Historia "rosyjskiego Ciechowskiego". Film "Lato" to gratka dla fanów muzyki rockowej

Alicja Cembrowska
Wędrówka przez las, butelki z alkoholem, papierosy i gitara na ramieniu. Za chwilę plaża. Na niej grupa roześmianych i rozśpiewanych znajomych. Pierwsze kadry najnowszego filmu Kiryła Serebrennikowa "Lato" od razu nasuwają skojarzenia z polskim "Wszystko, co kocham" Jacka Borcucha.
"Lato" (2018) Gutek Film/materiały prasowe
"Lato" to prawdziwa uczta muzyczna, podróż w czasie do roku 1981, wyprawa pomiędzy z jednej strony duszne uliczki Leningradu, a rozległe lasy i plaże, które zdają się jedyną przestrzenią na złapanie oddechu. ZSRR jest jeszcze przed pierestrojką, która jak mówi sam reżyser, zrobiła z głównych bohaterów jego filmu "nocnych stróżów i sprzątaczy", o których za chwilę nikt nie będzie pamiętał.

Zderzenie Wschodu i Zachodu może z początku wydać się trochę komiczne. Bohaterowie pokracznie próbują tłumaczyć teksty Sex Pistols, Lou Reeda, Blondie czy Davida Bowiego, szukając w nich siebie, wiedząc jednocześnie, że ich sytuacja jest zgoła inna. Muszą odkryć swoje słowa, indywidualny sposób na określenie emocji.
Kadr z filmu "Lato"materiały prasowe
Dwie przestrzenie
W pierwszej przestrzeni, salach pilnie kontrolowanych przez funkcjonariuszy państwowych, trzeba grzecznie siedzieć podczas koncertu, nie pozwalać sobie na spontaniczne wybuchy entuzjazmu. Lepiej również nie śpiewać podczas podróży komunikacją miejską i trzymać język za zębami podczas rozmów w Leningradzkim Rock Klubie. Druga, ściśle związana z naturą jest ostoją dla wolnych dusz, które chcą mówić, czuć, szaleć, kochać i żyć inaczej.


Film Serebrennikowa to jednak przede wszystkim opowieść o Wiktorze Coju (Teo Yoo), największym symbolu radzieckiego undergroundu, legendzie, "rosyjskim Ciechowskim". Gęste czarne włosy, koreańska uroda, hipnotyzujące spojrzenie, bunt wpisany w posturę i niezgoda na system nakazów i zakazów. To również oda do miłości i wolności.

Mniej narkotyków, więcej muzyki
W "Lecie" szczególnie spodobały mi się dwa aspekty, które w innych tego typu produkcjach (opartych na biografiach artystów rockowych) są najczęściej bardzo tendencyjne: pozycja kobiety-żony i "szaleństwo" środowiska undergroundowego.

Natasza (Irina Starshenbaum) nie jest tylko "kobietą swojego faceta", dodatkiem. Jest postacią świetnie zbudowaną psychologicznie, samostanowiącą, silną. Niestety bardzo często postaci kobiece są traktowane jako te mniej ważne, szczególnie gdy mówimy o męskich gwiazdach.
Kadr z filmu "Lato"materiały prasowe
W tej historii pierwiastek kobiecy jest równie istotny – Natasza uczestniczy w koncertach, wspiera Majka Naumienko, wokalistę zespołu Zoopark (Roman Bilyk) i Wiktora, początkującego muzyka, później założyciela i lidera grupy Kino. Nie jest tą, która siedzi w domu i narzeka, że mąż Majk koncertuje czy imprezuje. Ich skomplikowana, ale też na swój sposób bliska, relacja małżeńska, a także romanse kobiety nie są przed widzem ukrywane. Jesteśmy wciągani bezpośrednio i dosadnie w to, co dzieje się w ich związku.

Drugi aspekt to przedstawianie środowisk rockowych. Najczęściej sprowadza się je do zwierzęcego seksu, alkoholu i narkotyków, a muzyka stanowi tło. "Lato" jest przykładem tendencji odwrotnej. Reżyser robi z pasji i procesu twórczego pełnoprawnego bohatera, to muzyka właśnie jest tutaj głównym narratorem, dzięki niej płynnie, naturalnie wkraczamy w stany psychiczne muzyków.

Całość nie stanowi jednak nudnej opowieści, a jest zabawą z formą. Czarno-biały obraz w konkretnych momentach, na chwilę nabiera barw, film zmienia się w teledysk (podobnie jak w "Biegnij Lola, biegnij" Toma Tykwera), iluzja zostaje przełamana przez narratora, który patrzy wprost w kamerę i zwraca się do widza. Reżyser pozwala nam wchodzić w obraz, tak jak Pank (Aleksandr Gorchilin) wchodzi w film puszczany na rzutniku.
Kadr z filmu "Lato"materiały prasowe
Warto również wspomnieć, że "Lato" to pierwszy film, przy którym Serebrennikow
współpracował z Andriejem Pankratowem, scenografem znanym z "Lewiatana" i "Eleny" Andrieja Zwiagincewa.

Sam Kirył Serebrennikow jest obecnie jednym z najbardziej cenionych reżyserów rosyjskich. W liście z 2017 roku napisał: – Robię ten film dla i o pokoleniu, które postrzega wolność jako osobisty wybór, jedyny możliwy. Moim celem jest uchwycenie i podkreślenie prawdziwej wartości takiej wolności.

Jest w tym filmie coś odświeżającego i nowego. Pomimo tego, że to prosta historia o niewinnej miłości, dojrzewaniu, szukaniu swojej drogi. O człowieku, który stał się ikoną rocka w Rosji, symbolem zmian, które były w tym kraju niezbędne. I chyba nadal są niedokończone.