"Ktoś podłożył ładunek". Spłonął kultowy lokal w Warszawie, właściciel jest załamany

Kamil Rakosza
W poniedziałek wyleciał w powietrze kultowy lokal dla fanów sportowych butów - Sneaker Boyz. – Widać gościa, który podłożył bomby. Kiedy wszystko wybucha, ten nawet się nie odwraca, tylko pewnym krokiem idzie w swoją stronę. Jesteśmy pewni, że to on odpowiada za eksplozję – mówi naTemat Darek Niedźwiedź.
W poniedziałek 10 września doszło do podpalenia lokalu Sneaker Boyz. Fot. Facebook / Sneaker Boyz
Kiedy późnym poniedziałkowym popołudniem przejeżdżałem rowerem ulicą Solec, kilkoro młodych ludzi wgapiało się w spaloną, czarną przestrzeń, która została po lokalu Sneaker Boyz. Dla sneakerheadów to miejsce było czymś więcej niż tylko zakładem szewskim na miarę XXI wieku. Dlatego ich przykry widok w ogóle mnie nie zdziwił.

Nie wiecie, kim jest sneakerhead?

W skrócie to osoba, która całą swoją pensję chowa w pudełkach po butach. Oczywiście przy okazji kolekcjonując kolejne pary ślicznych lub wyróżniających się na ulicy Nike'ów, Adidasów, Yeezych czy Reeboków. Niektórzy sneakerheadzi posiadają naprawdę ogromne i cenne kolekcje. Większość z nich jest związana z hip hopową kulturą.

Sneaker Boyz od niemal dwóch lat dbali o to, by czyjeś buty były jeszcze oryginalniejsze. Żeby w świecie, w którym wszyscy chodzimy w tych samych brandach, wyglądały bardziej indywidualnie. Fachowo nazywa się do customizacją. Dodatkowo chłopaki przeprowadzali również renowację obuwia i prowadzili swój lokal, będący połączeniem warsztatu szewskiego i luźnej miejscówki, gdzie każdy bez ciśnień mógł pogadać o butach. Z ich usług korzystał m.in. Kamil Grosicki.
Lokal Sneaker Boyz mieścił się na ulicy Solec na warszawskim Powiślu. Niewiele z niego zostało.Fot. Sneaker Boyz
– Ogólnie nie ma w Polsce lepszych ludzi, którzy się tym zajmują – mówi naTemat Michał "Sowa", doświadczony reseller i użytkownik forów dla sneakerheadów. – Parę firm się wyróżnia, ale brakuje im tej powtarzalności - wszystkie prace Sneaker Boyz są na bardzo wysokim poziomie. Zresztą to widać po fotkach ich prac publikowanych na Instagramie. Naprawdę nie ma tam żadnej kichy.


Inne osoby z "butowych kręgów" również wypowiadają się o pracy chłopaków bardzo ciepło. Do tego Sneaker Boyz właściwie nie mają konkurencji na polskim rynku. Dlatego zagadką jest to, kto podpalił lokal. Darek Niedźwiedź, właściciel Sneaker Boyz, mówi nawet o eksplozji.

– To nawet nie tyle samo podpalenie, co prawdziwy wybuch. We wtorek pokazano mi nagranie, na którym widać, jak ktoś podłożył ładunek od strony Solca. Mało tego, drugi z nich został umieszczony przy tylnym wyjściu. Na filmie można zobaczyć siłę eksplozji, która wyrzuciła w powietrze całą witrynę – komentuje.

Sneaker Boyz przenieśli się do nowego lokalu na początku tegorocznych wakacji. Przeprowadzili się pod 50-tkę, gdzie funkcjonuje m.in. Hostel Puffa czy naleśnikarnia Mr. Pancake. Niewiele dalej od poprzedniej miejscówki, która również znajdowała się przy Solcu. Wtedy też bywały ciężkie momenty.
– Na starym adresie działaliśmy 1,5 roku, a na nową miejscówkę przenieśliśmy się 1 czerwca – mówi Darek Niedźwiedź. – W ogóle ten biznes to jest jakieś ciągłe pokonywanie kłód rzucanych pod nogi. W starym lokalu mieliśmy włamanie, gdzie skradziono buty o wartości liczonej w dziesiątkach tysięcy złotych. Teraz to – załamuje ręce nasz rozmówca.

Niepowtarzalne miejsce
– Cała miejscówka była mega profesjonalnie przygotowana – twierdzi "Sowa". – Wiadomo, że takie lokale można znaleźć na ulicach Paryża czy Berlina, ale w Polsce liczą się tylko oni. W streetwearowej kulturze ważne są wszystkie drobiazgi i ta zabawa stylami naprawdę chłopakom wychodziła – podkreśla.

Wspomniany wybuch nagrały kamery sąsiedniego Mr. Pancake. Z tego, co mówi Darek Niedźwiedź, wynika, że na nagraniu widać mężczyznę, który praktycznie bez reakcji odchodzi z miejsca wybuchu, kiedy witryna wylatuje w powietrze. Chwilę wcześniej ten sam człowiek miał podłożyć ładunki na frontowej i tylnej ścianie lokalu Sneaker Boyz.

Najdziwniejsze jest to, że chłopaki nie dostawali wcześniej żadnych pogróżek. Niedźwiedź, który pracuje na Powiślu od siedmiu lat, zapewnia że nigdy nie działy się tam podobne historie. Szacuje, że w wyniku zniszczeń Sneaker Boyz stracili od 150 do 200 tys. złotych.
Lokal spłonął 10 września. Właściciel Sneaker Boyz zapewnia, że ktoś celowo podłożył pod nim bombę.Fot. Sneaker Boyz
– Nie uważam, że zrobiliśmy coś na tyle złego czy zaszliśmy komuś za skórę na tyle, by spotkało nas coś takiego – mówi nam Niedźwiedź. – Zwłaszcza, że nie mówimy nawet o zwykłym podpaleniu, tylko wybuchu, który zniszczył naszą siedzibę, a co gorsze, buty pozostawione nam przez klientów.

Przyszłość Sneaker Boyz
Sneaker Boyz niezwłocznie rozpoczęli internetową zrzutkę na swój cel. W kilka godzin udało się im uzbierać prawie całość z potrzebnych 25 tys. złotych. Wszystko w trosce o klientów, których skarby zginęły w płomieniach.

– Robimy zrzutkę, ponieważ ubezpieczenie lokalu nie pokrywa wartości kolekcjonerskiej zostawionych nam butów – wyjaśnia Darek Niedźwiedź. – W całej tej sytuacji najbardziej zależy nam na tym, żeby klienci nie czuli się poszkodowani. Z każdym z nich chcemy się uczciwie rozliczyć – zapewnia.

Sneaker Boyz nie mieli zbyt wiele czasu, by odpowiedzieć sobie na pytanie, "co dalej?". Czekają na oficjalne wyliczenia strat, by zdecydować, czy opłaca im się remontować zdewastowany lokal. Na 99 proc. nie chcą wycofywać się z branży. Zbyt wiele już w niej zrobili. Zresztą cały czas jest zapotrzebowanie na ich usługi.
– Dostajemy zlecenia na jakieś okazyjne customizacje butów, jak np wesela. Na pewno wykonamy te zamówienia – mówi nam właściciel Sneaker Boyz. – Niektórzy raperzy m.in. Pezet czy Onar chcą zorganizować dla nas koncert charytatywny, gdzie pieniądze z biletów pójdą na nasze konto – dodaje.

– Pojawił się też bardzo miły odruch ze strony różnych marek. Jedna firma chce nam przekazać sto koszulek, żebyśmy mogli je sprzedać – wylicza. Aioli przez tydzień będzie oferowała swoim gościom lemoniadę Sneaker Boyz. To bardzo miłe gesty, które pomagają nam w tych ciężkich chwilach – podkreśla.