Winny system czy brak empatii? Lekarze zastanawiają się co psuje ich stosunki z pacjentami

Anna Kaczmarek
Polacy coraz częściej nie mają dobrej opinii o lekarzach. Z drugiej strony, szczególnie młodzi lekarze, narzekają na niskie płace i złe warunki pracy. Rządzący grzmią, że zawód lekarza, nie jest zwykłym sposobem na zapewnienie sobie utrzymania, a misją, powołaniem. Nawet o. Tadeusz Rydzyk na Jasnej Górze zaapelował do lekarzy, by mieli cierpliwość i nie chcieli "zarabiać kokosów".
Lekarze uważają, że wadliwy system ochrony zdrowia wpływa na ich wizerunek. Fot. Albert Zawada / Agencja Gazeta
Na początek jednak warto ustalić co to są "kokosy" i jaka jest definicja lekarskiej "misji" czy "powołania", bo chyba nie wszyscy rozumieją tak samo te pojęcia. Między innymi właśnie o nich rozmawiali lekarze rezydenci, szefowie klinik i szpitali oraz wiceminister zdrowia Zbigniew Król, podczas debaty zorganizowanej przez branżowy portal "Medexpress".

Powołanie, czyli?
Zacznijmy od "powołania”. Chyba wszyscy możemy się zgodzić, że nie chodzi tu o takie powołanie, jakie mają osoby duchowne. Niby jasna sprawa, ale dla niektórych nie do końca.

Prof. Jan Walewski, dyrektor Centrum Onkologii w Warszawie, który lekarzem jest od bardzo wielu lat uważa, że w odniesieniu do lekarza, powołanie to sytuacja , w której człowiek pasuje do tego co ma robić.


Z kolei prof. Piotr Ponikowski, prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego podkreślił, że to właśnie powołanie charakteryzuje dobrego lekarza.

– Zrozumienie tego przychodzi po latach pracy. Powołanie odpowiada za część sukcesu terapeutycznego. Powołanie, misja, empatia, wrażliwość - to dopełnienie lekarskiego profesjonalizmu – wyjaśniał prof. Ponikowski.

Jednak zdaniem prof. Walewskiego niektórych cech, potrzebnych właśnie do pełnego profesjonalizmu nie można się nauczyć, zwyczajnie powinien je mieć już aplikujący na uczelnię medyczną.
Prof. Jan Walewski
Dyrektor Centrum Onkologii w Warszawie

Empatia jest bardzo ważna. Słuchanie, współodczuwanie - owszem można ćwiczyć ale nie można się tego nauczyć.

Nie jest to tylko opinia starszych stażem lekarzy, młodzi uważają podobnie. Jeśli ktoś nie ma predyspozycji charakterologicznych do tego zawodu, nie będzie dobrym lekarzem.

– Tutaj można zacytować sławnego polskiego lekarza Władysława Biegańskiego, który mówił, że "nie będzie dobrym lekarzem te, kto nie jest dobrym człowiekiem” - mówił Marcin Sobotka, lekarz z Porozumienia Rezydentów.

System wszystko psuje
Pewnie nie wszyscy lekarze są dobrymi ludźmi i nie każdy z nich jest empatyczny z natury. Jednak lekarze upatrują spadku zaufania do wykonywanego przez nich zawodu raczej nie w "wysypie” nieempatycznych lekarzy, a w fatalnej jakości polskiego systemu ochrony zdrowia, złych warunkach pracy, a czasami nawet w modzie na "diagnozowanie się” u dr Googla.

– Zaufanie do lekarza, jest często niszczone przez niedostatki systemu ochrony zdrowia. Jeśli pacjent musi miesiącami czekać na wizytę u lekarza, to ból i smutek spowodowane oczekiwaniem trudno zniwelować podczas krótkiej wizyty lekarskiej – wyjaśniał Maciej Nowak, lekarz z Porozumienia Rezydentów.

Z drugiej strony złe warunki pracy i niskie płace, na które narzekają młodzi lekarze, czyli praca ponad siły, w weekendy, święta, przez kilka dni bez przerwy, skutecznie zmniejsza pokłady empatii i wyrozumiałości, a w połączeniu z rozgoryczeniem pacjenta systemem jest mieszanką, która skutecznie zniechęca do lekarzy.
Marcin Sobotka
Porozumienie Rezydentów

To jest jednak praca. Musimy utrzymać rodzinę, dzieci. Chcemy mieć własne mieszkanie. Wraz ze wzrostem naszych umiejętności powinny wzrastać nasze płace. Z powołania niestety nie wyżywimy rodziny.

Młodzi lekarze tłumaczą też, że lekarz wypoczęty, dobrze wynagradzany, będzie lepiej wykonywał swoją pracę. Ich zdaniem uregulowanie kwestii finansowych jest też konieczne, żeby zatrzymać młodych lekarzy w kraju. Już teraz brakuje nam 20-30 tys. lekarzy, a problem się pogłębia.

– Jeśli pensja młodego lekarza nie będzie dostosowana do realiów, to będą wyjeżdżać, przekwalifikowywać się. Teraz, żeby zarobić na utrzymanie rodziny, trzeba pracować ponad siły. Pracuję w weekendy, nie ma mnie na święta w domu, jestem permanentnie zmęczony, nie mam rodziny…  – wymieniał Sobotka.

Jego zdaniem ochrona zdrowia nie jest priorytetem dla rządzących, mimo takich deklaracji, i dlatego nic się nie zmienia.

– Jedno mówią, drugie robią. Porozumienie zawarte z rezydentami, nie jest realizowane przez rząd – dodał.

Zdaniem prof. Ponikowskiego, w Polsce trzeba stworzyć klarowną ścieżkę kariery dla młodych lekarzy. Ten plan rozwoju zawodowego powinien uwzględniać również aspekt finansowy.

Prof. Walewski mówił wprost, że po czasach PRL-u, gdzie zawód lekarza traktowano jak służbę, deprecjonowano, tworzono złudzenie, że praca lekarza jest darmowa, trzeba dowartościować tę profesję. To pomoże w odbudowie zaufania pomiędzy lekarzem, a pacjentem.

Po pierwsze empatia
Jednak zdaniem wiceministra Króla, "powołanie” odejdzie w zapomnienie wraz ze starszym pokoleniem lekarzy. Choć oprócz powołania ważna jest również etyka i nauczenie się pokory.

– Empatia, komunikatywność - to jest ważne niezależnie od tego jak działa system. Pacjent nie patrzy na lekarza tylko przez pryzmat systemu ochrony zdrowia – podkreślał wiceminister.

Dodał, że kwestią bardzo ważną dla pacjentów, poza samym dostaniem się do lekarza, jest szybkość postawienia prawidłowej diagnozy.

Gdybyśmy chcieli dążyć do idealnych stosunków pomiędzy lekarzami i pacjentami, to rzeczywiście nie bez znaczenia jest to w jaki sposób lekarze funkcjonują w systemie ochrony zdrowia i jaki ten system jest dla pacjenta.

Jednak nawet w najlepszym systemie będą lekarze, którzy zwyczajnie nie powinni decydować się na medycynę i nawet po osiągnięciu "materialnego spokoju” nie mają w sobie za grosz empatii, a ich komunikatywność jest bardzo słaba.

Jednak większość lekarzy zwyczajnie jest zmęczona bieganiem z dyżuru na dyżur, żeby związać koniec z końcem, zarobić na ratę kredytu mieszkaniowego i rodzinne wakacje. Dlatego czasami może warto zamiast wylewać przysłowiowe pomyje na lekarską głowę, zastanowić się, czy rzeczywiście to nasz lekarz jest odpowiedzialny za długie oczekiwanie na wizytę lub brak dostępu do nowoczesnej terapii. Przecież nie jest...