Profesor Matczak namaszczony na lidera opozycji? "To byłby dla niego bilet w jedną stronę"

Adam Nowiński
"Uważam, że potrafi zjednoczyć wokół siebie opozycję, ma charakter, kompetencje, odwagę i nie chce pójść do polityki" – tak o profesorze Matczaku mówił w niedzielę Daniel Passent. Ale czy aktywny w ostatnich tygodniach w mediach Matczak byłby dobrym liderem opozycji? Zapytaliśmy ekspertów.
Profesor Marcin Matczak został wywołany do tablicy przez Daniela Passenta, który widziałby w nim lidera opozycji. Fot. Renata Dąbrowska / Agencja Gazeta
W niedzielę w "Loży prasowej" TVN24 dziennikarz i dyplomata Daniel Passent "namaścił" profesora Marcina Matczaka na lidera opozycji. Stwierdził, że ma wszystko co potrzeba, żeby zjednoczyć tą część sceny politycznej w Polsce. A jego dodatkowym atutem jest fakt, że nie chce trafić do polityki. To, w myśl powiedzenia Wałęsy "nie chcem, ale muszem", czyniłoby z niego idealnego kandydata.

Zauważyli to nawet niektórzy internauci, którzy pamiętając niedawną rozmowę Matczaka w TVN, gdzie wyraźnie zaznaczył, że nie chce być politykiem, chcieliby, żeby to on zaczął scalać opozycję.



Prof. Matczak znany jest Polakom ze swoich kąśliwych i bardzo trafnych opinii na temat partii rządzącej i jej polityków. To on rozpoczął polemikę z Krystyną Pawłowicz, to on występował w obronie Sądu Najwyższego i Konstytucji. Jako jeden z pierwszych skomentował otwarcie propozycje pytań prezydenta Dudy w referendum konsultacyjnym. Nie da się więc ukryć, że ma charakter, odwagę i ogromną wiedzę, co sprawia, że miałby przewagę nad wieloma politykami w Sejmie.

"Inteligencja profesora Matczaka przerasta ich o 10 lat świetlnych, bo ich IQ jest na poziomie rozmiaru buta prezesa", "Z punktu widzenia opozycji, czyli także mojego, to byłby bardzo dobry ruch. Ma facet parę, umiejętność tłumaczenia prawa ludzkim językiem i chyba też charyzmę" – opisują go na Twitterze sympatycy opozycji.

Musi przejść szkolenie
Ale czy to wystarczy? Czy rzeczywiście to byłby dobry wybór? Politolog profesor Antoni Dudek uważa, że najpierw trzeba odpowiedzieć na pytanie, czy Matczak chce być politykiem, a dopiero potem zastanawiać się nad tym, czy to dobry kandydat. Ale zakładając, że tak by było, to i tak obecna polityka jest diametralnie inna i Matczakowi potrzebne byłoby "przygotowanie polityczne".

– Najlepiej jakby wystartował w wyborach samorządowych czy do PE i przeszedł taki pierwotny test dla polityka, czyli dał się gdzieś wybrać. I dopiero wtedy w połączeniu z potencjalną emeryturą Grzegorza Schetyny, można by go rozpatrywać jako kandydata – mówi w rozmowie z naTemat prof. Dudek.

Ale jak dobrze wiemy Grzegorz Schetyna nigdzie się nie wybiera. Jego życiowym sukcesem jest dowodzenie Platformą Obywatelską i zrobi wszystko, żeby u sterów tej partii pozostać. Poza tym PO pod jego wodzą wyszła z dołka powyborczego (niektóre sondaże w 2015 roku dawały PO kilkanaście proc.) i teraz może pochwalić się solidnym wynikiem dwudziestu paru procent.

Podobne zdanie na temat polskiej polityki ma inny politolog prof. Rafał Chwedoruk. On także uważa, że scena polityczna w Polsce jest tak hermetyczna i zabetonowana, że Matczakowi trudno byłoby się w niej znaleźć, a co więcej, żeby zostać liderem.

– Jeśli chodzi o przygotowanie intelektualne i wiedzę to na pewno górowałby nad większością potencjalnych kontrkandydatów. Ale droga do zostania liderem dużej formacji politycznej jest złożona i długotrwała. Widać to chociażby po historii Kaczyńskiego, Schetyny czy Czarzastego, którzy całymi latami musieli na to pracować i przezywać wiele wzlotów i upadków – mówi nam prof. Chwedoruk.

A jak popatrzeć na polską scenę polityczną, to łatwiej grać populizmem. Pokazał to PiS, a wcześniej Samoobrona, ruch Palikota, czy Kukiz'15. Chociaż los tej ostatniej partii nie jest przesądzony. Więc czy Matczak się nadaje? Jako osoba – tak, ma wszystkie ważne cechy. Ale to, że nie był politykiem i nie ma zaplecza, dyskredytuje go i daje mu małe szanse.

W polityce musi być zachowana pewna ciągłość – zaczyna się od struktur, potem od wyborów lokalnych, potem dopiero idzie się wyżej. Pominięcie tej drogi, zdaniem Chwedoruka, może sprawić krzywdę zarówno partii jak i samej osobie. Wystarczy, że znaleziono by jakiś jeden defekt, skazę, słabość takiego lidera, jak było w przypadku Kijowskiego i już jest po nim.

– W przypadku prof. Matczaka, który jest człowiekiem nauki, taka droga do polityki byłaby także takim biletem w jedną stronę. Oczywiście, są wyjątki, ale przeważnie tak się dzieje, że kto z uczelni przechodzi do świata polityki, już nie wraca lub nie ma na nią powrotu – uważa Chwedoruk.

Nie tego trzeba opozycji
Ale czy opozycja koniecznie potrzebuje jednostki, która zjednoczy ją przeciwko PiS? Raczej nie. Miał być nią Donald Tusk, ale jego "mesjanizm" nie rusza już Polaków. Tak samo rolę takiego spoiwa łączącego opozycję przypisywano Kijowskiemu i KOD. Wiadomo jak to się skończyło. Poza tym opozycja ma już jednego lidera – Grzegorza Schetynę.

Ale problem opozycji nie leży w tym kto mówi, tylko co mówi. Od jakiegoś czasu nawet sympatycy opozycji mają wrażenie, jakby PiS zabrał PO wszystkie kredki. Jej politycy nie mają już czego obiecać tym, którzy jeszcze nie zdecydowali na kogo zagłosują. Platformie brakuje jakości i wyrazistości z jej liberalnych początków.

– Opozycja bardziej niż o personalia powinna troszczyć się o to jakim programem próbować przekonywać do siebie tą niewielką część Polaków, która nie jest zadeklarowana po którejś ze stron i myślę, że diabeł absolutnie nie tkwi w personaliach – podsumowuje Chwedoruk.

Działania trwają
A proces łączenia się opozycji trwa. Platforma Obywatelska powoli wchłania podzieloną i osłabioną .Nowoczesną. Razem przecież idą do wyborów samorządowych. PSL jak zwykle podłączy się do kogoś, a SLD? Cóż oni też będą musieli w pewnym momencie, z zaciśniętymi zębami powiedzieć Schetynie "tak".

Chociażby dlatego, co zauważa prof. Dudek, zmieniły się okoliczności. Kaczyński sprawił prezent Schetynie przed wyborami do Parlamentu Europejskiego zmieniając ordynację. Dlatego, żeby SLD lub PSL dostały jakiekolwiek miejsca w PE, będą pewnie musiały wejść w komitywę z PO. Podobnie mogłoby być z wyborami do polskiego parlamentu. Dlaczego?

– Bo jeśli Jarosław Kaczyński poszedłby w kierunku ordynacji większościowej, to też nie mogliby liczyć na za wiele w przyszłym Sejmie. Chociaż prezes PiS ostatnio mówił, że nie będzie zmian w ordynacji to jednak decyzję podejmie pewnie po wyborach samorządowych i do PE. Jak wtedy powie, że tych zmian nie będzie, to mu uwierzę. Dzisiaj kluczem jest ordynacja, a nie wola polityków – stwierdza prof. Dudek.

Lider z małego miasta
Ale jest szansa, żeby u sterów opozycji stanęła jedna osoba. Jaki? Odpowiedź jest prosta – wybory samorządowe. To one często wyciągają z niebytu wyborczego na sam świecznik niektórych polityków. Dlatego taka osoba mogłaby pojawić się po wyborach na jesieni.

– Wyłoniłyby nowe twarze dla opozycji, które umiejętnie skupiłyby na sobie uwagę mediów i polityków. To się na razie nie materializuje, na pewno nie w Warszawie, gdzie na jesieni Trzaskowski był liderem, a teraz może wygra, a jak wygra to będzie to wymęczone zwycięstwo. Ale mamy wiele innych miast w Polsce, gdzie być może pojawią się jakieś nowe twarze – spekuluje prof. Dudek.

Co do kandydatury Matczaka nie ma co dzielić skóry na niedźwiedziu, bo jego działania wynikają (tak się przynajmniej wydaje) z poczucia obywatelskiego i społecznego obowiązku. Jego publiczne deklaracje też przeczą potencjalnej karierze politycznej.

Udało nam się skontaktować z profesorem i zapytać go, czy chciałby zostać liderem opozycji. Nie chciał jednak tego komentować, a słowa Daniela Passenta były dla niego miłe, ale zaskakujące.

Czy prof. Matczak będzie liderem opozycji? Na razie odpowiedź brzmi: "nie".