała się między obu krajami – w trakcie tych wycieczek młodzież może usłyszeć jeszcze więcej o wątkach, które oburzają dziś niejednego Polaka. Taki efekt może mieć ta ustawa – całe pokolenie młodych ludzi, czy chcemy tego, czy nie – zupełnie inaczej może zacząć patrzeć na Polskę w kontekście Holocaustu. Już dziś widać głosy oburzenia na polskim Twitterze. Kolejny powód do jeszcze większego napięcia.
"Zdarza się, że gdzieś między wizytą w Treblince a Majdankiem młodzi Izraelczycy spędzają czas na zamówionym przez hotelowy telefon striptizie. (...) Zdarza się, że musi oddawać pieniądze za nocleg innym turystom, którzy nie mogą spać, bo Izraelczycy postanowili zagrać w hotelowym holu w piłkę nożną. O drugiej w nocy". Czytaj więcej
Kiedyś, w latach 90., gdy te wycieczki się zaczęły, młodzież zwiedzała wyłącznie miejsca pamięci. – Na początku tylko były obozy. Ewentualnie jeżdżono jeszcze na krakowski Kazimierz, by pokazać, że tam mieszkali Żydzi. I to zamykało temat – mówi Piotr Kadlcik.