Komisja grozy. Nie dość, że "produkuje” buble prawne, to każde posiedzenie kończy się awanturą

Jarosław Karpiński
To chyba najbardziej awanturna komisja w Sejmie. Właściwie od trzech lat jej posiedzenia są nieustannym pasmem karczemnych kłótni. Obrady Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, na której czele stoi były prokurator Stanisław Piotrowicz bardziej przypominają zawody w obrzucaniu się błotem niż miejsce, w którym - przynajmniej z nazwy - powinno się wykuwać dobre prawo. Nie ma się więc co dziwić, że posłowie zajmowali się ostatnio już piątą nowelizacją PiS, która ma przyśpieszyć zmiany w Sądzie Najwyższym i kolejną partią poprawek do niej.
Posiedzenia sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka odbywają się pod dyktando posła Piotrowicza Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Gazeta
Na obradach Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka nie liczą się dobre obyczaje, czy Konstytucja, której zapisy są nagminnie deptane przez PiS.

Prawo siły



– Nie da się dobrego aktu prawnego uchwalić jeśli jest on pisany na kolanie, jeśli nie ma żadnych ekspertyz, żadnych opinii, gdy nie wiemy jak się odbije na całym systemie prawa i na dodatek w sytuacji gdy debata na komisji jest sprowadzana do 30-sekundowych wypowiedzi posłów, co jest absolutną fikcją – tłumaczy dr Balicki.



Odwracanie uwagi
– PiS ostrą wymianą zdań stara się odwrócić uwagę opinii publiczej od sedna spraw omawianych na komisji. Dlatego ja nie wdaję się w żadne wymiany zdań na takim poziomie i ograniczam się najwyżej do spokojnej prośby do przewodniczącego o reakcję, choć rozumiem, że czasami niektórym posłom opozycji puszczają nerwy i wchodzą w spięcia np. z panią Pawłowicz – mówi w rozmowie z naTemat Gasiuk-Pihowicz.

– Proszę zwrócić uwagę, że agresywne, niekulturalne wypowiedzi pani Pawłowicz mają miejsce dokładnie wtedy gdy w porządku obrad znajdują się ustawy, którymi PiS niszczy fundamenty państwa prawa. Pani Pawłowicz nie wszczyna awantur gdy komisja zajmuje się zwykłymi bieżącymi sprawami. To jest cyniczna strategia oparta na podziale ról w ekipie rządzącej – tłumaczy posłanka Nowoczesnej.



Ostatnie posiedzenie komisji. Obrady przeciągają się do późnych godzin nocnych. Przewodniczący Piotrowicz apeluje do Gasiuk-Pihowicz: "Niech pani da sobie coś na uspokojenie". Nieco póżniej posłanka Nowoczesnej zgłasza wniosek… o lekarza.

– Wniosek o lekarza na salę, poseł mówiący o chlewie na komisji to przypadek medyczny – wskazuje. Okazało się, że porównanie z chlewem padło ze strony Krystyny Pawłowicz. Ta nie omieszkała znowu krzyczeć: "Lewackie chamstwo robi tu chlew!”. – Albo się pani uspokoi, albo wyleci stąd pani na zbity p…. Pani powinna stąd wylecieć w ciągu 5 minut. Dlaczego przewodniczący nic z tym nie zrobi – oburza się Jerzy Meysztowicz z Nowoczesnej.
To posłanka Pawłowicz najczęściej wszczyna awantury na posiedzeniach komisji sprawiedliwościFot: Sławomir Kamiński/AG
Mimo bardzo późnej pory, posłowie wciąż pracują i przegłosowują kolejne poprawki. Krystyna Pawłowicz nagle znowu krzyczy: "Nie drzyj się, nie rób chlewu". O godz. 1:00 Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka przyjmuje całą ustawę razem z poprawkami. "Za" głosuje 14 posłów, "przeciw" 11, jeden się wstrzymuje.

Nocne awantury
Przy okazji PiS wyrzuca do kosza przepis, którym chwalił się jak żadnym innym, ten który miał zrewolucjonizować prace wymiaru sprawiedliwości, a więc losowanie sędziów do konkretnych spraw. Teraz prezes sądu będzie mógł (już po losowaniu), przed rozprawą zmienić skład orzekający według swojego widzimisię.

Opozycja walczy, ale raczej na miny, bon moty i inwektywy bo z silniejszym nie ma szans wygrać. W trakcie posiedzenia poseł PO Borys Budka mówi, że Piotrowicz "poniesie odpowiedzialność za to co wyczynia w komisji".



Koniec obrad. Komisja poparła niemal 40 poprawek. Prawie wszystkie przyjęte poprawki zostały zgłoszone przez posła PiS Marka Asta. Tylko jedna poparta poprawka została zaproponowana przez Biuro Legislacyjne Sejmu. Żadna z poprawek opozycji nie zyskała aprobaty komisji. Nowela istotnie obniżyła jednak wymagania kandydatów do zasiadania w SN.

– Sejm ma służyć dyskusji, a nie przyklepywaniu tego, co pan minister przyniósł w teczce. Albo jesteście Sejmem i komisją, albo jesteście marionetkami – woła na puszczy poseł Kropiwnicki.

Poseł Budka po zakończeniu prac komisji komentował, że "projekt zawiera tyle błędów, że nie sposób tego ocenić”. – PiS nie wie sam co uchwalił. Do projektu ustawy, który miał być doskonały, zgłoszono 30 poprawek, które zostały wręczone posłom na posiedzeniu komisji. Posłowie PiS-u sami nie wiedzą nad czym głosowali – zaznaczył.

– To świadczy o tym, jak nisko upadł polski parlament, żeby kończyć obrady po 10 godzinach pracy nad projektem, który diametralnie różni się od tego co było rano – tłumaczył Budka.

Można odnieść wrażenie,że na posiedzeniach "siostrzanej” komisji ustawodawczej, na której czele stoi poseł PiS Marek Ast (ten, który zgłosił 40 poprawek na komisji Piotrowicza) nie ma aż takich awantur, choć w wielu przypadkach posłowie z komisji sprawiedliwości zasiadają także w komisji ustawodawczej.

– Może nie ma tak gorących tematów jak na tamtej komisji – ocenia w rozmowie z naTemat poseł Nowoczesnej Mirosław Pampuch, który zasiada w komisji ustawodawczej.

Tak rodzą się buble


Sejmowa komisja sprawiedliwości liczy 32 posłów. Wielu z nich to bardzo silne osobowości, co też zapewne wywołuje napięcia. Ale poziom debaty nad tworzonym prawem jest wprost proporcjonalny do jego jakości.