Morawiecki jak dobry gospodarz wystąpił w... stodole. Zapowiedział wielki "Plan dla wsi"
Odkąd Mateusz Morawiecki zastąpił "pachnącą rosołem" Beatę Szydło na stanowisku premiera, co i rusz podejmuje próby pokazania, że jest bliżej ludu. Za szefem rządu ciągnie się łatka sztywnego i zimnego bankowca z czasów prezesury BZ WBK i szefowania resortowi finansów.
Mateusz Morawiecki i rolnicy? Jeszcze kilka miesięcy temu możnaby pomyśleć, że to dwa obce sobie światy. Jednak szef rządu musi dbać o notowania PiS. A tych poprawiać się nie da bez ocieplania wizerunku. Premier wystąpił więc jak dobry gospodarz w stodole w Głogowie pod Toruniem.
Zapowiedział wsparcie dla rolnictwa. Chce zrekompensować gospodarzom w całej Polsce suszę. – Rozpoczniemy taki program cywilizacyjny, bardzo duży, bardzo ważny – mówił rolnikom. Pierwszy jego etapem ma być – po prostu – "Plan dla wsi". Wspomniał o złych poprzednikach u władzy, którzy nie zapewnili rolnikom wysokich marż na płody rolne.
Mateusz Morawiecki wystąpił w stodole w Głogowie pod Toruniem.•fot. Robert Górecki/Agencja Gazeta
Potem przeszedł do rzeczy. Powiedział, ze opracowywane są mechanizmy kompensacji dla tych, którzy zostali dotknięci suszą. Zaapelował do gmin, by tworzyły wyceny strat. Rząd ma zaproponować w tym celu specjalne mechanizmy w postaci utworzenia krajowej grupy spożywczej.
"Byłem wprawny w dojeniu krówek"
To jednak nie pierwsza próba zbliżenia z wiejskim elektoratem PiS. Głośno było o jego wizycie w oborze w Rębiszewie Studzianki w gminie Kołaki Kościelne. Premier głaskał krowy. Na spotkanie z nimi założył jednak buty do garnituru.
– Dzieciństwo spędzałem zawsze na wsi. Powiedziałem już panu gospodarzowi, że kiedyś byłem wprawny w dojeniu krówek. Są gospodarze w Pęgowie pod Obornikami Śląskimi, którzy to poświadczą jeszcze dzisiaj – mówił premier Morawiecki. Jednak potem się okazało, że nie ma takich, którzy by to potwierdzili.
źródło: gazeta.pl