Ziobro czeka na wyrok. Nie wykonał zadania i Brudziński z Morawieckim chcą się go pozbyć

Rafał Badowski
Zbigniew Ziobro poległ, a to była jego misja życia. Miał przy pomocy wiernych prokuratorów i sędziów zniszczyć opozycję, ale nie wykonał zadania. Co gorsza, Joachim Brudziński i Mateusz Morawiecki nie wiedzą, jak wysadzić go z siodła – pisze "Newsweek".
Operacja usunięcia Zbigniewa Ziobry z rządu może być politycznie bardzo ryzykowna, gdyż w aparacie władzy ma on legiony swoich świetnie opłacanych ludzi. fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta
W czasie wystąpienia Stanisława Gawłowskiego w Sejmie Zbigniew Ziobro siedział w ostatniej z ław rządowych, ukryty za Beatą Szydło. Minę miał taką, jakby miał zemdleć ze strachu – opisuje tygodnik. Dlaczego? Nazywany szeryfem prawicy minister sprawiedliwości miał wszelkie narzędzia, by dobrać się "totalnej opozycji" do skóry, tymczasem rozczarował swoich kolegów.

CBA zatrzymuje, ale Ziobro nie skazuje
Jak mówią jednak w korytarzach sejmowych posłowie i posłanki PiS, "CBA zatrzymuje, ale Ziobro jakoś nie skazuje". Mało tego, poseł PiS przyznał znajomemu z opozycji: "Daliśmy regularnemu psychopacie dostęp do wszystkich materiałów ze śledztw, które można wykorzystać przeciwko naszym działaczom i radnym".


Chodzi o centralny rejestr, dzięki któremu Ziobro uzyskał dostęp do materiałów z postępowań sądowych. Zwany jest on "centralnym rejestrem haków" – także przez działaczy PiS. I Ziobro nie wykorzystał ogromnych uprawnień do zniszczenia opozycji. Użył ich za to do szantażu PiS.

Tak było przy okazji starcia z Mateuszem Morawieckim, który próbował pozbyć się Ziobry w ramach rekonstrukcji rządu. Okazało się, że ten jest w posiadaniu materiałów z rozwojowego śledztwa ws. udzielania kredytów walutowych przez BZ WBK w czasach, gdy jego prezesem był obecny premier.

Brudziński i Morawiecki w kropce
PiS ma teraz twardy orzech do zgryzienia, bo wyhodował hydrę. Ziobro wiele lat próbował na powrót wkupić się w łaski prezesa, a kiedy w końcu mu się to udało, zdobył sobie zastępy wiernych prokuratorów, prezesów ponad jednej trzeciej sądów, członków KRS, a niebawem także dublerów sędziów Sądu Najwyższego.

Ma też tysiące ludzi w spółkach skarbu państwa. Swoich "ekspertów" sowicie wynagradza za ich usługi. Jak pisze "Newsweek", operacja jego usunięcia z rządu może być więc co najmniej równie ryzykowna, co pozbawienie wpływów Antoniego Macierewicza.

źródło: "Newsweek"