Poseł alarmuje: przenoszą karnie ludzi do innych miejsc pracy. Bo są kandydatami PSL

Piotr Rodzik
Według posła PSL Piotra Zgorzelskiego pracownicy Mazowieckiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego są karnie przenoszeni do pracy w inne miejsce, jeśli planują start w wyborach samorządowych z list PSL, a nie np. z PiS. W samym ośrodku nikt jednak tej informacji nie potwierdza.
Przewodniczący PSL Władysław Kosiniak-Kamysz oraz Piotr Zgorzelski. Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
– To są trzy przypadki. Ja nie mówię tego z księżyca. To się dzieje (dwa z trzech przypadków – red.) w Mazowieckim Ośrodku Doradztwa Rolniczego – mówi w rozmowie z naTemat Piotr Zgorzelski, poseł na Sejm Polskiego Stronnictwa Ludowego.

Na razie nie jest znana ich tożsamość, bo choć poseł twierdzi, że sprawę należy nagłośnić, na razie poszkodowani boją się rozmawiać. – Zadzwoniłem do jednej z tych osób i jest po ludzku wystraszona, ale to są fakty.

Szybka zmiana miejsca pracy
Według posła scenariusz jest ten sam: osoba, która planuje start w wyborach samorządowych razem z PSL, jest karnie przenoszona w pracy w inne miejsce, odległe od miejsca zamieszkania. Chodzi o wywarcie nacisku, zmianę decyzji lub po prostu uniemożliwienie w ten sposób prowadzenia skutecznej kampanii reklamowej.


– Jedna pani obsługiwała gminę Iłów, a oddelegowano ją aż pod Siedlce. Druga była na miejscu w Płocku, a teraz ma jakąś inną gminę. 60 km od miejsca, gdzie mieszka – przekonuje Zgorzelski i dodaje: – To taka metoda działania w tym ośrodku.

Według polityka "oddelegowanie do innego miejsca pracy" jest stosowane po to, żeby "uniemożliwić kampanię". Według niego proceder będzie się nasilać. – Zbieramy informacje na ten temat, bo pojawia się coraz więcej sygnałów. Rano były dwa przypadki, a niedawno dostałem smsa z trzecim przypadkiem – informuje Zgorzelski.

Z jego relacji wynika także, że na niedawnym – ale bliżej nieokreślonym – spotkaniu KRUS jeden z dygnitarzy miał tłumaczyć zebranym, że "jeśli start w wyborach, to tylko z dobrą zmianą".

W ośrodku umywają ręce
Zadzwoniliśmy do płockiego oddziału Mazowieckiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego. Tam jednak nic nie ustaliliśmy. – To nie jest prawda, ale proszę dzwonić do centrali. Ja zajmuję się kwestiami merytorycznymi, natomiast wszelkie sprawy kadrowe realizowane są w centrali – mówi Wojciech Banaszczak, dyrektor płockiego oddziału.

W centrali natomiast nie chciał z nami rozmawiać nikt. Dyrektor Sławomir Piotrowski ma spotkania i nie ma czasu, a jego zastępca Tomasz Skorupski jest w delegacji.