Wyrzucili go z parafii, więc rzucił na nich klątwę. Konieczna była interwencja biskupa
Ks. Marek Czernecki został zmuszony przez wiernych do opuszczenia parafii. Duchowny nie pożegnał w godnym stylu mieszkańców Łobodna w gminie Kłobuck. Z plebanii pozabierał nawet karnisze, zaś osoby, które jego zdaniem utrudniały mu życie, wyklął w trakcie mszy.
W portalu Miejska ukazał się zaś artykuł o prezencie, który proboszcz otrzymał od dzieci. Kapłan zdenerwował się, że zamiast pieniędzy otrzymał figurkę Jezusa Chrystusa. Jednak jako niezwykle przedsiębiorczy sługa Pana... oddał ją do komisu.
To wszystko spowodowało, że parafianie powiedzieli wreszcie "dość". Tak ks. Marek Czernecki rozpoczął wywożenie kolejnych rzeczy z parafii. Mówi się, że wiele z nich wcale do niego nie należało. W końcu odgórna decyzja hierarchów spowodowała, że do 30 czerwca musiał opuścić parafię.
Jakby tego było mało, w trakcie piątkowej mszy za zmarłych ks. Marek Czernecki przeklął Łobodzian. Powiedział, że wyklina osoby, które utrudniały mu życie. Lecz na kolejnej mszy pojawił się biskup, który... zniósł klątwę nałożoną przez proboszcza.
Jak zachowują się księża?
Przypomnijmy, że o tym, jak skandalicznie zachowują się księża, napisała w swojej książce 79-letnia zakonnica Małgorzata Borkowska. Siostra wytyka w niej błędy księżom, a ponadto ujawnia prawdę o pogardliwym i poniżającym traktowaniu zakonnic przez wielu duchownych. W "Oślicy Balaama" s. Małgorzata Borkowska opowiada o życiu w klasztorze.
Okazuje się, że skromna egzystencja, jaką prowadzą kobiety w habitach, dla księży byłaby zbyt "poniżająca". S. Małgorzata Borkowska narzeka nie tylko na starszych, ale i młodszych duchownych. Twierdzi, że wielu z nich nie ma dostatecznej wiedzy na temat wiary i Kościoła. Jej zdaniem wszystko zależy "w dużej mierze od tego, czy konkretny kleryk interesuje się Bogiem, czy też pragnie tylko zdobyć zawód z pięknym samochodem w perspektywie".
źródło: miejska.info.pl