Sypał konfetti na głowę ministra – dostanie awans. Zieliński nie zapomniał o policjancie z Podlasia
Historia sprzed dwóch lat z Augustowa to był dowód na to, iż faktycznie bareizmy są wiecznie żywe. W przeddzień Święta Niepodległości grupa funkcjonariuszy z Białegostoku została oddelegowana do cięcia konfetti na przyjazd wiceszefa MSWiA. Potem konfetti zostało zrzucone z samolotu. Dziś policjant, który kolorowe papierki zrzucał, ma zostać dyrektorem w Komencie Głównej Policji.
Z informacji z KGP wynika, iż kandydatura Zakrzewskiego - delikatnie mówiąc - nie wzbudza entuzjazmu w policyjnej centrali. Funkcjonariusze pamiętają mu nie tylko akcję ze zrzucaniem konfetti, ale totalny brak sukcesów w walce z rasistami atakującymi obcokrajowców w Białymstoku.
Zakrwawiony i półnagi
Policyjny patrol został wówczas wezwany do awantury między pijanymi mężczyznami przed jednym z klubów. Gdy funkcjonariusze przyjechali, zastali komendanta półnagiego i zakrwawionego. Śledztwo o napaść na Zakrzewskiego nie zostało wszczęte, bowiem to nie on był ofiarą napadu – pisała wówczas "Rzeczpospolita".
Doniosłość i powaga
Później Komenda Główna przyznawała, iż skierowanie policjantów do cięcia papierków oraz zrzucanie konfetti ze śmigłowca nienależącego do policji było niewłaściwe. Ale skoro sam zrzucający ma trafić do KGP jako dyrektor – widać ministrowi Zielińskiemu akcja się podobała.
źródło: tvn24.pl