"Odwracają kota ogonem, bo się boją”. Poseł Myrcha obala teorię PiS o "winie Tuska" w sprawie afery GetBack
W tle spółki GetBack stoją ludzie bliscy PO – przekonywał niedawno Michał Dworczyk, szef Kancelarii Premiera Mateusza Morawieckiego. – Warto przypomnieć politykom Platformy, że to znajomy Grzegorza Schetyny, lidera tej formacji, założył GetBack, a jego bank sprzedawał obligacje klientom indywidualnym. To się wszystko zdarzyło za rządów PO – dowodził. Ostatnio portal wPolityce.pl poinformował o zatrzymaniu w sprawie GetBack przez CBA "szwagierki i bliskiej współpracowniczki" posła Arkadiusza Myrchy z PO. Czy Platforma ma coś za uszami w tej sprawie?
Arkadiusz Myrcha, poseł PO: To jest zwykłe kłamstwo, odwracanie kota ogonem i desperacka próba uciekania od problemu. Wszyscy doskonale wiedzą, nawet jeśli się mocno nie wgryźli w temat, że GetBack od samego początku jest aferą PiS wynikającą przede wszystkim z politycznego parasola, który partia rządząca rozpostarła nad tą spółką i zaniedbań instytucji kontrolnych. Nie można mieć cienia wątpliwości, że za wszystko odpowiadają ludzie związani z PiS, bądź po prostu członkowie PiS.
Ale w prawicowych mediach można przeczytać o jakichś tajemniczych "kolegach" Schetyny z Wrocławia, o biznesmenie Leszku Czarneckim, Alicji Kornasiewicz, wreszcie o tym, że "CBA zatrzymało w sprawie GetBack Dorotę Myrcha, pańską szwagierkę, przewodniczącą rady nadzorczej Polskiego Domu Maklerskiego".
Kogo? Ilość kłamstw i głupot poraża. Przede wszystkim nie mam szwagierki. Mój brat nie ma żony. Nie mam też siostry ani kuzynki związanej z GetBack. Bo już o wszystkich wersjach czytałem w internecie. Już tylko to pokazuje, w jak wielkich oparach absurdu się poruszamy.
To może chodzi o "Dorotę Myrchę, pana bliską współpracowniczkę"?
Czyli nie było dostatecznej kontroli ze strony KNF.
Tak, należy przede wszystkim wyjaśnić rolę KNF-u w całej aferze, rolę premiera Morawieckiego, bo jak wiemy sprawa GetBack leżała na sercu jego ojca Kornela Morawieckiego, no i przede wszystkim służb specjalnych, które nie zapewniły bezpieczeństwa wewnętrznego kraju.
A za rządów PO-PSL nie było żadnych nieprawidłowości czy sygnałów o nieprawidłowościach w GetBack z instytucji kontrolnych?
Przed 2015 rokiem nie słyszałem o żadnej korespondencji ani uwagach, które byłyby zgłaszane ze strony KNF. Wszystko jest oczywiście do sprawdzenia. Natomiast jeszcze w 2017 roku KNF przystawiał swoją pieczątkę wiarygodności i twierdził, że prospekty emisyjne GetBack są bezpieczne, że wypuszcza je bezpieczny podmiot. Co może bardziej uwiarygodnić spółkę niż wejście na Giełdę Papierów Wartościowych, dostanie zielonego światła na emisję obligacji i słynna nagroda od GPW? Albo KNF zawaliła więc po całości, albo GetBack miało polityczny parasol ochronny.
To czemu ma służyć ta narracja PiS o "winie PO”?
Chodzi o tworzenie nieistniejących historii po to, by spróbować odwrócić od siebie uwagę. Ale to też pokazuje, jak bardzo ta afera musi parzyć PiS, skoro z nieistniejących tematów próbują pompować balon fantastycznych powiązań.
Ustalenia komisji śledczej ds. afery Amber Gold, z którą porównywana jest afera GetBack, rykoszetem uderzyły w PiS. Czy ludzie PO nie obawiają się, że postulując powołanie komisji śledczej ds. GetBack mogą nadepnąć na grabie, które uderzą was w głowę?
Nie mamy tutaj żadnych obaw. Sprawę trzeba wyjaśnić. Powtórzę, że kluczowa jest rola KNF, prokuratury, tajnych służb i ich koordynatora oraz premiera Morawieckiego. Przecież ojciec premiera powiedział, że "syn sprawę załatwi”.
PiS stanowczo podkreśla, że nie zgodzi się na powołanie komisji śledczej ds. GetBack.