Żałoba w Sulmierzycach. Wyznaczono datę pogrzebu rodzeństwa, które zginęło w Darłówku
Tą tragedią żyje przynajmniej pół Polski, które w czasie wakacji używało radia i telewizora. Troje rodzeństwa zginęło w Bałtyku, 14-latek zmarł w szpitalu, młodszego brata i siostrę morze wyrzuciło na brzeg w Darłówku kilka dni później. W ich rodzinnych Sulmierzycach trwają przygotowania do pogrzebu.
Cała trójka zginęła na plaży w Bałtyku. Według świadków dzieci kąpały się w okolicach falochronu w Darłówku (część Darłowa), miały z kamieni skakać do wody. W tym czasie ich matka zeszła na chwile z plaży z 2-letnim dzieckiem. Jak twierdzi rodzina starszym rodzeństwem miał się zajmować ojciec dziecka.
PIerwszego znaleziono 14-latka, leżał na kamieniach falochronu. Jak wyjawił w rozmowie z naTemat Sylwester Kowalski, szef ratowników z Darłowa, udało się przywrócić funkcje życiowe, ale chłopak zmarł w szpitalu. Kowalski twierdzi, że dziecko roztrzaskało się na kamieniach falochronu,
Przez kilka następnych dni trwały poszukiwania młodszego rodzeństwa. Pierwszą znaleziono 11-letnią dziewczynkę, później jej starszego o dwa lata brata.
Pełnomocnik rodziców twierdzi, że winę za śmierć dzieci ponoszą miejscy ratownicy, którzy nie dość szybko rozpoczęli akcję poszukiwawczą. Ci odbijają piłeczkę twierdząc, że dzieci kąpały się w miejscu zamkniętym dla plażowiczów, z dala od plaży strzeżonej. Zgodnie z przepisami w odległości do 55 metrów od falochronów nie można wchodzić do wody.
źródło: krotoszynska.pl