Znowu "ponieśliśmy sukces"? Z wystąpienia Morawieckiego w PE wszyscy zapamiętają jak był "grillowany"
Premier Mateusz Morawiecki po wystąpieniu w Parlamencie Europejskim musiał zmierzyć się z pytaniami od europosłów. Większość dotyczyła problemów Polski z rządami prawa, do których Morawiecki gdy sam przemawiał się nie odniósł. – W tej drugiej części premier był skazany na porażkę. Pewnie nie można było inaczej ustawić kalendarza, ale wyszło to rzeczywiście niefortunnie – ocenia w rozmowie z naTemat dr Kamil Zajączkowski, europeista z Centrum Europejskiego Uniwersytetu Warszawskiego.
Dr Kamil Zajączkowski, europeista: – Podzieliłbym to wystąpienie na dwie części. Premier mówił o trzech filarach ewentualnych przyszłych działań UE związanych z gospodarką, bezpieczeństwem i szeroko pojętym społeczeństwem i być może nie było to ani pasjonujące ani rewolucyjne, tak jak przemówienie Emmanuela Macrona, ale było koncyliacyjne i pokazywało mniej więcej jaką UE obecny polski rząd chciałby tworzyć i budować.
Jaka to byłaby Unia Europejska?
Media donoszą wręcz o grillowaniu premiera Morawieckiego przez część europosłów, ale chyba polityczne momentum tego wystąpienia nie było trafione. Szef rządu przekonywał, że demokracja w Polsce nie kwitła jeszcze tak jak kwitnie dzisiaj, co w kontekście manifestacji w obronie niezależności Sądu Najwyższego musiało wywoływać dysonans.
Czyli nie odnieśliśmy kolejnego sukcesu?
W tej drugiej części premier był skazany na porażkę. Pewnie nie można było inaczej ustawić kalendarza, ale wyszło to rzeczywiście niefortunnie.
Szef polskiej dyplomacji Jacek Czaputowicz powiedział kilka dni temu, że "na razie stoimy na stanowisku, że mamy rację i że spór z Komisją Europejską rozstrzygniemy na naszą korzyść”. Na razie…
Sądzę, że strony chyba już zrozumiały że nie ma tutaj szans na porozumienie. I chyba wszyscy czekają już na ewentualny wyrok Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Słowa "na razie” najlepiej to oddają.