Trudno jest być facetem w te upały. Krótkie spodenki to coś, co nas ratuje, ale... nie wypada

Kamil Rakosza
Upał na dworze, pot po nas spływa. Dla własnego komfortu wrzucamy krótkie spodenki i lecimy na codzienną tyrkę. Jednak pokazanie się w takiej kreacji w pracy nie wszędzie jest dobrze widziane. No chyba że ktoś jest ratownikiem w "Słonecznym patrolu".
Niestety panowie, według savoir-vivre nie powinniśmy nosić do pracy krótkich spodni. Fot. naTemat
Szorty, bermudy, lenary, krótkie dżinsy czy chino - rodzajów krótkich męskich spodni jest całe mnóstwo. Zazwyczaj czekają spokojnie na półkach szaf swoich właścicieli do wakacji, kiedy słońce zaczyna wyciskać z nas siódme, ósme i czternaste poty. W końcu materiał lepiący się do ud czy okolic intymnych to nic przyjemnego. Znajdźcie kogoś, kto to lubi.

Dlatego kiedy Polska sukcesywnie zmienia się w kraj tropikalny, a IMGW wydaje ostrzeżenia trzeciego stopnia przed upałami, zdarza się nam założyć krótkie spodenki także do pracy. Tu – po raz kolejny - największym wrogiem okazuje się krzywdzący mężczyzn dresscode. Nie tylko w zawodach takich jak kelner, bankier czy prawnik, gdzie elegancja to mus.
Ale jak przeżyć bez krótkich spodni?Fot. naTemat
– To zależy od tego, jaka to praca. Jeśli ktoś wykonuje zawód ratownika wodnego albo animatora w hotelu to proszę bardzo – mówi naTemat Leszek Leopold baron von Biberstein Kazimierski. – Jednak w większości przypadków nie wypada. W sklepach jest cała masa spodni z długimi nogawkami z przewiewnych materiałów, dlatego upał nie jest żadną wymówką – podkreśla ekspert od savoir-vivre.


"Upały to żadna wymówka"
Przyznaję, że opinia barona Kazimierskiego nieco zbiła mnie z tropu. Sądziłem, że skoro nie ruszam się sprzed biurka, mogę zakładać praktycznie co chcę. Zresztą nie jestem w tym odosobniony. W końcu nie pracuję jako bankier, ani prawnik, a na spotkania zawsze ubieram się elegancko. Dziewczyny również raczej zgadzają się z tym punktem widzenia.

– Moim zdaniem odpowiednio dobrane szorty typu chino w zestawie z przewiewną koszulą/koszulką polo, nie umniejszają ogólnej prezencji i są odpowiednie w miejscach pracy, gdzie na codzień nosi się ubrania casualowe – mówi Dominik. – Lepiej zachować świeżość i schludność w krótkich spodenkach niż przeżywać katorgi w długich spodniach – dodaje.

– Jeśli nie masz kontaktu bezpośredniego kontaktu z klientem, to dlaczego nie? Zwłaszcza jeśli są upały – mówi Kasia. – Ja bym powiedziała, że w korpo na pewno nie, tak samo większość prawników. W zawodach zaufania nie wypada, tak samo jak koszul z krótkim rękawem, ale jak jesteś startupowcem albo dziennikarzem siedzącym w redakcji to bez przesady – stwierdza.
Uwalnianie nóg nie wszędzie jest mile widziane.Fot. naTemat
Czyli co, mam się pocić?
– Wszystko zależy od wykonywanej pracy, ale ogólnie lepiej nie przychodzić w krótkich spodenkach. Trzeba polegać na materiale - na upał wybierać spodnie z lnu, bawełny czy wiskozy – mówi Przemek Brach, stylista. – Coś, co oddycha i jest lekkie i przewiewne. Gdy pracujesz np. w jakimś młodzieżowym sklepie, możesz sobie pozwolić na większą swobodę. Ważna jest jednak długość nogawki. Maksymalnie do kolana. Ale w końcu zasady są po to, żeby je łamać – śmieje się.



Savoir-vivre vs rzeczywistość
Kiedy szef jest spoko, a nasza stylówka nikogo nie przeraża, chyba możemy sobie pozwolić na lekkie odbicie od przyjętych zasad. W końcu nie każdemu pasuje noszenie lnianych czy wiskozowych spodni. Dodatkowo w wielu korporacjach funkcjonuje "casual friday", kiedy sztywna elegancja wraca na wieszak.

– Moi współpracownicy pytają mnie, kiedy przyjdę w krótkich spodniach. Uznali, że dopiero wtedy sami będą mogli je założyć – mówi Tomek, manager kilkudziesięcioosobowego zespołu. – Na szczęście nie wszyscy. Niektórzy po prostu to zrobili – dodaje z rozbawieniem.

Obserwuj nas na Instagramie. Codziennie nowe Instastory! Czytaj więcej