To mogą być zaburzenia psychiczne. Kłamcę zawsze zdradzi "Efekt Pinokia"
Wiesz, babcia tak ciężko zachorowała, boimy się najgorszego, miałem właśnie wypadek i sprawca uciekł, a w pracy chyba zaraz mnie zwolnią, jest fatalnie... Rzecz w tym, że babcia, całe szczęście, jest w dobrej formie, na zderzaku została tylko drobna rysa, a w firmie nikt nie szykuje wypowiedzenia. O co chodzi? To mitomania. Nałogowe kłamanie może być jednak objawem zaburzeń psychicznych.
"Kłamstwo ma krótkie nogi” – powtarzała mama. "Ściemę da się wyczuć"– dodawali znajomi. "Wszyscy kłamią” – podsumowywał serialowy dr House.
Jacy pacjenci najbardziej przyciągają uwagę ekscentrycznego lekarza? Ci, którzy coś ukrywają. Jedną z najbardziej zagadkowych chorób jest tzw. zespół Münchhausena. Chorzy celowo powodują u siebie konkretne schorzenia, by poddawać się leczeniu i przyciągać tym samym uwagę personelu medycznego.
Dla osoby nałogowo wprowadzającej otoczenie w błąd nie ma zresztą świętości. Zdarzały się już np. fałszywe ofiary Holocaustu, które po prostu chciały zarobić na wspomnieniach, czy zaistnieć w telewizji albo osoby, które rzekomo ocalały z zamachu na World Trade Center 11 września 2001 roku.
Jak Tania Head, której historia dwukrotnie wstrząsnęła Ameryką: najpierw, gdy opowiedziała o dramatycznej akcji ratunkowej i śmierci męża, a później, gdy wszystko okazało się wielką mistyfikacją. W chwili ataku terrorystycznego kobiety nie było w żadnym z wieżowców. Po tym, jak dziennikarze opisali prawdę, przylgnęło do niej określenie "tej, która oszukała cały świat”.
Efekt Pinokia to nie... bajka
Hiszpańscy naukowcy z Uniwersytetu w Granadzie, którzy wprowadzili do psychologii badania związane z temperaturą naszego ciała, udowodnili, że pojawia się nawet "Efekt Pinokia” czyli sytuacja, w której skóra w okolicach nasady nosa i oczodołów ma wyższą temperaturę gdy mijamy się z prawdą w zamierzony sposób.Z kłamstwem mamy do czynienia, gdy podajemy świadomie informację niezgodną ze stanem faktycznym. Nasz organizm reaguje wtedy w specyficzny sposób: serce bije szybciej, źrenice są zwężone, unikamy kontaktu wzrokowego z rozmówcą, pocą nam się ręce, odruchowo zaczynamy mówić szybciej odczuwając dyskomfort (np. robi nam się gorąco).
Jak tłumaczą psychologowie, banalne kłamstwa może nie stawiają nas w najlepszym świetle, ale pozwalają czasem wybrnąć z sytuacji nie stwarzając przy tym problemów np. "już idę" gdy nadal siedzę przy stole, "nieźle" na pytanie koleżanki jak wygląda w nowej sukience, która, niestety, niezbyt nam się podoba.
Znacznie gorzej, gdy wszystko wymyka się spod kontroli, a kłamstwa stają się stałą częścią naszego życia. Nałogowy kłamca będzie zmyślał nawet na temat tego, co zjadł na śniadanie. Dlaczego tak się dzieje? Zazwyczaj z dwóch, skrajnie różnych przyczyn:
• mitoman chce za wszelką cenę wzbudzić podziw i zdobyć szacunek osób, które go otaczają poprzez wymyślanie historii i kreowanie się na osobę zaradną, wręcz bohaterską, która rewelacyjnie radzi sobie w życiu,
• mitoman pragnie współczucia, uwagi ze strony otoczenia i ukazuje siebie w roli ofiary, na którą nieustannie spadają kolejne nieszczęścia
Spodnie na głowie, a trawa czerwona
Patologiczne kłamanie może wynikać z zaburzeń psychicznych. Chodzi m.in. o bardzo rzadki zespół Gansera, czy też antyspołeczne zaburzenie osobowości.
Syndrom nonsensu zwany też, od nazwiska niemieckiego psychiatry, który opisał to zaburzenie w XIX wieku, zespołem Gansera dotyczy głównie więźniów i osadzonych. Polega na udzielaniu absurdalnych odpowiedzi na pytania np. o to, ile jest dwa plus dwa. Chory odpowie, że pięć choć prawdopodobieństwo, że rozumie pytanie jest wysokie.
Pacjenci próbują też wykonywać nielogicznie czynności np. otwierać drzwi wkładając klucz odwrotnie albo twierdzić, że coś jest zupełnie innego koloru niż w rzeczywistości. Objawy te mogą minąć, a pojawia się amnezja. Chory może potem nie wiedzieć co działo się w czasie, gdy objawy były najsilniejsze.
Z kolei chorzy z zespołem Delbrücka dochodzą do tego, że nie są już w stanie odróżnić tego, co prawdziwe od własnych fantazji i zmyśleń. Są to zwykle osoby o zmiennej, rozchwianej psychice ze skłonnościami do narcyzmu, które potrafią się wręcz uzależnić od tworzenia nieprawdziwych historii by zyskać uznanie i zainteresowanie otoczenia.
Kłamca, kłamca
Pamiętacie słynne zdanie mecenas Agaty Przybysz, głównej bohaterki serialu "Prawo Agaty”? Ludzie zwykle mówią "przysięgam" kiedy kłamią. Coś w tym jest! Nałogowi kłamcy nadużywają konkretnych słów i zwrotów dla podkreślenia... prawdomówności. Powtarzają np. "szczerze mówiąc", "tak naprawdę” czy "będę absolutnie szczery". Dodatkowo potrafią uzupełniać wymyślone historie o liczne detale, często mówią "zawsze" lub "nigdy".
Jak reagować?
Próby demaskowania nałogowego kłamcy zwykle nie są skuteczne. Jeśli już uda nam się udowodnić, że rozmówca mija się z prawdą - reakcja może być ostra: agresja, nerwowość, rozdrażnienie, wreszcie zaprzeczanie nawet oczywistym faktom. Wsłuchiwanie się w historie "wzięte z Księżyca" to równie złe rozwiązanie. Najlepszym wyjściem pozostaje terapia pod okiem specjalisty, który będzie w stanie pomóc przerwać spiralę kłamstw.
Obserwuj nas na Instagramie. Codziennie nowe Instastory! Czytaj więcej