Krótka historia o tym, jak Kancelaria Premiera robi z dziennikarzy idiotów i ma w nosie prawo
Jeśli nie pamiętacie, to... nic dziwnego. To było już tak dawno, że z dziennikarskiego punktu widzenia temat po prostu na dziś przestał być "grzejący". Stare jest to, co działo się tydzień temu, a co dopiero ponad kwartał.
Początek
A wtedy chcieliśmy zrobić naprawdę ciekawe i rzetelne zestawienie, które dokładnie i na liczbach pokaże, jak to było z tymi premiami dla członków rządu. Ale żeby było ciekawiej, w ogóle nie chodziło tylko o PiS. Planowaliśmy pokazać Wam, ile dokładnie premii przyznawał każdy kolejny minister Polski od 1989 roku: Mazowiecki, Bielecki, Olszewski, Pawlak, Suchocka, Oleksy, Cimoszewicz, Buzek, Miller, Belka, Marcinkiewicz, Kaczyński, Tusk, Kopacz, Szydło.
Same fakty i twarde liczby. Dlatego 28 marca wysłaliśmy do Centrum Informacyjnego Rządu pytanie:
Zgodnie z prawem udostępnianie informacji publicznej następuje "bez zbędnej zwłoki", nie później jednak niż w terminie 14 dni od złożenia wniosku. Czyli dwa tygodnie. Jako że sprawa była dość skomplikowana, znaliśmy realia biurokracji i tempo odpowiedzi, i tak liczyliśmy się, że może potrwać to nieco dłużej.Chcielibyśmy dowiedzieć się, jakie (w jakiej wysokości) premie/bonusy/nagrody finansowe przyznawali sobie premierzy RP: od Beaty Szydło do Tadeusza Mazowieckiego lub do tak daleko wstecz, jak są w stanie to Państwo ustalić. Pracujemy nad materiałem, który ma zweryfikować tę popularną grafikę, która krąży w internecie, stąd potrzebujemy tutaj danych od Państwa.
Nadzieja
Jakieś było nasze zdziwienie, gdy już 3 kwietnia, czyli zaledwie po 5 dniach roboczych dostaliśmy odpowiedź. Szybsze bicie serca, że to już, tak szybko, ale nie, to jeszcze nie to.
Okej, informacje faktycznie są dość skomplikowane i archiwalne, więc odpowiedź – zgodnie z prawem – jest uzasadniona.KPRM nie posiada zestawienia w żądanym przez Pana kształcie i niezbędne jest przetworzenie posiadanych informacji, w związku z tym, termin udzielenia odpowiedzi na wniosek z 28 marca br. – zgodnie z ustawą o dostępie do informacji publicznej – ulegnie wydłużeniu. Informacja ta zostanie udostępniona w terminie nie dłuższym niż 2 miesiące od dnia złożenia przedmiotowego wniosku, czyli nie później niż 28 maja 2018 r.
Uzbroiliśmy się w cierpliwość. Przewidując, jak to może wyglądać w praktyce, w dniu 18 maja (czyli 10 dni przed deadlinem, o którym w KPRM chyba nie słyszeli) wysłaliśmy grzeczne przypomnienie, że już niedługo mija zadeklarowany przez Centrum Informacyjne Rządu termin udzielenia odpowiedzi, a że było to już dawno, to przypominamy się w tej sprawie. Domyślacie się już, jak to się skończyło. Do 28 maja 2018 roku nie wpłynęła do nas żadna informacja zwrotna. Dlatego też 29 maja przypomnieliśmy się po raz kolejny.
Głucha cisza
Cisza, nic a nic. Potem było lepiej, bo dodzwonienie się na numer kontaktowy graniczy z cudem. Cudu nie było, więc tak jak maile pozostawały głuche, tak głuchy był też telefon. Dlatego 8 czerwca wysłaliśmy maila przypominającego, nie mogąc się dodzwonić. Oczywiście bez jakiegokolwiek efektu. Identycznie było cztery dni później tj. 12 czerwca, gdy kolejny mail z grzecznym przypomnieniem także nie przyniósł efektu.
I wtedy nastał cud. 12 czerwca udało nam się dodzwonić. Ktoś odebrał telefon. Naturalne, że o sprawie nic nie było wiadomo, dlatego polecono nam wysłać maila (!) z przypomnieniem, jakbyśmy wcześniej nie zrobili tego już cztery razy. Pracowniczka CIR zdradziła nam jednak, żeby zmienić tytuł korespondencji i dodać dopisek "pilne" lub "ważne".
Jak powiedziała, tak zrobiliśmy, wysyłając kolejnego maila. I uwaga, bo teraz dopiero zaczyna się prawdziwa zabawa w stylu "nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobisz". Mail oczywiście pozostał bez odpowiedzi (widocznie różnie rozumiemy słowa "pilne" i "ważne), dlatego 15 czerwca postanowiliśmy pójść o krok dalej, co przewiduje prawo. Wysłaliśmy kolejnego maila z informacją, że w przypadku braku odpowiedzi zgodnie z prawem będziemy zmuszeni zaskarżyć CIR do Sądu Administracyjnego w sprawie braku udostępnienia informacji publicznej w wymaganych prawnie terminach.
"Cud"
To poskutkowało następnym cudem. Bardzo szybko ktoś z numeru prywatnego oddzwonił. Okazało się, że to pracowniczka Centrum Informacyjnego Rządu, która tego samego dnia tj. 15 czerwca, powiedziała, że "odpowiedź jest już gotowa, będzie na początku przyszłego tygodnia".
Spokojnie, to wcale nie znaczy, że ją dostaliśmy, bo kontakt z CIR po raz kolejny się urwał. Żadna odpowiedź nie wpłynęła ani w tamtych dniach, ani później (dziś mijają dwa tygodnie od kiedy "odpowiedź jest gotowa"). 18 i 20 czerwca wysłaliśmy kolejne maile z pytaniem, co z tą "gotową odpowiedzią". 22 czerwca jakimś cudem raz jeszcze udało nam się dodzwonić do CIR, ale tam nikt o niczym oczywiście nie wiedział.
I tak to, Drodzy Państwo, wygląda. Robienie z dziennikarzy idiotów, nabieranie wody w usta i brak jakiegokolwiek poszanowania prawa. No to chyba zostaje już tylko wspomniany Sąd Administracyjny.
------------------------------------------
Aktualizacja: Centrum Informacyjne Rządu po publikacji tego tekstu wysłało nam odpowiedź z precyzyjnym zestawieniem w ciągu jednego dnia roboczego (2 lipca, tekst powstał 29 czerwca). Jednak można. Tutaj możesz przeczytać analizę tego, ile kto dostał premii.