Była w finale "Must Be The Music", ale wybrała... złomowisko. Razem z mężem prowadzi trzy skupy

Bartosz Godziński
Justyna Sawicka zawiesiła swoją karierę muzyczną dla złomu. Razem z mężem prowadzi skupy, by utrzymać dom i dwójkę dzieci. 30-latka będzie również jedną z bohaterek nowej serii programu dla fanów metalu: "Złomowisko PL". Justyna mówi naTemat, dlaczego porzuciła karierę śpiewaczki i ile dostaniemy za zezłomowanie koparki.
Justyna Sawicka porzuciła karierę pop-rockowej wokalistki i prowadzi skup złomu z mężem Fot. Materiały prasowe
Nowa seria "Złomowisko PL" powraca 29 sierpnia na antenie Discovery Channel. W programie oglądamy kulisy biznesu oraz perypetie pracowników i właścicieli firm. Branża wymaga stalowych nerwów, ale jest też dochodowa.
"Złomowisko PL" - zapowiedź nowej serii YouTube
W nowej edycji zobaczymy m. in. Justynę Sawicką z Nowogardu, którą wcześniej oglądaliśmy w programie "Must Be the Music" czy w teledyskach na YouTube.

Co było pierwsze: złom czy muzyka?

Justyna Sawicka: Zdecydowanie muzyka. Śpiewam od dziecka, brałam udział w konkursach, a jako 16-latka zarabiałam w ten sposób na życie. Występowałam m. in. w nadmorskich kurortach, a potem na weselach. Żyłam z muzyki do czasu, kiedy poznałam swojego obecnego męża. Porzuciłam śpiewanie i zaczął się rozdział ze złomem.


Czyli można powiedzieć, że złom was połączył?

Poniekąd tak, ale poznaliśmy, gdy byłam wokalistką. Mój mąż Maciej zachwycił się moim śpiewem, a potem założyliśmy wspólną działalność związaną ze skupami złomu.
Fot. Materiały prasowe
I definitywnie porzuciła pani karierę wokalistki?

Tak, bo przestało to mi się po prostu opłacać. Kocham śpiewać, ale w pierwszej kolejności zarabiałam tak na życie. Kiedy założyłam rodzinę, to trzeba było ją jakoś utrzymać. Wpływy z koncertów wystarczały tylko dla mnie.

Musiałam więc zdecydować: albo normalna praca i utrzymanie rodziny, albo kariera muzyczna, która nie wiadomo czy kiedykolwiek nadejdzie. Nigdy nawet nie brałam udziału w castingach, bo wstydziłam się i nie wierzyłam w siebie. Musiałam więc poświęcić się i porzucić śpiewanie.
Justyna Sawicka - "Siła" YouTube
Ale jakąś karierę jednak pani zrobiła - widziałem sporo teledysków na YouTube.

Po urodzeniu dwójki dzieci nastąpił u mnie kryzys. Zastanawiałam się, czy bycie złomiarzem to jedyna rzecz, jaką chcę robić w życiu i nic więcej mnie nie spotka. Wtedy narodził się pomysł na program telewizyjny, na pokazanie się szerszej publiczności.

Sama jednak, jak wspomniałam, nie odważyłabym się na taki krok. Jeden z gości weselnych wysłał za mnie zgłoszenie do programu. Zadzwoniła do mnie pani z telewizji, ja odebrałam w ferworze walki między złomem a zakupami. Namówiła mnie do przyjechania na casting, ale wtedy mąż zarzekał się, że nie pojedzie ze mną i nie porzuci skupu. Mówił "ogarnij się dziewczyno, masz dzieci, pracę".

I tak dostałam się do "Must Be The Music”, mąż w ogóle wtedy we mnie nie wierzył. Potem, gdy dobrze mi szło, w jednym z odcinków przeprosił mnie na oczach całej Polski na scenie. A ja doszłam aż do samego finału programu. Dopiero wtedy nakręciłam moje pierwsze teledyski.
Justyna Sawicka śpiewa "The Power of Love" w "Must Be The Music" YouTube
Teraz skupmy się… na skupach. Jak wygląda praca na złomowisku? Pierwsze skojarzenia może i nie są za dobre, ale to przecież dochodowy biznes.

Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, że najlepiej zarabia się na odpadach jak śmieci czy właśnie złom. Niestety złote czasy skupów złomu minęły bezpowrotnie. Jestem w tej branży od mniej więcej 10 lat, więc mam dość dobre rozeznanie. Kiedy mój mąż sam prowadził firmę, to kilogram złomu stalowego kosztował 2,80 zł, a teraz płacimy za niego zaledwie 75 groszy.

Prowadzimy łącznie trzy skupy złomu - tam, gdzie mieszkamy i w dwóch sąsiednich miejscowościach. Mamy zdrowe dzieci, fajny dom i zarabiamy powyżej średniej krajowej. To jednak efekt ciężkiej pracy. Czasem np. zdarza się, że pracownicy biorą urlop na żądanie albo są chorzy. To są momenty, w których razem z mężem zakładamy stroje robocze i jedziemy np. po odbiór złomu od klienta.
Fot. Materiały prasowe
Często "siedzę na złomie" i obsługuje odbiór od klientów albo sprzątam - każda osoba prowadząca własną działalność ma podobnie: robi w firmie wszystko. Jak to wygląda? Wstajemy rano, idziemy do kontenerów biurowych i kupujemy złom. Muszę go sklasyfikować, opłacić i umieścić w odpowiednich pojemnikach - wedle nowych przepisów nie może leżeć luzem na placu.

Kto oprócz zbieraczy puszek oddaje najczęściej u was złom?

Większość to klienci indywidualni, czyli np. przyjeżdża rolnik z naczepą załadowaną żelastwem z podwórka, albo małżeństwo z bagażnikiem pełnym rupieci ze sprzedawanej działki. Przyjeżdżają też ludzie, którzy robią porządki w piwnicach albo remont. Odbieramy też złom bezpośrednio u klientów.
Fot. Materiały prasowe
Jakie mieliście najbardziej szalone lub najdroższe zlecenie?

Większe skupy złomu, jak te pokazane w programie "Złomowisko PL", zarabiają na dużych zlecenia setki tysięcy złotych. My prowadzi mniejszy biznes, ale ostatnio np. mieliśmy do zezłomowania dużą koparkę, która stała na budowanej obok nas autostradzie. Jedna z sieci marketów co kilka lat robi remonty i proszą nas o zezłomowanie rzeczy z terenu budowy. Raz mieliśmy się też pozbyć Stara z podwórka.

A ile dostaje się pieniędzy np. za koparkę?

Tyle ile za cenę złomu. W tym przypadku zadzwonili do nas panowie, że jest stara koparka do zezłomowania. Musieliśmy załatwić transport i sposób na pocięcie jej na miejscu, by było wszystko bezpiecznie i zgodnie z przepisami. W teorii taka koparka kosztuje ok. 3,5 tys. złotych, ale po odliczeniu kosztów transportu, robocizny i sprzętu, klient dostanie na rękę ok. 2 tysiące złotych.
Fot. Materiały prasowe
Co się dalej dzieje ze złomem?

Duże złomowiska oddają go bezpośrednio do huty, my mamy zaprzyjaźnionego odbiorcę, który się tym zajmuje. Złom jest transportowany pociągami lub tirami najczęściej do Niemiec. W tamtejszych hutach, jest to przetapiane i obrabiane - poddane najzwyczajniej recyclingowi. Powstają nowe rzeczy jak np. zbrojenia, a z dajmy na to z puszek robi się nowe puszki, dostają drugie życie.

A jak sprawdzacie, czy złom jest z legalnego źródła? Dużo się słyszy o kradzieżach np. kabli miedzianych. Skąd wiadomo, że towar należy do właściciela?

To jest niestety szara strefa, o której mało mówi się publicznie. My tego prostu nie wiemy. Owszem, gdy jedziemy do klienta na działkę, to widzę, że złom jest jego. Kiedy do mnie ktoś przychodzi na skup, to nie jestem w stanie tego sprawdzić, czy tego przed chwilą nie zwinął.

Niejednokrotnie było tak, że najpierw zapłaciłam grube pieniądze, a po chwili przyjeżdżała policja i musiałam oddać złom, bo okazywał się skradziony. Towar trzeba oddać, a pieniędzy za niego zapłaconych nikt nie zwraca. Nie reguluje tego prawo, mogę je odzyskać tylko na drodze sądowej, a to jak wiadomo jest czasochłonne i kosztowne.

Naszym jedynym zabezpieczeniem jest formularz przyjęcia odpadów. Klient podpisuje oświadczenie, że towar jest moja własnością i nie pochodzi z kradzieży. Nigdy jednak do końca nie wiemy, czy ludzie mówią prawdę, nie jesteśmy temu winni, a tracimy na tym ogromne sumy pieniędzy. Branża jest przez to bardzo trudna.
Fot. Materiały prasowe
Trudna, ale satysfakcjonująca?

Nie jest to na pewno moja wymarzona praca, ale sposób na zarabianie pieniędzy. Nie wstaję z uśmiechem na ustach i nie pędzę na skup, ale mam świadomość, że muszę to robić. Chciałabym zarabiać tyle ze śpiewania, ale niestety jest jak jest.

A napisała pani piosenkę… o złomie?

Generalnie każda moja piosenka mówi o złomie (śmiech). W każdym tekście można odnaleźć przesłanie z mojego życia - nie jest tak, jakby się chciało, ale trzeba zagryźć zęby i iść do przodu. Trzeba się w to wsłuchać, bo bezpośrednio o złomie nigdy nie śpiewałam.

Obserwuj nas na Instagramie. Codziennie nowe Instastory! Czytaj więcej